– To nie był mój najlepszy mecz w kadrze, ale dał mi najwięcej satysfakcji – mówi w rozmowie po meczu z Arabią Saudyjską (2:0) Wojciech Szczęsny.
- Jeśli moja interwencja nic ostatecznie nie da, możecie o niej zapomnieć – powiedział Szczęsny
- Nigdy nie bronię karnych intuicyjnie. Przygotowuję się do nich – dodał
- Zakończył z wrodzoną skromnością, przyznając sobie notę 4,5 w skali od jednego do dziesięciu
Wojciech Szczęsny – najlepszy mecz w kadrze?
Ostatnio regularnie możemy o to pytać. Czy to był najlepszy mecz Wojciecha Szczęsnego w kadrze?
Nie, ale taki, który dał mi najwięcej satysfakcji. Zachowanie czystego konta i obrona rzutu karnego na mundialu to ładne.
Kiedyś mówiłeś, że brakuje ci takiej interwencji w kadrze, która zostałaby zapamiętana na lata. Czy obrona rzutu karnego i przede wszystkim późniejszej dobitki taką będzie?
To zależy od wyniku trzeciego meczu (uśmiech). Jeżeli ona coś ostatecznie da, to możecie o niej pamiętać. Jeżeli nie, to nie obchodzą mnie interwencje, które nic nie dają. Mam nadzieję, że jednak będzie to zapamiętania.
Obrona karnego to intuicja, czy umiejętności?
Nigdy nie bronię karnych intuicyjnie. Nie zgaduję rogów, tylko analizuję rzuty karne i przygotowuję się do nich. Czasami się opłaca, czasami nie wychodzi, ale ostatnio moje statystyki całkiem nieźle się prezentują.
Jesteś zdziwiony, że to Robert Lewandowski, a nie ty, dostał tytuł zawodnika meczu?
Nie. Ja uważam, że nagłówki w gazetach i statuetki powinny być dla piłkarzy, którzy strzelają bramki. Jestem bramkarzem i muszę nauczyć się doceniać, że jestem w cieniu.
Jedna z twoich lag otworzyła przed Robertem szansę na gola.
Jak się gra precyzyjną lagę, to tak jest (uśmiech). Ale dziś nie graliśmy cały czas lagą. Pierwszą bramkę zdobyliśmy po ładnym rozegraniu od własnej bramki, ale tego pewnie nikt nie będzie pamiętał, a się wyciągnie, że z piętnaście lag było. No bo było.
Jaką ocenę dałbyś sobie po tym meczu w skali dziesięciopunktowej?
Z cztery i pół.
Komentarze