W dwóch spotkaniach Premier League rozgrywanych o 16.00 Aston Villa rozbiła u siebie Crystal Palace (3:0), a Fulham bezbramkowo zremisowało z Southampton.
Aston Villa – Crystal Palace 3:0
Aston Villa nie pozostawiła swoim rywalom złudzeń i wysoko pokonała u siebie Crystal Palace.
Gospodarze dominowali od samego początku. Już w 5. minucie objęli prowadzenie po składnej akcji. John McGinn mocnym podaniem uruchomił Olliego Watkinsa. Anglik ładnym dryblingiem wygrał walkę o pozycję i uderzył z ostrego kąta. Jego uderzenie obronił jeszcze Guaita, ale przy dobitce Bertranda Traore był bezsilny. The Villains mieli spotkanie pod kontrolą, ale przed przerwą sami utrudnili sobie zadanie, gdy drugą żółtą kartką został ukarany filar defensywy, Tyrone Mings.
Działo się to tuż przed przerwą, więc wszystko wskazywało na znacznie ciekawszą i bardziej wyrównaną drugą połowę. A jednak, Aston Villa nic nie zrobiła sobie z gry w osłabieniu i kontynuowała ostrzeliwanie bramki Guaity. Jedyną niezłą okazję dla Crystal Palace zmarnował Christian Benteke, gdy w 62. minucie jego strzał minął słupek. A kilka chwil później było już 2:0. Do dośrodkowania z rzutu wolnego dopadł Ollie Watkins, ale jego strzał odbił się od poprzeczki. Do piłki dopadł Kortney Hause i podwoił prowadzenie gospodarzy. Crystal Palace było bardzo przygaszone, a The Villains szukało kolejnych okazji do zdobycia gola. Udało im się pokonać Guaitę jeszcze raz. Na kwadrans przed końcem futbolówkę przed wyjściem na aut uratował Jack Grealish, zagrał piłkę do Watkinsa, a Anglik uratował swoje złe przyjęcie wycofaniem do Anwara El-Ghaziego. Holender uderzył perfekcyjnie, a piłka po jego strzale odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki.
Aston Villa grała przez połowę w osłabieniu, ale przebieg meczu wcale tego nie pokazał. Gospodarze całkowicie zdominowali przyjezdnych i sprezentowali swym kibicom świąteczne zwycięstwo w pięknym stylu.
Fulham – Southampton 0:0
Drugie spotkanie rozgrywane o 16.00 zakończyło się bezbramkowym remisem i to Southampton może czuć większy niedosyt.
W pierwszej połowie każda z drużyn zmarnowała po jednej dogodnej okazji do zdobycia gola. Andre-Frank Zambo Anguissa skiksował pod bramką Alexa McCarthy’ego, a Che Adams nie zdołał dobić piłki, która odbiła się od słupka po strzale z wolnego Jamesa Warda-Prowse’a. Jan Bednarek rozgrywał niezłe spotkanie, choć w 9. minucie arbiter rozważał, czy po jego zagraniu ręką nie odgwizdać rzutu karnego.
W drugiej połowie Święci wzięli się ostro do roboty i dwukrotnie skierowali piłkę do siatki. Niestety dla nich, VAR anulował oba trafienia. Na kwadrans przed końcem Shane Long był na pozycji spalonej w momencie oddawania strzału. Kilka minut później to nie strzelec, ale asystent “spalił” akcję. Long zagrał do Che Adamsa na skrzydło, a ten dograł wzdłuż bramki do Theo Walcotta, a były zawodnik Arsenalu z łatwością skierował piłkę do siatki. Po konsultacji z VAR-em arbiter zadecydował, że Adams znajdował się na spalonym w momencie podania od irlandzkiego napastnika.
Ostatecznie, choć obserwowaliśmy otwarty mecz, nie padła w nim żadna bramka.
No i fajnie. A defensywa Orłów to dno i metr mułu. Dwa mecze i dziesiątkę w plecy.