Proces kontra wynikoza. Strzelać celnie kontra bronić szczelnie. Jak Probierz próbuje to godzić

"Strzelać celnie, bronić szczelnie" - lubi powtarzać Michał Probierz. Nie wiem, czy wierzy, że to drugie jest możliwe, zwłaszcza, że wszystkie jego działania zostały przekierowane na pierwszą część tego zdania. W pewnym sensie mecz z Chorwacją będzie największym testem, jaki do tej miał okazję zagrać - nie w skali ważności meczu, lecz etapu, na jakim się znaleźliśmy.

Michał Probierz
Obserwuj nas w
SOPA Images Limited / Alamy Na zdjęciu: Michał Probierz
  • Odkąd kadrę przejął Michał Probierz, mieliśmy już etap, gdzie wynik był najważniejszy oraz gdzie postawiono wszystko na dokonanie rewolucyjnej zmiany – nawet kosztem wyniku na Euro
  • Dziś jest już inaczej. Dziś nikt nie zadowoli się ani suchym wynikiem powstałym z gry, z której nic nie wynika, ani z ładnej gry zwieńczonej serią porażek
  • Biorąc pod uwagę etap procesu, na który zdecydował się Michał Probierz – wystarczająco zaawansowany, by oczekiwać czegoś więcej – mecz z Chorwacją jawi się jako największy test dla jego wizji

Poprzeczka oczekiwań to już nie jest poziom kostek

Korespondencja z Osijeku

Genezą ogólnonarodowego zadowolenia po meczu z Holandią na Euro była skala porównawcza, w którą wsadziliśmy reprezentację Polski. Skoro i tak w 2023 roku ona wyłącznie przegrywała, to miło było widzieć odmianę i zobaczyć porażkę, ale ładną – w dodatku z dość silnym rywalem. Ale dziś skala porównawcza jest inna – skakanie przez poprzeczkę zawieszoną na wysokości kostek (2023) nie ma już sensu. Co zdaje się mówić sam Michał Probierz, gdy w wywiadzie dla TVP Sport stwierdził, że to wynik jest najważniejszy.

W Polsce czasem zbyt mocno chorujemy na wynikozę, a mecze oceniamy płytko – przez pryzmat 90 minut, a nie procesu. Jak błędne jest to spojrzenie niech świadczy fakt, że w teorii w ciągu trzech dni możemy dojść do skrajnych wniosków. Genialny mecz poprzedzony bardzo słabym przyniósłby twierdzenia, że raz jesteśmy niemal mistrzami świata, a raz nadajemy się najwyżej do tarcia chrzanu. Czasem wynikoza jest jeszcze głębszym zjawiskiem, bo przecież to, czy plan trenera wypalił, bywa oceniane przez pryzmat tego, czy piłkarz w dobrej sytuacji kopnął w lewo (dobrze, wpadło do siatki), czy w prawo (źle, nie wpadło). Dla wyniku takie zdarzenie jest kluczowe, dla procesu – niekoniecznie. Patrząc na mecz w Glasgow, otrzymaliśmy połączenie obu tych rzeczy. Tak jest najlepiej i myślę, że to spotkanie ustawiło poprzeczkę na właściwym aktualnie poziomie.

