Spotkanie na Anfield było zupełnie inne niż te, które obejrzeliśmy w Hiszpanii. Liverpool ruszył do odrabiania strat już z pierwszym gwizdkiem sędziego. Pomimo wielu okazji pierwsza połowa zakończyła się tylko bezbramkowym remisem. The Reds nie potrafili sfinalizować dogodnych szans, co było na rękę Królewskim. Ostatecznie żadna z drużyn nie przechyliła szali zwycięstwa na swoją korzyść 0:0. Goście awansowali do półfinału Ligi Mistrzów, w którym zagrają z londyńską Chelsea.
Liverpool gonił, a Królewscy bronili wyniku
Pierwszy kwadrans meczu należał do podopiecznych Jurgena Kloppa. Liverpool z dużą lekkością wchodził w pole karne Realu Madryt i tylko przez słabą skuteczność przed przerwą nie zobaczyliśmy bramek.
Mohamed Salah mógł wpisać się na listę strzelców już w trzeciej minucie, ale jego uderzenie kapitalnie wybronił Thibaut Courtois. Parę chwil później, James Milner huknął zza szesnastki i niewiele brakowało, żeby piłka wpadła do siatki. Ponownie o swojej obecności między słupkami przypomniał Belg, który końcami palców wybił futbolówkę na rzut rożny.
Tymczasem Królewscy dzielnie przetrwali gorszy okres, a raz byli nawet blisko objęcia prowadzenia. W pewnym momencie Karim Benzema z bliskiej odległości trafił w słupek. W niespodziwanym zwrocie akcji przeszkodziło jedynie aluminium, jednak gol nadal wisiał w powietrzu.
Jurgen Klopp pokrzykiwał na swoich piłkarzy, aby starali się wykonywać jego polecenia. Trzeba przyznać, że Liverpool miał więcej jakości w ataku, lecz w żaden sposób nie potrafił wykorzystać swojej przewagi.
Słaba postawa The Reds
Przez większość rywalizacji warunki w tym spotkaniu dyktował Liverpool. Real oddał inicjatywę i swoich szans szukał w kontratakach oraz w stałych fragmentach gry. The Reds postawili wszystko na jedną kartę. Z każdą kolejną minutą nabierali większej pewności pod polem karnym przeciwnika, próbując jak najszybciej wbić futbolówkę do siatki. Jednak czas mijał, a wynik nie ulegał zmianie. Gorąco zrobiło się po godzinie, kiedy Vinicius Junior wyszedł sam na sam z Alissonem. Golkiper gospodarzy zatrzymał swojego rodaka efektowną paradą.
To była jedyna klarowna sytuacja Królewskich po przerwie. Z kolei Liverpool nie był w stanie przedrzeć się przez defensywę z Madrytu. The Reds mają czego żałować. Jedynie przez gorszą dyspozycję w ataku, zaprzepaścili szansę na awans do półfinału. W konsekwencji goście dopełnili formalności i zagrają w półfinale z Chelsea.
Nieprawdopodobne. Real w trzech ostatnich meczach miał wyszarpać maks jedno zwycięstwo a tu odnoszą dwa i remisują. Widać , że ten zespół jest stworzony do grania wielkich spotkań czego nie można powiedzieć o graniu z tymi słabszymi bo idę o zakład , że z Getafe będą męczarnie ale nie ma co się dziwić jak chłopaki już serio na oparach lecą tu jeszcze przynajmniej 10 spotkań do końca. Jak oni to ogarną ? Nie wiem. Co do meczu to Live mogło a raczej powinno zdobyć jednego gola (Salah) a przy lepszej dyspozycji strzeleckiej doprowadzić do dogrywki. No ale Real wiedział co robi przyjeżdżając na Anfield. Nie wypuścić awansu jak najmniejszym nakładem sił i to się udało. Obrony Częstochowy nie było. My tutaj panikowaliśmy ,że bez Varana i Ramosa będzie kicha a Militao i Nacho wznieśli się na jakiś niewyobrażalny poziom. O ile po tym drugim zawsze można się spodziewać pewnego poziomu o tyle do tej pory pobyt Militao w Realu bardzo średni. Jeśli będzie grał tak jak teraz to może odejście Varana/Ramosa aż tak bolesne nie będzie.
