Burnley zszokowało Premier League. Koszmar Evertonu

Richarlison
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Richarlison

Kiedy rozgrywano kolejne ćwierćfinały Ligi Mistrzów, w Anglii doszło do meczu Burnley – Everton. Dla obu zespołów ten zaległy pojedynek 19. kolejki był bojem o przetrwanie. Po szalonej walce komplet padł łupem The Clarets 3:2 (1:2).

Pierwsza połowa dostarczyła wiele emocji

W pierwszych momentach zawodów na Turf Moor widać było, że każda z ekip odczuwa wagę tego pojedynku. Z początku nic nie zapowiadało, aby jeszcze przed upływem kwadransa piłka wpadła do siatki. Tymczasem Nathan Michael Collins wykorzystał nieuwagę obrońców Evertonu i po strzale głową z rzutu rożnego pokonał bezradnego Pickforda.

Burnley zadowolone z prowadzenia, cofnęło się pod własną bramkę. Ta taktyka nie zdała egzaminu, bo kilka chwil później Ashley Westwood sprowokował rzut karny. W konsekwencji Richarlison uderzył w kierunku prawego rogu bramki, nie dając żadnych szans golkiperowi.

Od tej pory The Toffees uwierzyli we własne umiejętności. Podopieczni Franka Lamparda ruszyli do ataku, co opłaciło się jeszcze prze przerwą. Szczęście po raz kolejny uśmiechnęło się do gości, gdy w 38. minucie Vitali Mykolenko został sfaulowany pod bramką przeciwnika. Do akcji wkroczył VAR i Michael Dean wskazał na wapno. Drugi raz formalności dopełnił Richarlison, uderzając tym razem w sam środek.

Everton ma czego żałować

Everton miał znakomitą okazję, żeby zakończyć te zawody już na samym starcie drugiej odsłony. Richarlison zabawił się z obrońcami, ale minimalnie chybił i futbolówka tylko musnęła słupek po kapitalnym rajdzie Brazylijczyka.

Niewykorzystane sytuacje się mszą i tak też było na Turf Moor. Jay Rodriguez wprawił w euforie swoich kibiców, gdy idealnie przymierzył zza pola karnego, uderzając pod samą poprzeczkę.

Do ostatnich minut rywalizacji, każdy z zespołów walczył do utraty tchu o korzystny rezultat. Finalnie bramkostrzelne widowisko zakończyło się niespodziewanym zwycięstwem Burnley. Zespół spisywany na straty odzyskał nadzieję na utrzymanie po golu Maxwela Corneta z bardzo bliskiej odległości.

Brak całej puli nie pozwoli Evertonowi na odcięcie się od strefy spadkowej, stąd też The Toffes dalej będą grali z nożem na gardle. Natomiast Burnley po czterech porażkach z rzędu wreszcie uciułało punkty i do ekipy Lamparda traci teraz tylko oczko.

Komentarze