Mimo objęcia szybkiego prowadzenia, Lech Poznań wysoko przegrał z Karabachem Agdam w rewanżowym meczu eliminacji do Ligi Mistrzów. Do przerwy mistrz Azerbejdżanu prowadził 2:1, ale w drugiej odsłonie meczu Kolejorz zaprezentował się fatalnie i uległ aż 1:5.
- Do rewanżu z Karabachem Lech przystępował z jednobramkową zaliczką z meczu w Poznaniu
- Kolejorz objął prowadzenie już w 19 sekundzie meczu, ale na przerwę schodził przegrywając 1:2
- Karabach w drugich 45 minutach strzelił trzy bramki i zdeklasował Lecha
Błyskawiczna bramka Lecha nie wystarczyła
Kibice zgromadzeni przed telewizorami nie zdążyli jeszcze na dobre rozsiąść się w fotelach, a Lech Poznań już prowadził 1:0. Fatalnie zachowali się defensorzy Karabachu, którzy próbowali wybijać piłkę w stronę środka pola. Futbolówkę przejęli Lechici, a przytomnie pod polem karnym rywali zachował się Amaral, który podał w pole karne do Velde. Norweg potężnie uderzył pod poprzeczkę, nie dając szans golkiperowi Karabachu.
Niestety radość piłkarzy i kibiców Kolejorza nie trwała zbyt długo. W 14 minucie po serii strat piłkarzy gości w środku pola piłka trafiła do Kady’ego. Brazylijczyk zamieszał nieco i choć bliski odebrania mu piłki był Rebocho, napastnik Karabachu oddał precyzyjny strzał, który wylądował w bramce Artura Rudko.
Na parę minut przed zakończeniem pierwszej części spotkania fatalny w skutkach błąd popełnił Rudko. Piłka po uderzeniu jednego z graczy Karabachu rykoszetem zmierzała w stronę bramki. Bramkarz Lecha rzucił się pod nogi dobiegającego do niej napastnika rywali, jednak zamiast piłkę złapać, wypluł ją przed siebie wprost pod nogi Ozobicia. 31-latek nie miał problemów z umieszczeniem jej w pustej bramce.
Kompromitacja Kolejorza po przerwie
W 56 minucie po kolejnej niefortunnej interwencji Artura Rudko prowadzenie na 3:1 podwyższył Kevin Medina. Golkiper Lecha odbił przed siebie strzał z rzutu wolnego z ok. 30 metrów, a piłka spadła wprost pod nogi Kolumbijczyka. Ten nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce wobec biernej postawy obrońców mistrza Polski.
Czas płynął a piłkarzom Lecha brakowało pomysłu na odwrócenie losów dwumeczu i zawiązanie jakiejkolwiek udanej akcji ofensywnej. Inicjatywa zdecydowanie należała do gospodarzy, którzy regularnie gościli pod polem karnym mistrza Polski. Indywidualne błędy bramkarza Lecha wyraźnie podcięły skrzydła podopiecznym Johna van den Broma. W 74 minucie było już po meczu. W pole karne wpadł Kady, który mimo asysty kilku obrońców Lecha podwyższył prowadzenie na 4:1. Mistrz Polski na kolanach.
Piłkarze Karabachu w ostatnim kwadransie grali już bez żadnej presji i z ogromną łatwością aplikowali Lechowi kolejne gole. Ten na 5:1 był autorstwa Abbasa Huseynova. W ostatnich minutach gospodarze bawili się już wręcz z piłkarzami z Poznania, próbując zdobywać kolejne bramki w coraz bardziej wymyślny lub ekwilibrystyczny sposób.
Gra Lecha Poznań w pierwszej połowie napawała optymizmem. Drużyna van den Broma w niczym jednak nie przypominała siebie w drugiej odsłonie meczu. Kolejorz był wyraźnie słabszy, a oglądanie piłkarzy z Azerbejdżanu upokarzających mistrza Polski było przykrym doświadczeniem.
Wiem, że dziennikarze muszą być poprawni politycznie i pewnych rzeczy napisać lub powiedzieć nie chcą/ nie mogą . Ale od początku. Gdy świat obiegają zdjęcia piłkarzy Valencii, których Gattuso katuje na treningu, zdjęcia zawodników Tottenhamu zarabiający miliony funtów, którzy leżą za boiskiem bo treningi u Conte są mordercze, to zawodnicy Lecha przestają biegać w 60 minucie, a od minuty 15 są wolniejsi w każdej prawie akcji. Polska.pilka.jest siłowa powiecie, fizyczna? Bzdura. Polska piłka jest śmieszna, bo głaszcze każdego kto potrafi podać prosto i głaszcze tylko po to aby go sprzedać dalej, a ten później odbija się od poważnego grania i potrzebuje czasu na dostosowanie się do szybkości grania, i zazwyczaj wraca do Polski, bo tu się nie wymaga a się dobrze płaci. Na czym w glownej mierze polegał problem Lecha? Na standardowym strachu przed silniejszym rywalem i postawieniem na obronę Częstochowy. A oto argument : jak Lech przycisnął (czy to w pierwszym meczu czy teraz) to Karabach się gubił i biegał za piłką. Zamiast Lech postarać się trochę piłkę szanować to walił długie piłki i biegał za zawodnikami Karabachu. To wygrało, że Karabach grał w piłkę i piłka, a Lech tylko biegał i obserwował. Mentalności wszystkich pucharowiczow ( ciekawi mnie co zrobi Raków, bo tam trochę odwagi widać i może nie wyjdą z mentalnoscia nie eurowpierdolu tylko realna mentalna siła, która da im awans) jest taka sama. Nie wygrać tylko doczlapac się do kolejnej rundy. Mógłbym tak pół nocy pisać i opierać się na statystykach i przykładach zawodnikóidt, ale pastwić się nie będę za mocno, bo to nie problem Lecha że jest słabszy, tylko całej ligi, która jest wolna, przepłacona i strachliwa w starciu z lekko silniejszymi drużynami.