Santos bez punktów w Azerbejdżanie, cóż, kto by się spodziewał?
Fernando Santos to w opinii wielu kibiców najgorszy trener, jaki w ostatnich latach, a nawet dekadach zasiadał na stanowisku selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski. Portugalczyk, gdy przychodził i podpisywał kontrakt z PZPN był przez Cezarego Kuleszę oraz całe władze przedstawiany jako, ten, który ma zbawić naszą piłkę i poprawić nie tylko wyniki, ale i styl. A i na pamiętnej inauguracyjnej konferencji prasowej mówiono o zaangażowaniu w szkolenie.
Co z tego wyszło? Każdy chyba doskonale wie. Santos w Polsce wytrzymywał niecałe 9 miesięcy i po sześciu meczach w kadrze odszedł. To właśnie za kadencji 69-latka Biało-Czerwoni doznali jednej z najbardziej kompromitujących porażek w historii, czyli przegrali mecz z Mołdawią. Poza tym Santos poległ także z Czechami na inaugurację, gdzie po trzech minutach było już 2:0 dla naszych sąsiadów i z Albanią. Głównie jednak został zapamiętany z dość specyficznej mimiki twarzy, lakonicznych wypowiedzi i lekceważącego stosunku do mediów, kibiców i całej reszty.
Jednak dość szybko znalazł on nową pracę, bowiem na jego usługi skusił się Besiktas. W Stambule jednak także szybko zdali sobie sprawę, że z tej mąki chleba nie będzie i czterech miesiącach Santos został zwolniony. Od początku czerwca prowadzi jednak reprezentację Azerbejdżanu i po dwóch meczach w ramach Ligi Narodów ma na koncie… zero punktów. Jego kadra przegrała u siebie ze Szwecją 1:3 oraz na wyjeździe ze Słowacją 0:2. Poza tymi rywalami w grupie Azerowie mają także Estonię, może z nimi los uśmiechnie się do Fernando.
Czytaj więcej: De Bruyne ma dość! Wielka awantura w reprezentacji Belgii
Komentarze