Messi i Mascherano w Barcelonie, Real z Di Marią, Atletico z Aguero! Albo trochę wcześniej Inter z Walterem Samuelem, Zanettim, Veronem, Almeydą, Julio Cruzem czy Crespo. A gdzie Crespo tam zawsze kilku świetnych kolegów z reprezentacji Argentyny. Chwilę wcześniej Włosi i Hiszpanie co rusz podbierali sobie Simeone, Kily Gonzaleza, Claudio Lopeza, Ariela Ortegę, a Redondo rządził w Realu, zaś Batistuta był pierwszą armatą Serie A. To były czasy!
Reprezentacja Argentyny – skład, który się starzeje
Messi ma już 34 lata. Di Maria, Aguero, Otamendi po 33. Gonzalo Higuain już wyjechał do MLS by grać ze starszym bratem Federico. Biglia do emerytury dorabia w Turcji, o Romero już zapomnieliśmy, Lavezzi czy Mascherano już zakończyli kariery. Spośród wicemistrzów świata z 2014 zaraz niewielu zostanie. Ba, po “przegranym pokoleniu”, co to trzy lata z rzędu przegrywało finały wielkich imprez piłkarskich (mundial, Copa America 2015 i Copa America Centenario 2016), zaraz zacznie się płacz i zgrzytanie zębów! A dlaczego? Bo pięć lat później nie ma widoków na następców tamtych gwiazdorów.
Wśród bombardierów poza Lautaro Martinezem (rocznik 1997) z Interu nikt o palpitacje serca nie przyprawi. Messi, Aguero i Papu Gomez – czyli trójka dziadków ze złotej generacji, może 27-letni Ocampos z Sevilli i koniec. W drugiej linii pokoleniowa zmiana się dokonała: Paredes (27, PSG), jego rówieśnik De Paul z Udinese i 25-letni Lo Celso z Tottenhamu wsparci weteranem Di Marią stanowią niezłą, acz nie mającą interesującego zaplecza grupę. Żadnej rywalizacji o miejsca między graczami Realu, Barcelony czy Juventusu. Zapomnijcie, te czasy minęły! A najgorsze dla argentyńskich kibiców, że nie wiadomo kiedy wrócą? Pamiętacie mundial U’20 w Polsce w 2019? Minęły dwa lata, część z tamtych chłopaków powinna już mocno wejść na rynek. Z tamtej ekipy, która na polskich boiskach biła się o mistrzostwo świata, nie zadebiutował w kadrze jeszcze nikt. Oczywiście, że pandemia uniemożliwia rozgrywanie międzypaństwowych meczów, lecz nawet gdyby do nich wszystkich doszło, to powołania dostałby tylko obrońca Nehuen Perez z Granady, lat niespełna 21.
Co się stało z tamtą klasą?
Argentyńczycy od zawsze szkolili tabuny zdolnych zawodników. Były lata, gdzie włoska Serie A i hiszpańska La Liga stały na Argentyńczykach. Dzisiaj gra ich tam nadal sporo, lecz nie odgrywają już tak znaczącej roli. No tak, a Messi? Jesteśmy bowiem świadkami paradoksu: bogate ligi europejski są oczarowane argentyńskimi trenerami (Marcelo Bielsa, Diego Simeone, Jorge Sampaoli, Eduardo Caudet), ostrzy sobie na nich zęby cały świat (Martino selekcjonerem Meksyku, Gareca Peru, najbogatsze kluby Brazylii co rusz sięgają po nowych, jak Sao Paulo po Crespo a Santos po Arielo Holana), a tymczasem zawodnicy z Argentyny… ruszyli na podbój MLS!
Dziesięć lat temu sam pisałem teksty o tym jak to brazylijscy futboliści schodzą na psy i masowo ruszyli na saksy do Azji. Japonia, Chiny. Korea Południowa, Bliski Wschód, ale i Uzbekistan… Gdzie popadnie byleby kasa się zgadzała. Brazylia nieustannie jest największym na świecie eksporterem piłkarzy, lecz nieustannie sprzedaje zawodników do Realu Madryt, FC Porto, Manchesteru City, FC Barcelony. Młodych, super-zdolnych Argentyńczyków tam brak! Wybierają MLS! Na 175 zagranicznych piłkarzy aż 43 (najwięcej!) stanowią Argentyńczycy.
Zasadnicza różnica między nimi a np. Brazylijczykami jest taka, że brazylijski zaciąg stanowią piłkarze mało znani (wyjątkiem jest Alexandre Pato, pogrzebany przez kontuzje wielki talent sprzed 11-12 lat), którym nie wróżono wielkich karier. Za to w przypadku kolegów znad La Platy, sprawa zmieniła się wraz z transferem Ezequiela Barco z Independiente Avellaneda do Atlanty United. Bowiem Barco w 2018 roku cieszył się opinią najzdolniejszego młokosa w lidze argentyńskiej, zatem nie słoneczna Georgia a Mediolan, Madryt, Rzym czy Paryż były mu wróżone. Barco wybrał pracę u trenera Gerardo Martino. Martino w założonym zaledwie siedem la temu klubie wykonał kawał solidnej roboty. Na tyle ważnej, że kilka miesięcy temu klub znowu zaangażował argentyńskiego trenera, Gabriela Heinze oraz dał mu do pomocy 13 argentyńskich piłkarzy!
Europa? VfB Stuttgart, Bologna, w porywach Bayer Leverkusen – akurat jedyny w Niemczech klub znany ze świetnego rozeznania rynku południowoamerykańskiego.
Julian Alvarez trzy lata temu to miał grać “tylko w najlepszych klubach Europy”. W 2021 nawet nie jest wymieniany w gronie kandydatów do gry w jakimkolwiek z czołowych klubów Starego Kontynentu. Matias Zaracho zamiast Hiszpanii wylądował w Brazylii u Jorge Sampaoliegow, w Atletico Mineiro. Sampaoli dzisiaj pracuje w Olympique’u Marsylia, Zaracho tłucze się w mistrzostwach stanu Minas Gerais…
Pewnie mógłbym tak długo jeszcze, ale po co? Sens jest oczywisty: nastał kryzys w Argentynie. A kres epoki Messiego, Di Marii, Aguero, Otamendiego będzie dla Argentyny bolesnym zderzeniem z rzeczywistością. Najgorsze, że bardzo dobrze prawi w mediach Pablo Aimar, mówiący o tym, że futbol z jego czasów się kończy, bo zabita została kreatywność. Coś w tym jest, bo Argentyna nie gra jak kiedyś, gra nijako, nijakich też piłkarzy przysyła nam do Europy. Akurat Zaracho i Barco wyróżniali się na tle tych wszystkich dopracowanych pod niemiecki sznyt Lucasów Alariów, techniką, pomysłowością i błyskotliwymi pomysłami. A spośród ligowców, MLS-owców, graczy Ligi MX i Brasileirao, na pewno kadry walczącej o mistrzostwo złożyć się nie da. W XXI wieku już na bank nie da rady!
Bartłomiej Rabij
Komentarze