Tę historię o Leicester City znają wszyscy – klub, który Boże Narodzenie 2014 witał z pozycji najsłabszej drużyny Premier League, kolejny sezon zakończył jako sensacyjny mistrz Anglii. Ale o Leicester, zarówno klubie, jak i mieście, można powiedzieć dużo więcej, a wielu z tych faktów na pewno nie znaliście.
- Przedstawiamy dziesięć faktów o Leicester City, o których powszechnie nie mówi się wcale lub nie wspomina się od dawna
- Kilka z nich związanych jest z mistrzostwem wywalczonym w sezonie 2015/16 (co wspólnego z tytułem ma… pizza?), ale Leicester ma o wiele bogatszą historię
- Początek meczu Legia – Leicester już dziś o godz. 18:45
Leicester i Man City najwięcej razy wygrywały ligę
Legia zagra w czwartek z zespołem, który wspólnie z Manchesterem City najwięcej razy wygrywał ligę. Oczywiście nie Premier League, bo tu licznik zatrzymał się na jednym triumfie, a jej zaplecze. Leicester City sześć razy zajmowało pierwsze miejsce w First Division oraz raz w Championship. Trudno spodziewać się, by Lisy szybko miały okazję do poprawienia tego dorobku, bo odkąd sięgnęły kilka lat temu po mistrzostwo Anglii, niemal na stałe dołączyły do szerokiej czołówki w tym kraju.
Skąd ten przydomek?
No właśnie, Lisy. Paradoksalnie wcale nie chodzi o to, że klub został założony pod nazwą Leicester Fosse, co mogłoby się kojarzyć ze słowem „foxes”. Lis trafił do herbu City w 1948 roku jako symbol tego, z czego słynie hrabstwo Leicestershire. Ten region jest uznany za protoplastę polowania na lisy, a także prowadzenia hodowli tych zwierząt. Dlatego nie zdziwcie się, gdy wjeżdżając do miasta, zobaczycie emblemat z sympatycznym rudym futrzakiem.
Wszystko zaczęło się w Leicester
Wielu z was na co dzień korzysta z dobrodziejstw, które powstały właśnie w Leicester. Na przykład z wakacji all inclusive. To właśnie w tym mieście otworzono pierwsze na świecie biuro podróży zajmujące się organizowaniem wczasów grupowych. Niestety firma Thomas Cook ogłosiła w 2019 roku upadłość, mimo tak znaczącego wpływu na rynek turystyczny na świecie. W Leicester wymyślono także… chipsy, których produkcją zajęła się firma Walkers. Ich odpowiednikiem na kontynencie są chrupki Lays. I najważniejsze – to w tym mieście powstał język angielski w formie, w jakiej dziś używa go około miliarda ludzi na świecie. Tak przynajmniej jakiś czas temu ustalili eksperci badający tę sprawę. A jeśli chodzi o historię najnowszą, Leicester stało się domem dla ogromnej liczby Hindusów. Dziś prawie 30 proc. populacji miasta stanowią przedstawiciele tego narodu, co jest oczywiście rekordem, jeśli chodzi o Wyspy Brytyjskie.
- Zobacz także: Legia Warszawa – Leicester City: typy, kursy, zapowiedź (30.09.2021)
- Zobacz także: Legia – Leicester: gdzie oglądać mecz? Transmisja w TV oraz stream (30.09.2021)
Dziwny koniec kariery
Wracając do sportu. W Leicester City karierę kończył Roberto Mancini. Ale nie był to klasyczny koniec. Obecny selekcjoner mistrzów Włoch zagrał w barwach Lisów tylko pięć meczów. Swoje wypożyczenie do klubu zakończył na własne życzenie jako powód podając sprawy osobiste. Dwa tygodnie później zadzwonił do władz Leicester City informując, że zdecydował się przyjąć propozycję Fiorentiny, która zaoferowała mu pracę w roli trenera. By nie zostawić po sobie złego wrażenia podobno przekonywał, że zakochał się w stylu gry jego byłej już drużyny, ale nie mógł odrzucić szansy na rozpoczęcie kariery w „życiu po życiu”.
Wreszcie się udało
Leicester City poprzedni sezon zakończyło zwycięstwem w finale Pucharu Anglii. Było to przełomowe wydarzenie, bowiem do tamtego momentu klub dzierżył palmę pierwszeństwa w klasyfikacji „najwięcej finałów bez końcowego triumfu”. Lisy na cztery próby przegrywały cztery razy. Pomimo tego, że jeszcze do niedawna klub nie sięgał ani po mistrzostwo, ani po FA Cup, na początku lat 70. wygrał mecz o Tarczę Dobroczynności, czyli odpowiednik naszego Superpucharu – meczu pomiędzy mistrzem, a zdobywcą pucharu. Leicester City został zaproszony do wzięcia udziału w meczu jako finalista FA Cup ze względu na to, że Arsenalowi nie pozwolił na to terminarz (rywalizował w tym czasie w europejskich pucharach). Do dziś Lisy są jedyną obok Brighton & Hove Albion ekipą, która sięgnęła po Tarczę Dobroczynności mimo braku trofeum upoważniającego do gry o nią.
