Arkadiusz Milik od początku grudnia jest tylko rezerwowym w Marsylii. Polak odczuwa jednak plusy tej sytuacji, co wyjaśnił w rozmowie dla Viaplay.
- Grudzień nie jest łatwym miesiącem dla Arkadiusza Milika
- Polak w drużynie z Marsylii wchodzi na boisko tylko z ławki rezerwowych
- 27-letni napastnik twierdzi, że to przejściowa sytuacja
Milik widzi pozytywy w trudnej sytuacji
Arkadiusz Milik przed Euro 2020 doznał kontuzji kolana, która wyeliminowała go z udziału na tym turnieju. Uraz początkowo nie był uznawany za poważny. Sytuacja skomplikowała się jednak i Polak do gry wrócił dopiero w październiku.
27-letni letni napastnik często nie wyglądał najlepiej w meczach. Statystyki Milika także nie były najlepsze. Polak rozegrał 13 meczów, strzelił cztery gole. Ostatnio trafił na ławkę rezerwowych. – Na pewno czuję, że jestem w okresie przejściowym. Bez okresu przygotowawczego zostałem wrzucony do gry co trzy dni. Nie będę ukrywał, że to odczułem – powiedział Milik.
– Teraz dwa razy byłem na ławce rezerwowych i to może dziwnie zabrzmieć, ale wydaje mi się, że to mi się przyda. Teraz miałem możliwość normalnie potrenować, skupić się na sobie i na tym, żeby wrócić do dobrej dyspozycji – przyznał reprezentant Polski.
– Wiem, że czasami zawodnicy mówią, że meczami muszą dojść do dyspozycji. Ja czuję, że to, że byłem dwa razy na ławce mi pomoże. Skupiam się na tym, żeby pracować, żeby się rozwijać. Wiem, że dobra dyspozycja przyjdzie, myślę, że te statystyki w Ligue 1 będą lepsze – wyjaśnił snajper Marsylii.
Czytaj także: Zieliński pożegna się z Napoli? Borek przekazał sensacyjne wiadomości
Komentarze