Chelsea pierwszy raz w tym sezonie wygrała dwa mecze z rzędu. Piłkarze nie popadają jednak w huraoptymizm i są świadomi, że wiele pracy przed nimi.
- W środę Chelsea wygrała pierwszy mecz w tej edycji Ligi Mistrzów
- Londyńczycy rozprawili się z Milanem
- Świadomość wagi tego zwycięstwa ma Reece James
Milan przełomowym rywalem dla Chelsea
Chelsea już na początku września zmieniła szkoleniowca. Klub uznał, że miejsce Thomasa Tuchela zajmie Graham Potter, który na swój pierwszy ligowy mecz musiał poczekać do minionego weekendu. Wtedy The Blues pokonali Crystal Palace. Niedawno z Lidze Mistrzów rozprawili się zaś z Milanem (3:0). Chelsea potrzebowała takiego meczu, co podkreśla jej piłkarz.
– Mieliśmy nie najlepszy start w naszej grupie w Lidze Mistrzów. Wiedzieliśmy, że potrzebujemy punktu zwrotnego i to był właśnie ten dzień. Potrzebowaliśmy tych trzech punktów w meczu z silnym rywalem, by zwiększyć nasze szanse na wyjście z grupy. To ważne zwycięstwo, które musieliśmy odnieść. Poprzednie mecze pokazały, że nie najlepiej weszliśmy w te rozgrywki, ale w końcu ruszyliśmy z miejsca – powiedział Reece James. Przypomina on, że Milan mimo porażki jest świetną drużyną, więc o punkty w Mediolanie nie będzie łatwo.
– Za tydzień znów zagramy z Milanem, będzie to kolejne ciężkie starcie. Takie dni zdarzają się w futbolu, to nie oznacza, że są słabą drużyną. Są świetni, widzimy to w Serie A. Ta wygrana niczego nie zmienia, teraz zmierzymy się na San Siro, które jest jednym z najtrudniejszych miejsc. To legendarny stadion, gra przed ich kibicami będzie bardzo ciężka. Będą jeszcze bardziej podbudowani biorąc pod uwagę fakt, że przegrali – wyjaśnił angielski defensor Chelsea.
Czytaj także: Drągowski blisko upragnionego transferu
Komentarze