- Konstantin Vassiljev to jeden z bardziej doświadczonych zawodników Flory Tallinn, decydujący jednocześnie o obliczu tej drużyny
- 152-krotny reprezentant Estonii w rozmowie z Goal.pl podzielił się swoimi przemyśleniami przed spotkaniem z Rakowem Częstochowa, a także nie ukrywał uznania względem mistrza Polski, że tak szybko potrafił znaleźć następcę dla Ivi Lopeza
- Były piłkarz Piasta Gliwice i Jagiellonii Białystok stanie przed kolejną szansą zaprezentowania się na polskiej ziemi
Brak entuzjazmu w narodzie
Kibice w Polsce z optymizmem podeszli do wylosowania Flory Tallinn przez Raków Częstochowa. Jak mistrz Polski jest natomiast odbierany w Estonii?
Mając na uwadze to, na kogo mogliśmy trafić w losowaniu, to prawdopodobnie jeden z najmocniejszych rywali nam się trafił. Nie złożymy jednak broni. Liczę, że będziemy mieć swoje szanse. Chociaż zdajemy sobie sprawę z tego, że to Raków będzie faworytem w rywalizacji.
Mam jednak wrażenie, że z grona takich ekip jak: Olimpija Ljublana, HJK, Slovan Bratysława, czy Karabach Agdam, to właśnie tej ostatniej drużyny każdy chciał uniknąć w pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów najbardziej.
Każda z ekip na pewno nie znalazła się w tych rozgrywkach przez przypadek. W kontekście Karabachu Agdam na pewno daleki wyjazd na mecz z tą drużyną wpływał na to, że każdy wolał na ten akurat zespół trafić ewentualnie w późniejszej rundzie.
Flora Tallinn dzisiaj jest liderem ligi estońskiej. Ogólnie trzy tytuły mistrzowskie w czterech ostatnich latach robią wrażenie. Można mówić, że dzisiaj jesteście dominatorami w Estonii?
W ostatnich latach na pewno jesteśmy najlepszą drużyną w lidze. Z drugiej strony przy każdym sezonie trzeba udowadniać swoją siłę. Trwające rozgrywki nie przebiegają tak łatwo, jak byśmy tego chcieli. Duży wpływ na to miały nasze problemy kadrowe z powodu kontuzji. Prawda jest taka, że rywalizacja z Levadią Tallinn jest dzisiaj bardzo zacięta. Idziemy łeb w łeb, więc musimy być czujni.
Gra, co trzy dni może nie ułatwiać sprawy…
Na pewno zaczynamy teraz ważny moment sezonu. Rywalizacja na dwóch frontach może wiele wyjaśnić. Sam jestem ciekawy, jak sobie poradzimy w tej sytuacji.
Bolączki mistrza Estonii
W kontekście kwestii zdrowotnych także przed wtorkowym spotkaniem z powodu kontuzji nie zagra kilku zawodników. Czyżby okres przygotowawczy do nowego sezonu dawał się we znaki?
Każdy przypadek kontuzji trzeba analizować indywidualnie. Niektórzy gracze wypadli z gry po zderzeniu z rywalem, jest przypadek zerwania więzadeł, czy po prostu kontuzje mięśniowe. W każdym razie wierzę, że ten trudny czas przeżyjemy jakoś, nie ponosząc wielkich strat punktowych. Bez wątpienia, jeśli będziemy mieć wszystkich zawodników zdrowych, będzie nam o wiele łatwiej.
Gracie zwykle w ustawieniu 4-4-2. Czujecie się mocniejsi w ataku, czy w defensywie?
Dbamy zarówno o grę w ataku, jak i w obronie. Faktem jest, że rzadko traciliśmy bramki. Niestety ostatnio nie imponujemy też skutecznością w ofensywie, co potwierdza to, że w ostatnich meczach mamy kłopot ze zdobywaniem bramek. Zdecydowanie ostatnio notujemy nie najlepszy okres. Jeśli chodzi o ligę estońską, na pewno nasza gra opiera się na ataku i więcej gramy piłką. Niemniej w europejskich pucharach musimy prezentować bardziej zrównoważoną grę.
