Arkadiusz Milik wybiegł w wyjściowym składzie Olympique’u Marsylii z Angers. Jego zespół przegrywał już 0:2, gdy Polak strzelił efektowną bramkę, podcinając piłkę nad bramkarzem rywali. Następnie, już w drugiej połowie, zdobył kolejne dwa gole i skompletował hat-trick. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 5:2.
- Arkadiusz Milik był ostatnio kwestionowany we Francji
- Dostał szansę w wyjściowym składzie na mecz z Angers
- Przy stanie 0:2 dał nadzieję partnerom, strzelając ładną bramkę kontaktową, a następnie dając prowadzenie OM
Milik strzelił gola kontaktowego, a następnie wyprowadził na prowadzenie
Arkadiusz Milik był ostatnio kwestionowany. Spekulowano, że Polak, który stracił miejsce w wyjściowym składzie, może opuścić Olympique Marsylię. Trener Jorge Sampaoli dał jednak szansę 27-latkowi w piątkowym meczu przeciwko Angers. Ten nie rozpoczął się dobrze dla Olimpijczyków. Już po jedenastu minutach przegrywali 0:2 po bramkach Angelo Fulginiego i Nabila Bentaleba.
Wtem to właśnie Milik natchnął kolegów, choć największe brawa w tej akcji należą się Matteo Guendouziemu. Francuz odebrał piłkę na środku boiska, szybko sklepał i ruszył w rajd. Podał w uliczkę do reprezentanta Polski, ten nie przyjął najlepiej, ale dostrzegł wychodzącego bramkarza i sprytnie podciął nad nim piłkę. Było to trafienie znamionujące wysoką klasę i dużą pewność siebie napastnika.
uż po golu Milika do siatki trafił Gerson, doprowadzając do remisu. Po zmianie stron Polak ponownie stał się bohaterem OM. Jego partner wykorzystał błędnie obliczone wyjście z bramki w wykonaniu Danijela Petkovicia i zagrał w pole karne. Tam Milik głową spokojnie skierował piłkę do bramki, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie. Jakby tego było mało, kilka minut później reprezentant Polski zaatakował wślizgiem podanie Cengiza Undera i skompletował hat-trick! W końcówce sam Turek popisał się pięknym uderzeniem, ustalając wynik na 5:2.
Reprezentant Polski z pewnością sprawił trenerowi Sampaoliemu ból głowy. Czy po zdobyciu hat-tricka Milik wróci na ławkę? Kolejny mecz czeka Olimpijczyków już w środę.
Komentarze