Jesteśmy już za daleko w procesie budowy kadry, by oczekiwać jedynie dobrej gry bez względu na wyniki. Jednocześnie na zbyt wczesnym jego etapie, by liczyć na pełną dominację w spotkaniach z rywalami z naszej półki (jak choćby Szkocja), tym bardziej, że Probierz lepiej grać w piłkę żadnego z reprezentantów nie nauczy. Ten etap akurat może nigdy nie nastąpić. Natomiast dobrze widzieć, że kadra się rozwija. Jak i wizja samego selekcjonera. Gdy jesienią przejmował reprezentację, zapowiadał ofensywną grę i faktycznie zalążki było widać mimo kiepskich wyników. W pamiętnym meczu z Mołdawią (1:1) rezultatem się skompromitowaliśmy, jednak statystyki goli oczekiwanych (zatem wykreowanych szans) były najwyższe od czasu spotkania… Paulo Sousy z Andorą – taki mały, jeszcze wtedy nic nie znaczący plusik. Probierz potrzebował kolejnych sześciu miesięcy, by w swojej wizji zmieścić środek pola złożony wyłącznie z zawodników, których celem nie jest wybicie piłki, a przede wszystkim gra w nią. Mimo że nie powiedział tego na głos, wręcz zaprzeczał, w pewnym sensie przyznał się do błędu w zestawieniu jedenastki na mecz z Austrią. Spotkanie w Glasgow można zatem traktować jako drugie na obecnym etapie budowy kadry. Chorwacja będzie trzecia. Jak podały Meczyki – w składzie znów zaroi się od zawodników, którym piłka przy nodze nie przeszkadza. Patrząc na prognozowane zestawienie można nawet powiedzieć, że trudno na dziś byłoby Polakom zestawić bardziej ofensywną jedenastkę (Skorupski – Walukiewicz, Bednarek, Dawidowicz – Kamiński, S. Szymański, Zieliński, Urbański, Zalewski – Bogusz, Lewandowski).

Tylko u nas

Probierz nie powie też jeszcze jednej rzeczy – jak wielką satysfakcję musiał mu przynieść sposób, w jaki jego piłkarze strzelali bramki Szkotom. Pierwsza była wręcz ucieleśnieniem wszystkiego, o czym trener reprezentacji mówi od początku jej przejęcia. Podejście wysoko na połowie rywala, odbiór jeszcze przed linią środkową (w dodatku wykonany przez środkowego pomocnika nie będącego typem przecinaka – jakich Probierz powoli marginalizuje), błyskawiczne dostarczenie jej do przodu i strzał z dystansu, gdy stworzyło się odpowiednio dużo miejsca. O takie strzały selekcjoner zabiega z maksymalną ekspresją swoich wypowiedzi. Kolejne dwie brami były efektem odwagi Nicoli Zalewskiego, który bez kalkulacji wpadał w pole karne. Gdy Probierz w przerwie meczu z Mołdawią mówił kiedyś “jeśli sami w siebie nie wierzycie, to trener w was wierzy”, dokładnie to miał na myśli. Zalewskiego w jego kadrze wtedy jeszcze nie było, ale gdy przyjechał – usłyszał te same słowa. Jakże inne od oczekiwań byłych selekcjonerów pragnących przede wszystkim braku ryzyka.

Jednym z ulubionych powiedzeń obecnego selekcjonera jest “strzelać celnie, bronić szczelnie”. Wydaje się, że to drugie jest co najwyżej marzeniem, bo nasi obrońcy albo nie grają w klubach i – mówiąc delikatnie – to widać (Kiwior), albo mimo już niemałego doświadczenia nigdy nie zbliżyli się do Kamila Glika w tzw. primie (Dawidowicz, Bednarek), albo dopiero wchodzą do kadry (Walukiewicz, Piątkowski), a przeskok z piłki klubowej – co obserwujemy od lat – jest gigantyczny. Pozostaje więc liczyć na “strzelać celnie”, wobec czego ofensywne podejście jest bardzo wskazane. Nie bardziej niż w poprzednich latach, gdy też to w ofensywie tkwiła nasza największa siła, lecz z jakichś powodów była ona przez selekcjonerów tłumiona w zarodku.

Nie wiemy, co wydarzy się dalej, bo piłka jest przewrotna – lubi pokazać swoje ciemne oblicze przy opuszczeniu gardy z pokory i zbyt wczesnym budowaniu pomników. Ale nie da się nie zauważyć, że skok jakościowy, jaki wykonała reprezentacja na trzech etapach procesu Probierza – wstępnej selekcji, budowaniu ofensywnej wizji oraz finalnym na teraz przestawieniem ofensywnej wajchy na maksimum – jest największy od lat. Gdzie nas to doprowadzi? Oby w dobre miejsce – brak porażki z Chorwacją w meczu, w którym nie będziemy się bronić całą drużyną, a po zestawieniu składy wiemy, że tak nie będzie – byłby dowodem na to, w jak dobrą stronę wszystko to zmierza.

Oglądaj także: Czy Zbigniewowi Bońkowi grozi więzienie?

Komentarze