Anglia miała grać jak zawsze i wygrać, też jak zawsze. Ale postanowiła zagrać jak nigdy i wygrać, właściwie też jak nigdy. W rywalizacji z Iranem podopieczni Garetha Southgate’a zaprezentowali się tak, jakby wcale jego podopiecznymi nie byli. Niezależnie od tego, czy to zasługa nowego standardu pracy na linii szkoleniowiec-piłkarze, czy fatalnej postawy przeciwników, futbol prezentowany przez Anglików po prostu cieszył oko. A to, mimo niesamowitego potencjału kadry, od dłuższego czasu pozostawało w sferze marzeń.
- Anglia rozpoczęła mundial w niezwykle efektowny sposób – Synowie Albionu pokonali Iran 6:2
- Zwycięstwo w rywalizacji z niżej notowanym przeciwnikiem nie dziwi nikogo, jednak styl, w jakim ekipa The Three Lions rozprawiła się z drużyną Carlosa Queiroza, zaskoczył zapewne wszystkich
- Gareth Southgate zmienił swoje postrzeganie świata? Spodziewaliśmy się zupełnie “innej” Anglii
Dr Southgate, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem Anglię
Nigdy nie przepadałem za reprezentacją Anglii. I to pomimo bezgranicznej miłości do Premier League. Będę szczery – właściwie to nawet z zadowoleniem przyjąłem wyniki The Three Lions podczas tegorocznej edycji Ligi Narodów. Gareth Southgate skutecznie powstrzymywał mnie przed sympatyzowaniem z kadrą Synów Albionu. Jednak przed rozpoczęciem MŚ postanowiłem zmienić swoje nastawienie i obdarzyć Wyspiarzy solidnym kredytem zaufania.
Zgodnie z przewidywaniami brytyjskich mediów – nieco na wyrost. Wprawdzie ekipa wszyscy byli przekonani, że ekipa Trzech Lwów bez większego wysiłku awansuje z grupy, jednak – co w kontekście tej drużyny jest najistotniejsze – styl gry miał pozostawiać wiele do życzenia. “Jak zrobić, by się nie narobić”, czyli southgate’owski pragmatyzm. Rob Dorsett ze Sky Sports nawet stwierdził, że 52-latek z zadowoleniem przyjmie remis z Iranem, zwłaszcza jeżeli ten wynik nie będzie kosztował jego zespół nadmiernej ilości wysiłku.
Perfekcyjny występ (do 65. minuty)
Personalne zestawienie jedenastki, którą desygnował w bój Gareth Southgate, nie miało prawa zaskoczyć nikogo, kto na bieżąco śledził wybory angielskiego trenera. W podstawowym składzie znalazło się miejsce dla stałych bywalców. Od pierwszej minuty na boisku pojawił się oczywiście także Harry Maguire, prawdopodobnie najbardziej wyszydzany obrońca w historii futbolu. Jednak selekcjoner wcale nie zamierzał go wystawić na pośmiewisko. Defensor Manchesteru United w koszulce reprezentacji zapomina, że jest Harrym Maguire’em z Manchesteru United i zamienia się w Il Professore.
Nie inaczej było tym razem. Do momentu straty pierwszego gola, przy którym zawinił nie kto inny jak Maguire, prezentował się on wybornie. “Wywalczony” rzut karny, strzał w słupek, asysta, znakomita gra z tyłu i świetne dalekie podania. Kogo dotyczy ten skromny opis? Oczywiście 29-letniego wychowanka Sheffield United. Ale by nie było tak kolorowo, przy trafieniu Mehdiego Taremiego Maguire kompletnie zgubił krycie zdobywcy bramki (chociaż na chwilę przed tym wydarzeniem wydawało się, że w pełni kontroluje zachowanie napastnika rywali) i chyba ze wstydu postanowił opuścić boisko. Szkoda czystego konta, bo Irańczycy z trudem kreowali dłuższe akcje i gdyby nie pomoc duetu środkowych obrońców Anglików, zapewne nie zdołaliby pokonać Pickforda.
Na wyróżnienie zasługują również Jude Bellingham i Harry Kane. Pomocnik Borussii, mimo młodego wieku, bezbłędnie prezentował się w środku pola, a na dodatek otworzył wynik spotkania. Natomiast snajper Tottenhamu skutecznie wcielił się w rolę rozgrywającego, tym samym dowodząc, że jest zawodnikiem kompletnym. 29-latek ma za sobą kapitalne spotkanie, nawet jeżeli nie zdołał wpisać się na listę strzelców. Dwie asysty znaczą więcej niż ewentualny gol w tak okazałym zwycięstwie.
Koniec ery southgate’owskiego pragmatyzmu?
Anglia ma za sobą coś w rodzaju krótkiej, niewymagającej kartkówki. Pierwszy poważniejszy test już w piątek, kiedy ekipa Trzech Lwów zmierzy się z USA. Amerykanie w rywalizacji z Walią zaprezentowali ofensywny futbol, jednak sił wystarczyło im tylko na pierwszą połowę. Jeżeli podopieczni Garetha Soutghate’a umiejętnie ograniczą poczynania duetu Timothy Weah – Christian Pulisic, powinni sięgnąć po kolejne trzy zwycięstwo. Być może już nie tak efektowne, biorąc pod uwagę nieco wyższą klasę przeciwnika, jednak przecież Iran także miał stanowić wymagającą przeszkodę.
Poniedziałkowe starcie z reprezentacją Iranu pozwala wierzyć, że Anglia w końcu pożegna się z southgate’owskim pragmatyzmem, przynajmniej w pojedynkach z niżej notowanymi rywalami. A może po fatalnej postawie w Lidze Narodów Soutghateowi i jego podopiecznym coś przeskoczyło, i już zawsze będą grać na miarę swojego potencjału? Synowie Albionu mają wszystko, by rozkochać w sobie fanów futbolu.
Komentarze