PS. Asensio dramat.
Ten mecz LFC powinien wygrać przynajmniej 4 – 1, no ale cóż… Na boisko wyszło dzisiaj trio Werner’ów z Salahem na czele. Egipcjanin sam mógł wygrać dzisiaj ten mecz, a co zrobił? Ośmieszał się całe 90 minut. W 2 minucie powinien tworzyć wynik, później jeszcze 3 sytuację i nic, chyba myślami już pożegnał się z Liverpoolem!
P. S.
Gdzie te śmieszne komentarze z “YNWA” na końcu?
Mane sie wk*rwia na Salaha, Salah na Mane, no coz.
Liverpool mogl to wygrac, ale zwyczajnie nawalił w ofensywie.
Salah marnuje 2-3 mega okazje, Mane kompletnie bezproduktywny i bez pomysłu, strata za stratą, Firmino nie wie co robić..
Real nic nie pokazał, więc jest czego żałować, ale nie ma co – Uplasowanie się w najlepszej 8-co drużyn z takimi problemami to i tak niezły wynik.
Kolejny wydrukowany mecz przeciwko Live, ale poza tym jeszcze bardzo nieskuteczni gracze LFC byli
Liverpool jak i jego fani mają w 100% prawo czuć niedosyt , zdecydowanie zawiodła skuteczność , sam Salah mógł strzelić 3 bramki a już kluczowa moim zdaniem była zmarnowana setka w pierwszych minutach meczu bo gdyby to wykorzystał to mecz mógłby się ułożyć inaczej , tak więc LFC ma czego żałować bo mimo porażki 1-3 w pierwszym meczu mogli spokojnie awansować
Żeby padł gol w 3 minucie to ten mecz o wiele lepiej by się oglądało. Real też by musiał już szukać bardziej bramki
Zidane tak sobie to wymyślił, zamiast wdawać się w bójkę, postanowił trzymać rywala w dystansie. Faktycznie, momentami słabo im to wychodziło, ale zachowali spokój i wykluczyli czerwonych. Liczycie każdą jedną sytuację Live jako 100%, policzcie te Realu… Zaraz, zaraz, gdzie są kibice z Madrytu? Wszystko umarło na tym portalu, nawet zielona, złośliwa ameba 🙂
Grzegorzu
Ty się wypowiadaj w czwartek , gdyż United już od kilku lat preferuje czwartkowe wieczory w LE , kiedy United byli ostatnio chociaż w półfinale LM ?
Ty się nie śmiej, bo MU właśnie walczy o to, w tej wyśmiewanej przez Ciebie LE, żeby Liverpool nie nucił YNWA schodząc do szatni po meczu w Malmo, albo innym Telawiwie. w przyszłym sezonie.
Nie wiem czy wiesz, ale ich miejsce w pierwszej 4 i zwycięstwo w LE daje 5 miejsce w LM w przyszłym sezonie, więc ten wyśmiewany przez Ciebie puchar i to w rękach MU, może być dla was zbawieniem. Ot ironia.
Nie nie 😉 Jeżeli United wygra LE i zajmie 2. miejsce lub ogólnie miejsce w top 4 to 5 drużyna PL nie zagra w LM , jest możliwość aby 5. Drużyn z PL wystąpiło w LM ale drużyna która wygrywa LE musi zająć miejsce poza top 4 i wtedy w kolejnej edycji LM gra top 4 + zwycięzca LE czyli 5 😉 żeby było jaśniej podam na przykładzie sezonu 18/19 wówczas Chelsea wygrała LE pokonując w finale Arsenal który był 5 i Kanonierzy nie zagrali w LM w kolejnej edycji , gdyby jednak wówczas w finale wygrał Arsenal to zagrałby w LM razem z top 4 😉
Hehe teraz Liv to chyba pozostało INTERTOTO. Piwko-popcorn i transmisja w lato o 12:30 ;D
Jeszcze sezon się nie skończył i pozostaje póki co walka o Top4
Wiem wiem, ale poprawić sobie humor wieczorem czemu nie 😉