To jest tekst, który kilka razy był przeze mnie wygłaszany, chociaż nie jestem pewien czy słowa te już spisywałem. Chodzi o Neymara. Brazylijczyk znowu zawiódł w decydującym dla drużyny momencie. Jego występ w rewanżowym meczu półfinału Ligi Mistrzów był klapą. Grał słabo, samolubnie, irytował się na kolegów z drużyny, grał w sporty indywidualne a nie zespołowe. Kibice byli wściekli, o kolegach z zespołu nie ma co nawet wspominać!
Neymar – genialny dzieciak
PSG przegrało obydwa mecze półfinałowe z Manchesterem City, chociaż ten drugi w gorszym stylu niż pierwszy. Dało się bowiem rozbroić. Pierwszym z kapiszonowcem zamiast colta wyskoczył Neymar. Pohałasował, poskakał i postraszył, krzywdy nikomu nie zrobił tylko ozorem pomielił i niesmak pozostawił.
Przypomniało mi to cały ciąg zdarzeń ciągnących się za Brazylijczykiem niemal od początku jego kariery. Tak się miło składa (co z lubością podkreślam), że byłem sprawozdawcą jego zawodowego debiutu, kiedy jako 17-latek zagrał przeciwko Oeste. Ale też miałem okazję być w Santosie na jego meczach, kiedy w marcu 2010 roku razem z Robinho i Ganso zmieniał Santos w najefektowniej grający team w Brazylii. Chwilę po moim powrocie do Polski Neymar stał się bohaterem pierwszego skandalu: naubliżał trenerowi, który zabronił mu strzelać karnego. Pokrzykiwanie i machanie rękoma w kierunku trenera to już gruba przesada, ale nie zastosowanie się do zakazu (nastolatek we wcześniejszych meczach spudłował w nonszalanckim stylu dwie jedenastki) to przegięcie dużego kalibru. Santos FC zachował się w całej sprawie nagannie, nie stanął po stronie trenera, lecz gracza szykowanego już do Europy za ogromne pieniądze. Dorival Junior kilka dni później złożył dymisję, a jego kolega po fachu, Rene Simoes powiedział: – Tak się hoduje bestię, nad którą niedługo nie zapanujemy. I rzeczywiście, ani się obejrzeliśmy a Neymar stał się piłkarzem na socjalnych prawach. W 2011 młoda Brazylia pod jego wodzą wygrała mistrzostwa Ameryki do lat 20, lecz kilka miesięcy potem zamiast na mundial U’20 pojechał na Copa America 2011 z “dorosłą kadrą”.
Młodzi bez Neymara (i Lucasa) zagrali już mniej efektownie ale mistrzostwo świata zdobyli. “Starzy” z Neymarem w składzie zagrali piach i przepadli nim zaczęła się decydująca rozgrywka. Mundial 2014 roku pamięta każdy kibic. Kontuzja spowodowana przez Zunigę wyeliminowała napastnika Barcelony z imprezy w decydującym momencie.
Nie dorósł do roli lidera
Ze szpitala oglądał półfinałowy blamaż przeciwko Niemcom. Największa kompromitacja w historii Brazylii miała zostać pomszczona rok później, przeciwko Kolumbii, podczas Copa America 2015. 23-latek akurat podbił Europę. Z Messim i Suarezem stworzyli fenomenalny atak MSN, tripletę, setki bajecznych akcji i goli co mecz!
Nasz młodzieniec przyjechał na Copę w roli lidera i pierwszej gwiazdy brazylijskiego futbolu. Trener Dunga wprawdzie nie był wielbicielem jego stylu bycia ale lepszego gracza do prowadzenia drużyny nie widział. Gorzko tego pożałował podczas meczu z Kolumbią. As Barcy wziął bowiem rewanż na Kolumbijczykach, podpalił atmosferę, mecz przekształcił się w kopaninę, przegraną przez Brazylię 0-1, a sam gwiazdor w końcówce dostał czerwoną kartkę.
Rok potem Brazylia postawiła na niego podczas igrzysk olimpijskich. Brazylia U’23 prowadzona przez 24-latka z Barcy igrzyska wygrała, lecz drużyna seniorów podczas historycznego Copa America Centenerio w USA, historycznie nie wyszła nawet z grupy… Mundial 2018 w Rosji też pamiętamy. 26-latek już z PSG, stawiany na nogi, w trybie awaryjnym przyjechał na turniej bez formy, której nie mógł nigdzie nabyć, bo przez kilka miesięcy nie grał wskutek kontuzji. Niemiłosiernie faulowany, zaczął odstawiać żenujące popisy teatralne, narażając się na śmieszność. W 2019 roku, Brazylia u siebie organizowała Copa America. Oczekiwania były wielkie, bo już 12 lat mijało od wygrania ostatniego dużego turnieju. Neymara w mistrzostwach kontynentu zabrakło. Znowu kontuzja. Ale tym razem, bez niego w składzie, Kanarki wygrały turniej! Uff, wreszcie!
To wtedy, komentując mecze dla Polsatu Sport, zadałem sobie trud zliczenia kartek żółtych i czerwonych, analizowania fauli najdroższego piłkarza świata. Wyszło, że jest najagresywniejszym zawodnikiem spośród 30 podstawowych graczy trenera Tite. Minęły dwa lata. Naznaczone tyleż fenomenalnymi zagraniami, co kolejnymi przygodami w stylu bliższym “Kevina samego w domu” niż lidera PSG, kapitana reprezentacji Brazylii: a to pilnować trzeba, czy aby na pewno się rehabilituje, czy aby nie poderwał znowu przez internet jakiejś dziewczyny, która oskarży go potem o wykorzystanie seksualne, czy przestrzega obostrzeń pandemicznych, czy to, tamto i owamto…
Neymar prowokator i agresor
29 lat już stanęło Neymarowi. Ronaldinho wtedy już miał po karierze ale wcześniej co zagrał i wygrał to do dziś wspominamy. Ronaldo był nawet dwa razy mistrzem świata i trzy razy graczem roku na świecie… Pewnie jeszcze kilka nazwisk wspomnieć powinienem, ale w sumie nie ma to wielkiego sensu. Intencja niniejszego tekstu jest bowiem oczywista: najdroższy piłkarz świata jest w czołówce najbardziej niedojrzałych zawodników globu. Po ośmiu latach gry w Barcelonie, PSG, u trenerów z Hiszpanii, Argentyny i Niemiec, po przegraniu dwóch mundiali, Neymar dalej jest zadowolonym z siebie dzieciakiem, na którego patrząc trudno sobie wyobrazić go w roli faceta prowadzącego Brazylię do mistrzostwa świata w Katarze i po Ligę Mistrzów dla PSG.
Dziesięć czerwonych kartek, 150 żółtych tego drobnego chłopaczka… nie do wiary! Przecież to napastnik, brylantowy technik, najlepszy drybler Ligue 1! Ale spróbuj mu zabrać piłkę, wygrać z nim, założyć siatkę, wbić jego drużynie kilka goli… Oj, będzie polował na kości rywali, prowokował jak dzieciak (bo nie w sposób wyszukany jak twardziele z Serie A), wyzywał aż w końcu sędzia wlepi mu kartkę, a Brazylijczyk wpadnie w jeszcze większą złość kwalifikującą go do zdjęcia z boiska.
Duże dziecko. Piłkarz tyleż genialny co kompletnie niedojrzały.
Bartłomiej Rabij
Komentarze