Arsenal znów z bezpieczną przewagą w tabeli, spokojne zwycięstwo z Evertonem

Arsenal pokonał Everton w zaległym spotkaniu siódmej kolejki Premier League (4:0). Bramki dla Kanonierów zdobyli Bukayo Saka, Gabriel Martinelli (dwe) i Martin Odegaard. Tym samym londyńczycy zwiększyli swoją przewagę nad Manchesterem City do pięciu punktów.

Bukayo Saka
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Bukayo Saka
  • Arsenal pokonał Everton (4:0) w spotkaniu siódmej kolejki Premier League
  • Kanonierzy strzelili dwa gole tuż przed przerwą, a po zmianie stron dołożyli kolejne dwa trafienia
  • Tym samym liderzy zwiększyli swoją przewagę nad Manchesterem City do pięciu punktów

Arsenal długo napoczynał Everton, ale ostatecznie wygrał bez problemu

Arsenal długo nie potrafił napocząć Evertonu. W pierwszym kwadransie najaktywniejszym z Kanonierów był Bukayo Saka, brakowało jednak dogodnych okazji pod bramką Jordana Pickforda. Z kolei goście potrafili odciąć się groźnymi kontratakami. W 28. minucie ładnie skrzydłem podciągnął Abdoulaye Doucoure, ale jego dośrodkowanie w ostatniej chwili zablokował Gabriel.

Gospodarze zdołali otworzyć wynik dopiero w 40. minucie. Ołeksandr Zinczenko fantastycznie dostrzegł Sakę i posłał mu prostopadłe podanie. Anglik sprytnie się zabrał, odwrócił, po czym huknął słabszą, prawą nogą, nie dając szans Pickfordowi. Ten gol wyraźnie rozluźnił podopiecznych Mikela Artety. Jeszcze przed przerwą zdołali bowiem podwoić różnicę bramkową. I ponownie pierwsze skrzypce zagrał w tej akcji Saka. Skrzydłowy świetnie doskoczył do obrońcy Evertonu, a futbolówka trafiła do Gabriela Martinelliego. Brazylijczyk spokojnie wykończył tę akcję, ale na początku nie cieszył się z gola – arbiter uznał bowiem, że jest spalony. Dopiero po długiej konsultacji z VAR-em zdecydował się “zalegalizować” trafienie.

Po zmianie stron z The Toffees całkowicie zeszło powietrze. Gospodarze spokojnie rozgrywali piłkę, szukając wyrw w defensywie. Pierwszą w drugiej połowie odnaleźli w 71. minucie. Po akcji z lewego skrzydła Leandro Trossard zagrał precyzyjnie do Martina Odegaarda, który nie miał problemu z pokonaniem Pickforda. A po chwili było już 4:0 – i to po bliźniaczo podobnej akcji. Tym razem jednak z lewej flanki atakował Eddie Nketiah, a Anglik dogrywał Martinelliemu, który ustrzelił dublet.

Kanonierzy odrobili straty i zrobili to w wielkim stylu. Teraz mogą cieszyć się zwiększeniem przewagi nad Manchesterem City do pięciu punktów i skupić się na nadchodzącym meczu z Bournemouth.

Komentarze