Pan w tym sezonie wystąpił w 18 meczach, strzelając w nich pięć goli i notując dziewięć asyst. Bilans robi wrażenie.
Cały czas piłka nożna sprawia mi radość. Wciąż czuję chęć do gry. Gdy udaje się na trening, robię to z uśmiechem na twarzy. Ważne jest to, że zdrowie mi cały czas dopisuje, bo dzięki temu mogę cały czas robić to, co lubię.
Czy wokół meczu z Rakowem jest już atmosfera wyczekiwania tego spotkania i temat jest popularny w mediach, czy raczej przed rywalizacją wyczuwalny jest spokój?
Na pewno otoczka wokół tego meczu jest skromna. Ogólnie piłka nożna nie jest tak popularna w Estonii, jak ma to miejsce w Polsce. Tuż po losowaniu par było większe zainteresowanie, a teraz wszyscy czekają już na same mecze. Zaraz po tym, jak okazało się, że zagramy z Rakowem, w mediach można było też znaleźć komunikaty, sugerujące, że nie dopisało nam szczęście w losowaniu.
Raków a Legia, czyli estońskie spojrzenia na polskie drużyny
Kolejny raz na Waszej drodze stanie w europejskich pucharach zespół z Polski. Po analizie rywala Raków przypomina Wam trochę Legię Warszawa sprzed dwóch lat?
Nie możemy tak patrzeć na swojego przeciwnika. Oba zespoły zmieniły się mocno, a u nas też nie brakowało zmian. W każdym razie wiemy, że przyjdzie się nam zmierzyć z mistrzem Polski, więc poprzeczka będzie zawieszona wysoko. To sprawia, że zawodnicy muszą prezentować pewien poziom. Raków jest w trakcie takiego momentu, w którym filozofia budowy drużyny jest inna, niż miało to miejsce w przypadku Legii. To na pewno te dwie ekipy wyróżnia.
Doszło do zmiany trenera w klubie z Częstochowy. Marka Papszuna zastąpił Dawid Szwarga. Jakiego spotkania się Pan zatem spodziewa?
Właśnie ta zmiana na stanowisko szkoleniowca komplikuje nam sprawę, aby przewidzieć to, jak Raków może zagrać z nami. Nie zdziwi nas jednak to, jeśli gospodarze na swoim boisku będą chcieli pokazać ładną dla oka ofensywną piłkę. Musimy być zatem przygotowani na to, że w pierwszych fragmentach rywalizacji możemy zostać zmuszeni do gry w obronie.
PAPSZUN: MÓGŁBYM PRACOWAĆ W EKSTRAKLASIE | Oko w oko z Ryszką | Raków Częstochowa
Na pewno w szeregach częstochowskiej drużyny zabraknie Ivi Lopeza, ale niewykluczone, że zagra John Yeboah, który wzmocnił Raków za 1,5 miliona euro. Jak ten transfer jest odbierany przez Florę?
Niesamowite jest to, że klub tak szybko załatwił sprawę ze znalezieniem następcy Ivi Lopeza. To też pokazuje, jakie ma ambicje. Jednocześnie widać gołym okiem, że w Rakowie każdy myśli o tym, aby za wszelką cenę znaleźć się w fazie grupowej europejskich rozgrywek. Z drugiej strony trudno spodziewać się czegoś innego ze strony mistrza Polski. To jest bardzo logiczne podejście do sprawy.
Powtórzyć osiągnięcie sprzed dwóch lat
Raków nie ukrywa swoich zamiar na sezon 2023/2024. Jakie z kolei cele ma Flora?
Na pewno zależy nam na wygraniu mistrzostwa kraju. Jeśli chodzi natomiast o występy na arenie międzynarodowej, to podchodzimy do nich metodą małych kroków. Dużo będzie zależeć od tego, jak zaprezentujemy się w pierwszym dwumeczu. Na pewno chcielibyśmy powtórzyć osiągnięcie sprzed dwóch lat, gdy udało nam się awansować do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Wiemy jednak, że nie będzie to łatwe.
Pan obok Henrika Ojamyy jest jednym z tych graczy, którzy znają realia gry w Polsce. To będzie pomocne w dwumeczu z mistrzem Polski?
