Mistrzostwa Świata 2022 wystartują lada moment. Tymczasem największa gwiazda reprezentacji Brazylii ma ogromne kłopoty. Neymar kolejny raz podpadł opinii publicznej. Zawodnik w 2020 roku został uznany za największego oszusta podatkowego w Hiszpanii. Na nieco ponad 20 dni przed startem mundialu w Katarze piłkarz jest wciąż oskarżany o oszustwa i korupcję. Ostatnio w Brazylii szeroko omawiane były także inne tematy dotyczące Neymara w negatywnym znaczeniu.
Mundial lada moment, a gwiazda w tarapatach
Reprezentant Brazylii stanął już przed sądem w Barcelonie, co było następstwem zarzutów związanych z oszustwami podatkowymi i korupcją. Neymarowi grozi za to kara pozbawienia wolności na dwa lata, a także grzywna w wysokości 10 milionów euro. Prokuratora twierdzi, że w momencie, gdy piłkarz zmieniał barwy klubowe, rozstając się z Santosem na rzecz Barcelony, to obie strony nie przedstawiły rzeczywistej sumy transferowej, aby uniknąć płacenia konkretnej sumy spółce, która jest właścicielem praw wizerunkowych Neymara.
Informacja związana z tym, że kwota przelewu została zawyżona, została potwierdzona już w 2014 roku. Tymczasem w 2013 roku jeden z członków zarządu Barcy Jordi Cases oskarżył Sandro Rosella o sprzeniewierzenia funduszy i złożył skargę do Sądu Krajowego. Wszystko było efektem tego, że były już prezydent Barcy nie ujawnił publicznie, gdzie trafiło 40 z 57,1 miliona euro. Adwokat w sprawie Felipe Izquierdo przekonywał następnie, że Rosell albo zatrzymał tę sumę dla siebie, albo przekazał ją komuś, kto uczestniczył w rzekomym przekręcie. Podejrzenia spadły na ojca Neymara i jego firmę N&N. Hiszpan nie chciał jednak komentować tych doniesień, twierdząc, że powstał jakiś spisek przeciwko klubowi. Coś mogło być na rzeczy, bo FIFA po jakimś czasie wykryła nielegalne transfery z udziałem młodych zawodników.
Finansowe nieścisłości
Ciekawe wieści światło dzienne ujrzały natomiast w styczniu 2014 roku. Wówczas El Mundo przekazało, że Neymar tak naprawdę kosztował 95 milionów euro Barcelonę. Ta kwota sprawiła, że Brazylijczyk stał się w tamtym czasie najdroższym zawodnikiem świata. Słynne stały się wtedy słowa Rosella, sugerująca, że klub z Camp Nou niczego nie ukrywa.
– Z największym szacunkiem proszę sędziego, aby zadzwonił do mnie w celu złożenia zeznań. Opowiem mu wszystko dokładnie. Barcelona jest przejrzysta we wszystkim. Powtarzam to po raz setny – powiedział Hiszpan. Dwa dni później prokuratura wszczęła śledztwo, a Rosell ogłosił, że rezygnuje z posady prezydenta klubu. Nowy sternikiem Barcelony został Josep Maria Bartomeu, który błyskawicznie przedstawił środkom masowego przekazu prezentację, w której szczegółowo omówiono kwotę transferu Neymara. Okazało się, że Brazylijczyk naprawdę kosztował klub 86,2 miliona euro. Suma ta uwzględniała premię za podpisanie kontraktu, koszty względem agencji, umowy marketingowe, darowizny na fundusz piłkarza i inne potrącenia. W tej kwocie było też 40 milionów euro wypłaconych agencji ojca Neymara.
Zobacz także:
Neymar da Silva Santos Sr zabrał głos w sprawie. – 40 milionów euro otrzymaliśmy, ponieważ syn opuścił Santos przed końcem kontraktu. Mieliśmy lepsze oferty. Nie chcę, żeby to powodowało zamieszanie. Mógł odejść za darmo w 2014 roku. Ja zarobiłbym wówczas 120 milionów euro, ponieważ były oferty z innych klubów o takiej wartości. Powtarzam, nic nie zawdzięczam inspektorowi podatkowemu, ani w Brazylii, ani w Hiszpanii. Absolutnie nic – przekonywał 57-latek.
