Andres Iniesta był bohaterem finału mistrzostw świata z 2010 roku, kiedy to jego bramka dała triumf reprezentacji Hiszpanii. Po latach legenda FC Barcelony wspomina swoje trafienie i przyznaje, że ten historyczny moment wciąż przyprawia go o gęsią skórkę.
- Andres Iniesta strzelił jedyną bramkę w finale mistrzostw świata w 2010 roku
- Dzięki jego trafieniu reprezentacja Hiszpanii cieszyła się z trofeum
- Dla legendy FC Barcelony to wciąż wielki moment
“To było coś magicznego”
W finale mistrzostw świata w 2010 roku zmierzyły się Hiszpania oraz Holandia. Regulaminowy czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia, a o zwycięzcy zadecydowała dogrywka. W 116. minucie do siatki trafił Andres Iniesta, co później okazało się jedyną bramką. Pomimo upływu ponad dwunastu lat legendarny pomocnik wciąż wspomina ten moment z utęsknieniem i przyznaje, że myśl o zdobyciu gola na wagę mistrzostwa świata jest dla niego nie do opisania.
– Nadal mnie to porusza i przyprawia o gęsią skórkę. To coś, co bez względu na upływ lat, nadal będzie nas poruszać. Naprawdę uważam, że do dziś nie ma żadnego znanego słowa, które mogłoby opisać moment, który przeżyłem po zdobyciu bramki. Nie istnieje. Jest to inny stan, chyba nierozpoznawalny do dziś. Ten moment, który przeżyłem i który przeżyliśmy razem, pozostanie na zawsze w historii. Dla nas jako piłkarzy i dla Hiszpanii jako kraju. To było coś magicznego – mówi Iniesta.
Za kilka dni rozpoczną się mistrzostwa świata w Katarze. Iniesta naturalnie będzie kibicował reprezentacji Hiszpanii, a poza nią nie ma swojego faworyta do końcowego triumfu.
– Jeśli Hiszpania nie wygra, to nie obchodzi mnie kto wygra mundial. Mam kolegów z drużyny, z którymi będę się cieszył. Jeśli Argentyna, Brazylia czy inne zespoły wygrają, to mam tam kolegów. Ale naprawdę, jak się jest za jedną drużyną, to jak ta drużyna nie wygrywa, reszta jest trochę obojętna – przekonuje.
Zobacz również: Marcelo Bielsa zaskoczył w wyborze najmocniejszego składu reprezentacji Polski
Komentarze