Liverpool w środę wypunktować Villarreal i zrobił duży krok w kierunku awansu do finału Ligi Mistrzów. Przedstawiciele hiszpańskiego klubu nie tracą jednak nadziei i wierzą, że w rewanżu są w stanie odrobić straty z Anfield Road.
- Liverpool jest już jedną nogą w finale Ligi Mistrzów, po tym jak w pierwszym półfinałowym meczu wygrał z Villarreal 2:0
- W drużynie Villarreal wierzą jednak w możliwość odrobienia strat w rewanżu przed własną publicznością
- Drugi pojedynek obu zespołów odbędzie się 3 maja
Villarreal nie dał rady Liverpoolowi
Środowe spotkanie na Anfield Road zakończyło się wygraną 2:0 gospodarzy, którzy obie bramki zdobyli w drugiej połowie. Trener Villarreal Unai Emery przyznaje, że był to najniższy wymiar kary, ale jednocześnie zapewnia, że w rewanżu jego zespół podejmie rękawice.
– Muszę przyznać, że mogło być znacznie gorzej. Próbowaliśmy atakować, podawać, konstruować, ale nie pozwolili nam na nic. Naszą ostatnią deską ratunku było stawienie oporu w defensywie, aby przetrwać do drugiego meczu – powiedział Emery.
– Nie zrobiliśmy wystarczająco dużo, aby nad czymkowiek ubolewać. Musimy być pokorni i postarać się, aby drugi mecz był zupełnie inny. Musimy zagrać z większą intensywnością, tak jak jesteśmy do tego przyzwyczajeni – kontynuował szkoleniowiec Żółtej łodzi podwodnej.
Inna drużyna u siebie
W podobnym tonie po meczu z Liverpoolem wypowiadał się środkowy obrońca Villarreal Pau Torres. – Mamy tylko dwie bramki straty. W piłce nożnej wiele rzeczy może się zdarzyć, a 90 minut to wiele czasu. Jeśli uda nam się zdobyć bramkę na początku to wrócimy do gry – powiedział Pau Torres.
– U siebie jesteśmy zupełnie inną drużyną. Wyjdziemy na boisko i zagramy tak, aby wygrać. Nadal wierzymy w siebie, nie mamy żadnych wątpliwości. Mogę obiecać naszym kibicom, że w drugim meczu zobaczą Villarreal, z którym będą mogli się identyfikować – dodał.
Zobacz także: LM: Liverpool zadał dwa ciosy, Villarreal był bezradny
Komentarze