Walczący o utrzymanie w Premier League Everton, pokonał u siebie trzecią siłę ligi, czyli Chelsea. O wyniku 1:0 zadecydował katastrofalny błąd gracza gości.
- Sporą niespodziankę w niedzielne popołudnie sprawił Everton
- Broniący się przed spadkiem z Premier League zespół Franka Lamparda pokonał Chelsea 1:0
- Gola na wagę zwycięstwa strzelił Richarlison
Lampard ograł swojego następcę
W niedzielne popołudnie na Goodison Park rywalizowały drużyny prowadzone przez byłego i aktualnego trenera Chelsea, czyli Everton Franka Lamparda i The Blues Thomasa Tuchela. Punktów zdecydowanie bardziej potrzebował zespół gospodarzy, który znajdował się w strefie spadkowej. The Toffees w kwietniu pokonali Manchester United, więc teraz liczyli, że uda im się rozprawić z kolejnym angielskim gigantem.
Pierwszej połowy meczu między Evertonem, a Chelsea, zdecydowanie nie można było uznać za piłkarskie widowisko. Z obu stron brakowało bowiem strzałów. Stąd też bardzo niski wskaźnik xG (0,24 dla The Toffees i 0,13 w przypadku The Blues).
Druga odsłona musiała być lepsza. Rzeczywiście, działo się więcej. Dwie minuty po wznowieniu gry Cesar Azpilicueta przyjął piłkę w katastrofalny sposób, co skutkowało tym, że przejął ją Demarai Gray. Anglik momentalnie podał do Richarlisona, a ten z zimną krwią przymierzył w prawy dolny róg bramki.
Zgodnie z tym czego można było się spodziewać, Chelsea zdominowała posiadanie piłki, osiągając na koniec aż 83% w tym elemencie. Zdało się to jednak na nic, ponieważ The Blues nie wyglądali na trzecią siłę Premier League. Everton wykazał się zaś ogromną determinacją i wolą walki. Swoje zrobił też Jordan Pickford, który niejednokrotnie interweniował ofiarnie. Finalnie zespół Franka Lamparda ograł ekipę Thomasa Tuchela i do bezpiecznej pozycji traci dwa punkty przy jednym spotkaniu rozegranym mniej.
Komentarze