Hitem środowych ćwierćfinałów Ligi Mistrzów był mecz Chelsea – Real Madryt. Zawody na Stamford Bridge świetnie ułożyły się dla Królewskich. Karim Benzema znów dał popis swoich strzeleckich umiejętności. Zaraz po przerwie Francuz zaliczył hat-tricka, który przeszedł do historii europejskich pucharów 3:1 (2:1).
Benzema show na Stamford Bridge
Od startu zawodów na Stamford Bridge nieco lepiej przy piłce wyglądał Real Madryt. Tymczasem Chelsea nie zapędzała się pod bramkę rywala, czekając na atak z kontry. Wraz z upływem kolejnych minut Królewscy zaczęli zdobywać coraz więcej terenu.
Dowodem na to był kapitalny raj Viniciusa zakończony potężnym strzałem w samą poprzeczkę. Wtedy The Blues uratowało szczęśćie, ale później do głosu doszedł Karim Benzema. Najpierw Francuz pokonał Mendy’ego sprytnym uderzeniem głową. Vinicius w tempo zgrał do swojego kolegi, który nabiegł na piłkę i wpakował ją pod samą poprzeczkę.
Niespodziewanie londyńczycy po kilkudziesięciu sekundach stracili drugiego gola. Środkowi obrońcy kolejny raz zaspali, co brutalnie wykorzystał Benzema. Świetne zagranie Modricia trafiło wprost na głowę 32-latka, który bez litości uderzył po krótkim słupku.
Przed przerwą Chelsea zdołała jednak odpowiedzieć. W strugach deszczu bramkę kontaktową zdobył Kai Havertz. Niemiec wykończył składną akcję całego zespołu, kończąc główką z bliskiej odległości. Kibice zgromadzeni na Stamford Bridge nie mogli uwierzyć, że piłkarze Thomasa Tuchela tak słabo prezentują się na tle rywala, którego rok temu wyrzucili przecież z Ligi Mistrzów.
Mendy ofiarą Benzemy
Po Gigim Donnarummie padła kolej na Mendy’ego. Senegalczyk popełnił szkolny błąd zaraz po wznowieniu gry. Thomas Tuchel wprowadził nowych piłkarzy, ale jego golkiper zepsuł cały plan nakreślony w szatni, kiedy próbował podać piłkę do Rudigera. Defensor również nie popisał się w tej sytuacji. To wykorzystał już Karim Benzema, przechwytując piłkę i strzelając w sam środek z bramki z dalszej odległości.
Hat-trick Francuza przeszedł do historii europejskich pucharów. Okazało się, że był to pierwszy taki wyczyn, kiedy jeden piłkarz zdobył przeciwko Chelsea trzy trafienia. Co więcej, taką samą ilość goli Benzema strzelił przecież w rewanżu z PSG, dzięki czemu zbliżył się w klasyfikacji strzelców do Roberta Lewandowskiego. Polak ma na koncie 12 trafień, z kolei kapitan Królewskich dobił do 11.
Jeszcze w końcówce Romelu Lukaku miał doskonałą okazję, żeby podpiąć tlen The Blues. Belg fatalnie przestrzelił, bo będąc kompletnie niekryty, skierował futbolówkę głową na aut bramkowy. Kilka minut później swoich sił z dystansu spróbował Mason Mount. Angielski pomocnik ładnie przymierzył z dystansu, lecz minimalnie chybił.
Ostatecznie więcej w tym meczu już się nie wydarzyło. Przed rewanżem na Santiago Bernabeu w lepszej sytuacji jest Real Madryt, ale zeszłoroczny triumfator nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Komentarze