Arsenal po raz kolejny sprawił zawód swoim kibicom. W sobotnim spotkaniu 27. kolejki Premier League Kanonierzy tylko zremisowali 1:1 na wyjeździe z Burnley.
Świetny początek Arsenalu
Faworytem sobotniego spotkania byli Kanonierzy i nie mogli lepiej rozpocząć spotkania. Podopieczni Mikela Artety już w szóstej minucie objęli prowadzenie. Po podaniu Williana w pole karne z piłką wpadł Pierre-Emerick Aubameyang, wbiegł pomiędzy rywali i mocnym strzałem przy bliższym słupku pokonał bramkarza rywali.
W kolejnych minutach Arsenal powinien podwyższyć prowadzenie, ale dwóch bardzo dobrych sytuacji nie zdołali wykorzystać Aubameyang i Bukayo Saka. Zawodnicy gości uderzali niecelnie mając przed sobą tylko bramkarza.
Tymczasem w 39. minucie Burnley doprowadziło do wyrównana wykorzystując katastrofalny błąd Granita Xhaki. Pomocnik Kanonierów próbując podać do jednego ze swoich kolegów nabił stojącego przed bramką Chrisa Wooda i piłka wylądowała w siatce.
Gospodarze wierzyli w siebie
W drugiej połowie gospodarze uwierzyli, że mogą w tym meczu zdobyć nawet pełną pulę. Piłkarze Burnley grali odważnie i stwarzali groźne sytuacje pod bramką Berna Leno. Niemiec w kilku sytuacjach świetnie interweniował, broniąc między innymi w sytuacji sam na sam z Woodem.
W samej końcówce meczu szalę zwycięstwa na swoją stronę mogli przechylić również Kanonierzy, ale po strzale Nicolasa Pepe jeden z zawodników Burnley odbił piłkę przed linią bramkową. Początkowo arbiter w tej sytuacji podyktował rzut karny dla gości, dopatrując się zagrania ręka Erika Pietersa. Po interwencji VAR zmienił jednak swoją decyzję.
Ostatecznie wynik 1:1 utrzymał się do końca meczu.
Żałuję że straciłem czas i piwo na te sędziowską błazenadę. O ile pomyłka szwajcarskiego parobka z wielkim ego nawet zabawna, o tyle używanie i korzystanie przez marrinera z VARu kiedy się mu zachce to totalna amatorka. Aż szkoda czasu oglądać kolejne mecze, bo niemal w każdym ostatnio angielscy sędziowie zostają ich “bohaterami”… Wygląda na to że szybciej małpa nauczyłaby się korzystać z komórki niż te patałachy z VARu.
Dwóch ligowych średniaków, mimo to jestem zawiedziony postawa Burnley i sędziów. To co się wyprawia to szok.