Elektryzująca końcówka na Bernabeu. Real wypunktował PSG

Lionel Messi
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Lionel Messi

Rewanżowy pojedynek Realu Madryt z Paris-Saint Germain zapowiadał się na absolutny hit tej fazy rozgrywek. Spotkanie zdecydowanie nie zawiodło, a na Estadio Santiago Bernabeu oglądaliśmy aż cztery bramki. Dzięki wygranej 3:1 to Królewscy zameldowali się w ćwierćfinale.

  • Real Madryt przegrał pierwszy mecz 1/8 Ligi Mistrzów z PSG 0:1
  • Gospodarze potrzebowali odrobić tę stratę, aby myśleć o awansie
  • Po fenomenalnej drugiej połowie Królewscy wygrali 3:1 i zapewnili sobie awans

Dynamiczna pierwsza połowa

Piłkarze Realu Madryt na mecz rewanżowy wyszli kipiąc wręcz energią. Zdawali sobie sprawę, że szybko zdobyty gol na nowo tworzyłby tę rywalizację. W pierwszych minutach meczu goście wytrzymali jednak napór Królewskich i regularnie oddalali zagrożenie sprzed własnego pola karnego. Paryżanie zdawali sobie sprawę, że Real od początku zaatakuje wysoko, a najlepszą odpowiedzią na to będą kontry. Pierwszą groźną sytuację stworzyli w 13 minucie podopieczni Pochettino. Strzał Mbappe wybronił jednak Courtois. W odpowiedzi uderzał mocno Benzema, ale w parze z siłą nie poszła celność. Początek meczu obfitował w wiele fauli i brzydkich zagrać piłkarzy z obu stron. Złośliwie można stwierdzić, że co poniektórzy więcej czasu spędzili na boisku leżąc, aniżeli biegając. Sędzia widząc te tendencje starał się często pozwalać na ostrą grę i nie przerywał jej zbyt często gwizdkiem. 

W 31 minucie Paris-Saint Germain po raz kolejny przycisnęło. Próbował Neymar, ale niecelnie. Kilka minut później z bramki cieszył się Kylian Mbappe. Radość szybko przerwał sędzia liniowy pokazując pozycję spaloną. Co się odwlecze to nie uciecze chciałoby się powiedzieć. W 39 minucie wzorową kontrę wyprowadziło PSG. Neymar uruchomił Mbappe, ten pomknął sprintem na bramkę Courtoisa i oddał potężny strzał w kierunku krótkiego słupka. Uderzenie przełamało ręce Belga, a kibice wicemistrzów Francji cieszyli się z objęcia prowadzenia.

Włoch dostarcza gospodarzom tlen

Mimo niekorzystnego wyniku Carlo Ancelotti nie zdecydował się na żadne zmiany w przerwie meczu. Królewscy czasu mieli coraz mniej, a w pierwszych 15 minutach drugiej połowy nie udało im się zawiązać żadnej udanej akcji ofensywnej. W 53 minucie meczu kolejną bramkę na swoje konto mógł zapisać Mbappe, ale tym razem spalony był bardzo wyraźny i sędzia nie potrzebował sygnału z zespołu Var, żeby podjąć właściwą decyzję. Był to jednak kolejny dowód na to, w jak znakomitej formie znajduje się obecnie Francuz. Parę minut później na boisku zameldowali się Camavinga i Rodrygo, którzy zastąpili niewidocznych Kroosa i Asensio.

W 61 minucie fatalnie zachował się Donnaruma. Włoch próbował kiwać się w polu karnym z Benzemą i ratował się niecelnym odegraniem do boku. Piłkę przejął Vinicius, który odegrał ją z powrotem do Francuza, a ten musiał już tylko dopełnić formalności i wbić ją do bramki. W sytuacji, kiedy się na to nie zanosiło rękę w stronę gospodarzy wyciągnął bramkarz Paryżan, któremu najwyraźniej zaczynało się już nudzić w drugiej połowie. Strzelona bramka pobudziła kibiców Królewskich, którzy głośno zaczęli dopingować i nakręcać swoich piłkarzy. Real poczuł krew, rzucił się do ataku i chwilę później miał szansę do objęcia prowadzenia. Strzał głową Benzemy o centymetry minął jednak słupek bramki Donnarummy.

Dwa szybkie ciosy Królewskich nokautują rywala

W ostatnim kwadransie meczu coraz więcej błędów popełniali piłkarze PSG, którzy nie radzili sobie z wysokim pressingiem gospodarzy. 75 minuta. Kontrę tym razem wyprowadza Real. Popędził na bramkę Vinicnius, a następnie odegrał do Modricia. Chorwat do w polu karnym znakomicie wypatrzył Benzemę, a Francuz potężnym uderzeniem drugi raz tego wieczoru pokonał Donnarumę. Nie zdążyli otrząsnąć się jeszcze goście, a zaraz zrobiło się 3:1. Rozpoczęcie od środka, strata gości i kolejna kontra prowadzona przez Viniciusa, który przegrał walkę fizyczną w polu karnym z Marquinhosem. Brazylijczyk na tyle pechowo wybijał piłkę, że tę w polu karnym odbił Karim Benzema, trafiając do siatki i kompletując tym samym hattricka. To był nokaut.

Mimo prowadzenia 3:1 inicjatywa wciąż była po stronie gospodarzy, w których wstąpiły nowe siły, także dzięki fantastycznemu dopingowi kibiców. Piłkarze gości wyglądali na kompletnie zdemotywowanych i pozbawionych wiary w zwycięstwo. Po czterech minutach doliczonego zcasu sędzia zagwizdał po raz ostatni i to podopieczni Ancelottiego mogli świętować awans. Real dołączył do Bayernu Monachium, Liverpoolu i Manchesteru City, a PSG po raz kolejny musieli obejść się smakiem. Marzenie szejków o triumfie w Lidze Mistrzów odrodzone w czasie.

Komentarze