- Real Madryt nie dał Chelsea szans w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Królewscy wygrali w dwumeczu 4:0
- Frank Lampard uważa jednak, że jego zespół miałby szansę, gdyby arbiter wyrzucił z boiska Edera Militao
- Anglik zapowiada też powrót wielkiej Chelsea
“Na tym poziomie pokazuje się dużo żółtych kartek”
Chelsea nie sprostała wielkiemu wyzwaniu, jakim była rywalizacja z Realem Madryt w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Królewscy wygrali oba mecze po 2:0, spokojnie pieczętując awans. Frank Lampard uważa jednak, że do kluczowego momentu doszło w 54. minucie rewanżu. To wtedy Eder Militao, mający już na koncie żółtą kartkę, sfaulował Trevora Chalobaha. Arbiter nie pokazał jednak Brazylijczykowi drugiego żółtego, a w konsekwencji czerwonego, kartonika.
– Militao powinien obejrzeć drugą żółtą kartkę. Nie powiem, co naprawdę myślę, ale na tym poziomie pokazuje się ich sporo. Do faulu doszło w ostatniej tercji boiska, a atakujący gracz był przed obrońcą. To jest żółta kartka, co oznacza w konsekwencji czerwoną na pół godziny przed końcem. Tak się jednak nie stało – powiedział Frank Lampard.
Anglik pełni funkcję tymczasowego trenera The Blues. Zapowiada jednak jego powrót do elity.
– Ludzie będą wyciągać wiele z tego sezonu, bo w przeszłości świętowaliśmy tak wiele sukcesów. Taka jest jednak rzeczywistość: ten klub powróci – obiecał z pewnością siebie Anglik.
Teraz londyńczykom pozostaje już tylko rywalizacja w Premier League i niezwykle trudna walka o zajęcie miejsca gwarantującego grę w europejskich pucharach. Za tydzień The Blues zmierzą się w derbach Londynu z Brentfordem.
Zobacz też: Bohater Realu: Liga Mistrzów to dla mnie wyjątkowe rozgrywki.
18+ | Graj odpowiedzialnie! | Obowiązuje regulamin
Komentarze