Nie myślę o tym w kategorii, że gra w Ekstraklasie może nam pomóc. Mamy natomiast sentyment do Polski. Spędziliśmy trochę czasu w tym kraju, zaliczając udany czas. Na pewno to, że graliśmy kiedyś w Ekstraklasie, sprawi, że doda nam to dodatkowej motywacji, aby zaprezentować się z dobrej strony. Dla każdego z nas to wyzwanie.
Szansa na lepsze czasy
Są w Waszym zespole zawodnicy, którzy podchodzą do spotkania z Rakowem, chcąc się wybić i wywalczyć przepustkę do gry w lidze polskiej?
Przypuszczam, że w głowach młodszych zawodników takie myśli mogą się pojawiać. Wiadomo, że ambicją piłkarza jest to, aby podnosić swoje umiejętności i się rozwijać. Wyjazd do zagranicznego klubu może pomóc zrealizować marzenia. W każdym razie nie można zapominać, że na pierwszym miejscu musi być sukces zespołu. W związku z tym każdym z nas musi zostawić serce na boisku i walczyć ze wszystkich sił. Po to, aby po zakończeniu rywalizacji móc z czystym sumieniem powiedzieć, że zagrało się na maksimum swoich możliwości.
Trenerem Flory jest Jurgen Henn, który jest od Pana młodszy. Czy w związku z tym, jest Pan często proszony o pomoc, czy wyrażenie swojego zdania na tematy szkoleniowe?
Różnie z tym bywa. Rozmawiamy często. Zdarza się, że wspólnie analizujemy grę swoich przeciwników. Jesteśmy z trenerem jednak na różnych etapach kariery. Ja jestem doświadczonym zawodnikiem, a Jurgen to przedstawiciel młodego pokolenia trenerów. Ostateczna decyzja zawsze jednak należy do szkoleniowca. Jeśli natomiast mogę w czymś pomóc, to zawsze to robię.
Najskuteczniejszym zawodnikiem Flory jest Sergei Zenjov. Czy defensywa Rakowa ma się obawiać tego zawodnika? W czasach gry w Polsce w Cracovii ten zawodnik nie błyszczał skutecznością…
Mógłby postraszyć mistrza Polski, gdyby mógł zagrać. Niestety nie przyjechał z nami do Polski z powodu kontuzji. Ponadto z gry wypadł też Ken Kallaste. Będziemy musieli radzić sobie bez tych zawodników.
To pierwsza wizyta Pana w Polsce od czasu meczu z Legią, czy jeszcze później była okazja odwiedzić nasz kraj?
Niestety nie udało mi się, bo zawsze coś stawało na przeszkodzie. Nie ukrywam, że miałem takie plany i to nawet kilka razy, ale nie zostały one zrealizowane.
Pan piłkarz z lekarstwem na długowieczność
Wiadomo, że po ewentualnym awansie rywalem Flory może być zwycięzca rywalizacji Lincoln Red Imps – Karabach Agdam. Czy już są przez władze klubu opracowywane jakieś działania logistyczne związane z przygotowaniami do tego spotkania jak na przykład wynajęcie samolotu?
Klub musi być przygotowany na taką ewentualność. My natomiast jako drużyna skupiamy się na razie tylko na dwumeczu z Rakowem Częstochowa. Nie możemy myśleć o drugiej rundzie, skoro nie przebrnęliśmy przez pierwszą. Jeśli pokonamy mistrza Polski, to będziemy myśleć, co dalej.
Pana kontrakt z Florą Tallinn wygasa z końcem grudnia tego roku. Umowa będzie przedłużona, czy rozważa Pan już powoli zakończenie piłkarskiej kariery?
Żadnej decyzji jeszcze nie podjąłem w tej sprawie. Chcę rozegrać trwający sezon do końca. Oby udało się zrealizować cele. A później zobaczymy, czy będzie jeszcze zdrowie, chęci no i czy klub będzie chciał, aby nadal grał. Nie wykluczam tego, że mogę jeszcze grać w kolejnej kampanii.
Czytaj więcej: Łukasz Janoszka dla Goal.pl: to było krzywdzące spojrzenie
Komentarze