Aż osiem goli strzelili piłkarze, którzy wystąpili dziś w grupie E Ligi Mistrzów. Trzy z nich były autorstwem Chelsea. The Blues nie dali szans Stade Rennais triumfując 3:0. Więcej emocji było w Sevilli, gdzie gospodarze przegrywali z Krasnodarem już 0:2, ale ostatecznie wygrali 3:2.
Chelsea FC – Stade Rennais
Lider grupy E kontra ostatnia drużyna tego zestawienia. Teoretycznie taki mecz byłby jednostronny i mało interesujący, ale o zwycięstwo rywalizowała Chelsea ze Stade Rennais. Oba zespoły znane są z ofensywnego stylu gry, więc liczyliśmy na pasjonujące widowisko.
Chelsea rozpoczęła to spotkanie dobrze, bo od zdobycia bramki na 1:0. Źle we własnym polu karnym zachował się obrońca gości – Henrique Dalbert, który sfaulował Timo Wernera. Arbiter Felix Zwayer nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Odpowiedzialność na siebie wziął sam poszkodowany, uderzając skutecznie w lewy dolny róg bramki. Alfred Gomis wyczuł jego intencje i rzucił się w odpowiednie miejsce, ale nie zdołał odbić futbolówki.
Pierwsza połowa tego spotkania zweryfikowała nasze marzenia o kapitalnym widowisku. The Blues mieli wyraźną przewagę, ale nie dyktowali nadzwyczaj wysokiego tempa, ponieważ gospodarze nie zmusili ich do tego. Ponadto w 40. minucie kolejny błąd popełnił Dalbert, który tym razem zagrał futbolówkę ręką we własnej szesnastce. Sędzia po podejściu do monitora i obejrzeniu odpowiedniej liczby powtórek, pokazał mu drugą żółtą kartkę i Brazylijczyk zakończył swój udział w tym meczu. Ponownie do piłki podszedł Werner, drugi raz pokonując Gomisa. W tym przypadku niemiecki napastnik zmienił sposób egzekwowania strzału i uderzył pewnie w lewy górny róg bramki.
Sympatycy angielskiego klubu kolejnego gola w wykonaniu swoich ulubieńców zobaczyli w drugiej połowie, ale bardzo szybko, bo pięć minut po wznowieniu gry. Tym razem w roli asystenta wystąpił Reece James, który zagrał na pole karne do Tammy’ego Abrahama. Anglik wykorzystał podanie kolegi i pokonał bramkarza. Jak się później okazało, było to ostatnie trafienie w tym meczu.
Sevilla FC – FK Krasnodar
Piłkarze Sevilli nie prezentują się ostatnio dobrze w meczach ligowych, dlatego liczyli, że starcie w Lidze Mistrzów będzie dla nich szansą na poprawę nastrojów w szatni. Krasnodar nie zamierzał jednak się poddawać i chciał udowodnić, że zeszłotygodniowa wysoka porażka z Chelsea nie odzwierciedlała ich realnych umiejętności.
Więcej emocji było na Estadio Ramon Snnchez Pizjuan. Sevilla miała przewagę nad rywalami w posiadaniu piłki i wydawało się, że niedługo zobaczymy gole. Niespodziewanie ich autorami byli jednak gracze Krasnodaru, którzy pierwszy raz trafili w siedemnastej minucie. Magomed Suleymanov wykorzystał rzut wolny, strzelając pięknego gola. Tomas Vaclik nie miał szans na obronę. Czech skapitulował ponownie cztery minuty później. Tym razem również nie miał łatwego zadania, ponieważ musiał bronić strzał z rzutu karnego. Sztuka ta mu się nie udała, a od siatki trafił Marcus Berg.
Julen Lopetegui nie był zadowolony z gry swoich podopiecznych i w 34. minucie zmienił dwóch zawodników. Działanie to dało rezultat w 42. minucie, gdy Joan Jordan dośrodkował na pole karne, a tam świetnie głową bramkarza pokonał Ivan Rakitic. Sytuację gospodarzy przed przerwą skomplikował Jesus Navas, który otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę, za brutalny faul.
W drugiej połowie Sevilla kontynuowała napór na bramkę rywala i w 69. minucie Youssef En Nesyri strzelił na 2:2. Napastnik Andaluzyjczyków trafił do siatki z bliskiej odległości. Ten sam gracz trzy minuty później wykorzystał zamieszanie i pokonał bramkarza po uderzeniu w okolice prawego słupka. Jak się później okazało, było to trafienie na wagę trzech punktów dla Sevilli.
Komentarze