Ligue 1 wystartowała w piątek od meczu Metz z Lille. Pierwsze spotkanie 32. kolejki rozkręcało się powoli. Mastify do przerwy zagrały poniżej oczekiwań. Goście objęli prowadzenie dopiero po godzinie rywalizacji. Ostatecznie podopieczni Galtiera utrzymali korzystny rezultat do końca, co umocniło Lille na fotelu lidera 2:0 (0:0).
Męczarnie piłkarzy Lille do przerwy
Pierwsza połowa w wykonaniu gości pozostawiła wiele do życzenia. Lille grało ospale i schematycznie. Co więcej Metz miało doskonałą okazję wyjść na prowadzenie już w 17. minucie meczu. Arbiter prowadzący te spotkanie dopatrzył się zagrania ręką w polu karnym Mastifów. Clement Turpin wskazał na wapno, chwilę później gdy powtórki VAR potwierdziły jego decyzję. Przed szansą na zmianę wyniku stanął Aaron Leya. Tymczasem Mike Maignan doskonale wyczuł intencje strzelającego i wybronił jedenastkę.
Gospodarze mają czego żałować. Przy dobrych wiatrach mogli zejść do szatni nawet z dwubramkowym prowadzeniem. Z kolei większa presja ciążyła na gościach, którzy wciąż są bliscy zakończenia dominacji Paryżan w Ligue 1.
Mastify nie zrezygnowały z walki o triumf w Ligue 1
Od rozpoczęcia drugiej odsłony, ponownie częściej na bramkę przeciwnika atakowali gracze Metz. Natomiast Mastify długo męczyły się, żeby skonstruować dogodną sytuację. Wszystko udało się jednak w 60. minucie, kiedy Renato Sanches ujrzał dobrze ustawionego Yilmaza, a Turek precyzyjnym strzałem z kilku metrów dopełnił formalności, umieszczając piłkę w prawym dolnym rogu.
Gospodarze z całych sił próbowali doprowadzić do remisu i trzeba przyznać, że były na to okazje. Wyłącznie słaba skuteczność przeszkodziła w urwaniu punktów obecnym liderom Ligue 1. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak też było tym razem. Parę minut przed końcem Zeki Celik wykorzystał nieuwagę obrońców, aby z paru metrów wpakować piłkę do siatki. Lille, dzięki trzem punktom umacnia się na pierwszym miejscu w tabeli, a przy okazji na pewno zachowa trzy oczka nad wiceliderem.
Komentarze