Taka otwartość jednak do niczego nie przekonała organów ścigania. Te szukały kolejnych zatajonych informacji w umowie, która była owiana wieloma tajemnicami. Tak naprawdę nic nie było w niej jasne. Gdy Barca została poproszona o raport za lata 2011-2013 wszystko zostało dokładnie przeanalizowane. Okazało się wówczas, że sumy przedstawione w raporcie nie są zgodne. Klub nie zapłacił ponad dziewięciu milionów euro podatków.
Ówczesny sternik klubu chwalił się i jednocześnie dementował wieści związane z ewentualnymi wykroczeniami. – Płacimy wszystkie podatki na czas – w tym sensie Barcelona jest przykładem dla wszystkich. W razie potrzeby wyjaśnimy warunki związane z podpisaniem kontraktu z Neyemarem i pokażemy, że wszystko jest całkowicie legalne – mówił Bartomeu.
Temat nie został zamieciony pod dywan
FC Barcelona, chcąc zakończyć mroczną sprawę, która ciągnęła się przez kilka lat, zgodziła się w 2016 roku zapłacić grzywnę w wysokości 5,5 miliona euro w ramach umowy z prokuraturą. Była to jednocześnie gwarancja, że klub uniknie postępowania sądowego związanego z uchylaniem się od płacenia podatków. Władze ligi w tym samym czasie sprawdziły umowę z 2014 roku, w której nie znalazły się żadne czyny karalne.
– Musieliśmy zgodzić się na zapłacenie kary z powodu błędu w planowaniu podatkowym na lata 2011 i 2013 podczas podpisywania kontraktu z Neymarem. Lepiej było zaakceptować tę umowę niż żyć w niepewności – wyjaśniał wówczas prezydent Barcelony.
Jak się jednak później okazało, zapłacenie kilku milionów euro nie zamknęło sprawy. Wrócono do niej, a wpływ miała na to firma inwestycyjna DIS, która była właścicielem praw do Neymara. Nie otrzymała należnych pieniędzy w całości za uczestnictwo w transakcji związanej ze zmianą klubu przez Brazylijczyka.
Gdy Barca uporała się z tematem związanym z uregulowaniem zaległych podatków, to z klubowej szafy wyskoczył kolejny trup. Była nim firma DIS, która miała 40 procent praw do wizerunku Neymara, więc powinna otrzymać konkretną sumę związaną za jego transfer do klubu z Camp Nou. Otrzymała, ale było to tylko 6,8 miliona euro. Oczekiwania były większe.
– Czuję się zdradzony moralnie i ekonomicznie. Czuję się jak ofiara napadu! Straciliśmy realną część korzyści z transferu 23-letniego piłkarza. Po pierwsze dlatego, że część opłaty transferowej ukryli działacze Barcelony i Santosu. Nie braliśmy nawet udziału w negocjacjach – o finalizacji transakcji dowiedzieliśmy się z prasy. Po drugie, umowa przedwstępna między Neymarem a Barcą uniemożliwiła innym klubom składanie ofert na zawodnika, które wpływają na koszt transferu – mówił w 2016 roku właściciel DIS – Delsir Sonda.
Neymar musiał się tłumaczyć
Pozew firmy oparto na tym, że Barcelona zapłaciła rodzinie Neymara 40 milionów euro w 2011 roku, aby upewnić się, że piłkarz zmieni klub przed wygaśnięciem jego umowy w 2014 roku. DIS wskazał również, że stracił pieniądze należne w ramach tego porozumienia, ponieważ oficjalna kwota przelewu była zaniżona. Fundusz inwestycyjny zażądał między innymi tego, aby Neymar i jego ojciec zostali skazani na pięć lat więzienia za udział w domniemanym oszustwie, a prezydent Barcelony Josep María Bartomeu został skazany na osiem lat. Sprawa natomiast dopiero teraz trafiła do sądu. Na jednej z rozpraw tłumaczył się już zawodnik.
– Nie brałem udziału w negocjacjach. Mój tata zawsze się tym zajmował i dbał o to. Po prostu podpisuję wszystko, o co mnie prosi – powiedział Neymar.
Zobacz także:
Prawnik DIS ma jednak własny pogląd na sytuację. – Nasza sprawa opiera się na dwóch rzeczach. Pierwsza to korupcja prywatna, druga to oszustwa kontraktowe. Prawdziwa klauzula zawarta w umowie podpisanej przez Neymara z Barceloną polegała na tym, że zachowają pieniądze, które musieli zapłacić DIS i Santosowi – 65 milionów euro. Zostało to wynegocjowane poufnie poprzez zorganizowanie 4,5 miliona euro sparingu z Barceloną i 7,9 miliona euro opłaty pierwokupu za trzech piłkarzy brazylijskiej ekipy, która nigdy nie doszła do skutku – uzasadniał Paulo Nasser.
