- Real Madryt po golu w końcówce pokonał Union Berlin 1-0
- Po raz kolejny mizerną skuteczność wykazywał Rodrygo
- Skrzydłowy Królewskich jest przekonany, że wreszcie bramki zaczną wpadać
Królewscy zaczną seryjnie strzelać?
Od początku sezonu Real Madryt ma spore problemy z wykorzystywaniem swoich szans. Tworzą wiele okazji, lecz podejmują złe decyzje w polu karnym rywali. Od kilku tygodni błyszczy więc Jude Bellingham, który głównie w końcówkach przesądza o losach meczów. Nie inaczej było w środę, kiedy to Królewscy mierzyli się z Unionem Berlin. Santiago Bernabeu nie widziało ani jednego gola aż do doliczonego czasu gry. Wówczas do siatki trafił niezawodny Anglik.
Mizernie spisuje się natomiast Rodrygo, który po odejściu Karima Benzemy i Marco Asensio stał się jedną z gwiazd ofensywy. Jego skuteczność pozostawia bardzo wiele do życzenia. Jako ten najbardziej wysunięty zawodnik Brazylijczyk często znajduje się w dogodnej pozycji do oddania strzału, jednak do tej pory zdobył tylko jedną bramkę. Pomimo coraz częstszej krytyki ze strony kibiców, ten się nie poddaje i przekonuje, że wkrótce zacznie regularnie poprawiać swój dorobek strzelecki.
– Trafiamy w ostatnich minutach, ale to nie ma znaczenia, jeśli wygrywamy. Dzisiaj kolejny raz trafiliśmy w końcówce i odnieśliśmy zwycięstwo. Tworzymy okazje, czasami w trakcie meczu brakuje nam trochę szczęścia, ale to zawsze przychodzi pod koniec. Teraz musimy bardziej szukać tego szczęścia przez cały mecz, aby zdobywać więcej bramek.
– W tym sezonie mam wiele sytuacji. Wcześniej nie miałem ich tak dużo i strzelałem więcej, teraz jest na odwrót. Mimo to jestem spokojny jak zawsze, bo wiem, że bramki nadejdą. To kwestia czasu. Zawsze tak było i teraz jest tak samo. To kwestia trenowania i próbowania – wyjaśnia skrzydłowy.
Zobacz również: Glik: ja rozmawiałem zawsze za zamkniętymi drzwiami. Robert wybrał inną opcję
Komentarze