Od zawsze w najwyższych ligach
Leicester jeszcze do niedawna nie kojarzył się z siłą angielskiej piłki, ale jest jednym z tych zespołów, które prawie nigdy nie wypadły poza dwie czołowe ligi. Był tylko jeden sezon – 2008/09 – który ten klub spędził w League One, oczywiście wygrywając te rozgrywki.
Klub bez trenera
Leicester Fosse, dzisiejsze City, zostało założone w 1884 roku, co nie jest niczym wyróżniającym na mapie angielskiej piłki. Ale to, że przez 35 lat swojego istnienia drużyna piłkarska nie miała swojego menedżera, już tak. Pierwszym trenerem Leicester został w 1919 roku Peter Hodge. Do tego momentu wszystkie obowiązki szkoleniowie oraz selekcyjne pełnił zarząd oraz wyznaczony przez niego specjalny komitet.
Mistrzostwo wbrew logice
Żeby zrozumieć, jak gigantyczną sensacją był mistrzowski tytuł dla Leicester w 2016 roku, warto zerknąć w statystykę. Liga angielska przez lata była jedną z najmocniej zabetonowanych na świecie. Odkąd w 1992 roku utworzono Premier League, tytuł zgarnęło zaledwie pięć klubów: Manchester United (13 razy), Chelsea (cztery), Arsenal (trzy), Manchester City (dwa) i Blackburn Rovers (raz). Pomiędzy 1999, a 2010 rokiem, Manchester United i Arsenal zawsze kończyły sezon w czołowej czwórce. Chelsea i Liverpool w ciągu tych 11 lat ośmiokrotnie znalazły się w top 4. Tak naprawdę co rok szansę na mistrzostwo miało maksymalnie pięć klubów. Nikt nie mógł przewidzieć, że nagle wywalczy je klub, który ledwie sezon wcześniej był beniaminkiem Premier League i ledwie się w niej utrzymał. Szaleństwem było twierdzenie, że Leicester City zakończy ligę w czołowej czwórce, a co dopiero, że na wszystkich będzie spoglądać z pozycji lidera z dziesięciopunktową przewagą nad drugim Arsenalem.
Mistrzostwo za grosze
Tytułu w 2016 roku by nie było, gdyby nie fenomenalna gra Riyada Mahreza i Jamiego Vardego w tamtym sezonie. Współpraca tych piłkarzy zaowocowała łącznie 35 golami oraz 17 asystami, a obaj skończyli rozgrywki w pierwszej piątce najlepszych strzelców Premier League. Sprowadzenie tych piłkarzy na King Power Stadium kosztowało łącznie niespełna 1,5 mln funtów. Vardy trafił do Leicester za 1 mln bezpośrednio z Fletwood Town, klubu występującego w National League (piąty poziom rozgrywkowy). Mahrez przyszedł z Le Havre, francuskiego drugoligowca. Co by nie mówić, gdyby nie tamte transfery, dziś Leicester City z pewnością byłby dużo, dużo, dużo słabszym klubem.
Nikt nie chciał Ranieriego
Za mistrzostwem Anglii stał jeszcze jeden człowiek – Claudio Ranieri. Powiedzieć, że kiedy Leicester zatrudniał Włocha, kibice nie byli zadowoleni, to nic nie powiedzieć. Gary Lineker, były gwiazdor klubu, napisał na Twitterze wprost: „Claudio Ranieri? Naprawdę?”, po czym dodał: „Ranieri z pewnością jest doświadczonym trenerem, ale to jest wybór zupełnie nieinspirujący do czegokolwiek”. Wokół właściwie wszyscy zgadzali się z Linekerem. Pamiętano jego ostatni pobyt w Anglii, gdy w 2004 roku kończył pracę w Chelsea. Dziennikarze zniekształcili wtedy jego imię na „Clownio” albo nadali przydomek „Tinkerman” od słowa „tinker” – majsterkować. Odnosiło się to do częstych zmian, jakich Ranieri dokonywał w podstawowej jedenastce. Pomiędzy pracą w Chelsea a Leicester, był zatrudniony w siedmiu miejscach. Tuż przed powrotem do Premier League zakończył kompromitacją swoją przygodę z reprezentacją Grecji (słynna porażka z Wyspami Owczymi). Ale w Leicester udało mu się wprowadzić świetną atmosferę. Piłkarze opowiadali później, że przede wszystkim bezgranicznie w nich wierzył, co sprawiło, że oni zaczęli wierzyć w siebie nawzajem. Kiedyś przed meczem z Crystal Palace powiedział na odprawie: jeśli zachowacie dziś czyste konto, zabieram was na pizzę. W tamtym czasie Leicester traciło przynajmniej jednego gola w jedenastu kolejnych spotkaniach. Z Palace nastąpiło przełamanie, a Ranieri zaprosił drużynę do miejscowego lokalu Peter Pizzeria. Tam powiedział, że ciasto muszą wyrobić sami, bo w życiu nie ma nic za darmo, na wszystko trzeba zapracować. Od czasu pizza party, do końca sezonu Lisy nie straciły gola aż w 13 meczach.
Komentarze