Robert Lewandowski ustalił wynik meczu z Arabią Saudyjską na 2:0, a z oczu popłynęły mu łzy. W dość emocjonalnej rozmowie zaraz po spotkaniu mówi, że sam nie wie, dlaczego od początku to spotkanie było dla niego inne niż wszystkie pozostałe.
- “To nie była ulga, to raczej spełnienie marzeń”
- “Tylko moja rodzina wie, jak czasami jest ciężko”
- ” Powiem szczerze, że już w trakcie hymnu poczułem emocje i sam się zastanawiałem, dlaczego w takim momencie. Dlaczego tak wcześnie”
Robert Lewandowski – pierwszy gol na mistrzostwach świata
Jak nazwałbyś uczucie po tym, jak piłka po twoim strzale wpadła do siatki?
To nie była ulga, to raczej spełnienie marzeń. Wiadomo, że zawsze drużyna na pierwszym miejscu, ale z tyłu głowy jest parę procent własnych ambicji, by jako zawodnik zaznaczyć swoją obecność strzeleniem bramki. Zaliczenie asysty nie zaspokaja głodu, nawet, jeśli jest po niej zadowolenie. Dzisiejszy występ to podsumowanie tego wszystkiego, czego mi brakowało. Czuję się dumny i szczęśliwy.
Komuś chciałbyś tego gola zadedykować?
Zawsze pierwsze gole dedykuję tacie i nie inaczej jest dziś. Oczywiście całej mojej rodzinie także, bo oni zawsze mnie wspierają i wiedzą, ile to dla mnie znaczyło. Tylko oni wiedzą, jak czasami jest ciężko i przeżywają to. Na pewno dla nich to też jest zwieńczenie tego wszystkiego, co dla mnie robią.
Dziś zagraliśmy na dwóch napastników i sytuacji wykreowanych było więcej niż poprzednio. Grało wam się lepiej?
To na pewno pomaga. Także mentalnie, bo podchodząc do kolejnego meczu już wiemy, że potrafimy stwarzać sytuacje, że one mogą się pojawiać. Głowa inaczej pracuje niż po pierwszym meczu, gdzie sytuacji praktycznie nie było żadnych.
Oglądając inne mecze w naszej grupie kalkulujecie, jaki wynik byłby najlepszy dla was?
Nie, nie możemy tego robić. Musimy patrzeć na siebie. Argentyna, jeśli dziś wygra, będzie faworytem nie tylko grupy, ale i całych mistrzostw świata. Dla nas granie z nimi będzie wielkim wyzwaniem.
Emocje inne niż zawsze
Jak wygląda kwestia presji? Trener mówił, że w pierwszym meczu ona paraliżuje i stąd też się wziął obraz gry z Meksykiem. Czuliście, jak od kilku dni schodzi?
Ten pierwszy mecz to zawsze niewiadoma. Presja faktycznie towarzyszy mu w sposób szczególny. Pewnie jest mniejsza w tych najlepszych drużynach, bo wtedy wiesz, że zaraz pewnie coś się może dobrego stać.
Widać po tobie wielkie emocje. To magia mundialu, czy upuszczenie ciśnienia po niestrzelonym rzucie karnym?
Powiem szczerze, że już w trakcie hymnu poczułem emocje i sam się zastanawiałem, dlaczego w takim momencie. Dlaczego tak wcześnie. Zawsze wierzyłem, że pomimo niestrzelonego karnego, pomimo tego, że piłka uderzyła w słupek, zamiast po nim wpaść do bramki, uda się strzelić gola. Cieszę się, że w odpowiednim momencie odebrałem piłkę i strzeliłem bramkę. Myślę, że im starszy, tym bardziej emocjonalny się robię. To pewnie też z tego wynika. Co nie jest niczym dziwnym. Też jestem człowiekiem, też przeżywam wiele sytuacji.
To były pierwsze łzy po bramce w seniorskiej karierze?
Nie wiem. Musiałbym głęboko wrócić się wspomnieniami. Ale wzruszyłem się mocno, choć nie tylko po golu. Od samego początku meczu towarzyszyła mi myśl, że jest… hmm… jakoś inaczej. Pod kątem emocjonalnym. Gdybym miał powiedzieć, co teraz czuję, to radość i spełnienie. Traktuję dzisiejsze wydarzenie trochę jak podsumowanie mojej kariery. Że już nie tylko zagrałem na mundialu, ale też strzeliłem na nim bramkę. Zdawałem sobie sprawę, że reprezentacja Polski to nie jest klub, w którym jedna, druga, trzecia sytuacja się pojawia, ale wierzyłem, że dziś się uda. I myślę, że to bardzo ważny gol, bo strzelając na 2:0 już wiesz, że jedna przypadkowa sytuacja już nie sprawi, że stracisz zwycięstwo. Korzystając z okazji: chwała chłopakom za dzisiejszy mecz. Wojtek obronił nie tylko karnego, ale też dobitkę. Choć zastanawiam się, jak tu sędzia mógł dać karnego, dlaczego tu VAR w ogóle interweniował. Zostawiając to już za sobą, pokazaliśmy, że można też atakować.
Możemy też atakować
Powtarzaliście to sobie? Że w tym meczu musi być więcej gry do przodu, większe ryzyko?
Tak. Od początku było założenie, by grać, atakować, stwarzać sytuacje. Wiedzieliśmy, gdzie tworzą się przestrzenie, które pozwolą nam na kreowanie czegoś groźnego. Inaczej wyszliśmy na ten mecz. Mieliśmy dużą wiarę i przekonanie, że dziś stworzymy więcej okazji. Granie jak z Meksykiem, gdy większość meczu spędzamy na swojej połowie, męczy podwójnie. Gdzieś tych sił lub koncentracji może zabraknąć później z przodu. Ja jako napastnik zupełnie inaczej odczuwam mecz, gdy jestem cały czas pod polem karnym przeciwnika i inaczej, gdy zasuwam przed linią środkową. Fajnie, że udało się ten balans złapać.
To jak będzie wyglądać mecz z Argentyną?
To jest właśnie mecz na złapanie balansu. Musimy go zachować. Musimy próbować atakować. Widzimy na tym mundialu, że wiele drużyn teoretycznie słabszych atakuje i im się to opłaca. Oczywiście trzeba być czujnym, ale nie zawsze uda się wygrać mecz samą defensywą. Dzisiejszy mecz dał mi przekonanie, że tutaj może się wiele wydarzyć.
Komentarze