Reprezentacja Węgier po raz drugi w ciągu kilkunastu dni znalazła sposób na faworyzowaną Anglię. We wtorkowym meczu w Molineux Stadium w Wolverhampton goście sensacyjnie wygrali 4:0.
Węgry ze sposobem na Anglików
Reprezentacja Anglii do wtorkowego spotkania przystępowała z zamiarem wzięcia rewanżu za sensacyjną porażkę w niedawnym meczu w Budapeszcie. Madziarzy na murawę wybiegli jednak podbudowani ostatnią wygraną i wcale nie zamierzali się ograniczać tylko do bronienia dostępu do własnej bramki.
W 16. minucie goście zaskoczyli angielską defensywę i objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zgraniu piłki, ta trafiła pod nogi Rolanda Sallaia, który uderzeniem z ośmiu metrów nie dał szans Aaronowi Ramsdale’owi.
Anglicy mieli problemy ze stwarzaniem sobie klarownych sytuacji, ale niewiele brakowało o wyręczyłby ich Willi Orban. W 36. minucie obrońca węgierskiego zespołu był bliski skierowania piłki do własnej bramki, ale świetnie interweniował Denes Dibusz.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Gospodarze nie mieli żadnego pomysłu na rywala, który w 70. minucie zadał drugi cios. Po świetnej akcji po raz drugi na listę strzelców wpisał się Sallai, który wykorzystał bardzo dobre podanie Martina Adama.
Dziesięć minut później reprezentacja Węgier zdobyła trzeciego gola. Tym razem sposób na pokonanie angielskiego bramkarza znalazł Zsolt Nagy. Anglicy mecz musieli także kończyć w dziesiątkę, po tym jak w 82. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został John Stones. Tuż przed zakończeniem meczu padła czwarta bramka dla gości. Wynik spotkania na 4:0 ustalił Gazdag.
Komentarze