DIS wciąż domaga się dla Neymara pięciu lat więzienia, a także zakazu działalności zawodowej na czas trwania wyroku. Żądają też ukarania byłych prezydentów Barcelony.
Poparcie kandydata na głowę państwa kolejną wpadką
Aktualnie w Brazylii odbywają się wybory prezydencie, a wyścig o władze kandydatów podzielił kraj. Lula da Silva i urzędujący prezydent Jair Bolsonaro walczą o stanowisko głowy państwa. Drugi z wymienionych jest krytykowany za homofobię, seksizm oraz rasizm. Ma jednak wśród swoich zwolenników wielu piłkarzy. Bolsonaro wybrał odpowiednią taktykę pod względem politycznym: w Brazylii piłka nożna jest religią, a kiedy kontrolujesz umysły milionów jego zwolenników, łatwiej jest na nich wpływać. Proste.
W trakcie kampanii prezydenckiej Neymar wsparł obecnego prezydenta w materiale wideo, który obiegł media społecznościowe na całym świecie. Za taki czyn na piłkarza spadła lawina krytyki. Najcięższe działa wytoczył jednak przeciwko gwieździe reprezentacji Brazylii kandydat na głowę państwa Lula da Silva. Sugerował, że Neymar dlatego wspiera Jaira Bolsonaro, bo został przekupiony.
– Neymar ma prawo wybrać na prezydenta kogo chce. Myślę jednak, że po prostu boi się, że jeśli wygram wybory, dowiem się, że Bolsonaro anulował mu zadłużenie z tytułu podatku dochodowego. Myślę, że właśnie tego się boi. Oczywiście Bolsonaro zawarł układ z ojcem zawodnika. W tej chwili ma problem z podatkami w Hiszpanii – mówił polityk.
Faktem jest, że wszystkie decyzje podjęte podczas rządów Bolsonaro są objęte 100-letnią tajemnicą. W związku z tym sugestia Luki może być prawdziwa. Potwierdzone jest również, że w czasach Santosu zawodnik sprzedał prawa do wykorzystania swojego wizerunku firmom swojego ojca. NR Sports i N&N Consultoria, które wypłaciły piłkarzowi ustaloną kwotę i zaczęły wstrzymywać swój procent z przychodów z marketingu i sponsoringu, a także z transferów. Niemniej po pewnym czasie organy podatkowe zainteresowały się tym, jak Neymar płaci podatki i okazało się, że zamiast 27,5 procent płacił tylko dziewięć. CARF (Administracyjna Rada ds. Odwołań Podatkowych) zdał sobie również sprawę, że transfer Neymara do Barcelony nie został sformalizowany w 2013 roku, ponieważ pierwsze porozumienia z klubem zostały podpisane dwa lata wcześniej.
Brazylijczykowi może nie być do śmiechu
Federalna Służba Podatkowa ostatecznie obliczyła, że Brazylijczyk jest winien państwu 188,8 mln reali (mniej więcej 39 milionów euro). Piłkarz złożył apelację i w niezwykłych okolicznościach dług umorzono o 95 procent. Naprawdę niesamowite. W każdym razie Neymar wciąż był winien osiem milionów reali (1,5 mln euro) i złożył kolejny apel w tej sprawie. Według doniesień brazylijskich mediów kilka dni później jego ojciec spotkał się z Bolsonaro, aby wyjaśnić sprawę. Neymara seniora przyjęto w Ministerstwie Gospodarki na spotkaniu z ministrem Paulo Guedesem i ówczesnym sekretarzem specjalnym służby podatkowej Marcosem Sintrą, ponieważ dotyczyło ono kwestii podatkowych związanych z działalnością sportową.
Jak dotąd wszystko jest na poziomie spekulacji i słów głównego konkurenta Bolsonaro. Jasne jest natomiast, że na miesiąc przed mistrzostwami świata, Neymar jest atakowany z różnych stron. Wkrótce wszystko powinno stać się jasne. Druga tura wyborów odbędzie się 30 października, a rozprawy sądowe w Barcelonie powinny zakończyć się 31 października.
Czytaj więcej: PSG szykuje 150 mln euro na transfer nowego Ronaldo
Komentarze