To było najważniejsze losowanie pucharów od lat. Takiej szansy dla Ekstraklasy jeszcze nie było

Gdyby przed losowaniem decydującej fazy eliminacji europejskich pucharów rozpisać sobie wymarzonych przeciwników dla polskich drużyn, pragnienia pokryłyby się z późniejszymi wydarzeniami. To tym bardziej cenne, że za nami być może najważniejsze losowanie europejskich pucharów w ostatnich latach.

Stadion Lecha podczas meczu Ligi Konferencji
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Stadion Lecha podczas meczu Ligi Konferencji
  • Losowanie nic nie gwarantuje, ale daje realną szansę, by liczyć na polskie drużyny
  • A dobre wyniki w tym roku przełożą się bezpośrednio na grę o czołową piętnastkę wśród europejskich lig w następnym sezonie
  • Dlatego było to najważniejsze losowanie od lat

Z kim zagrają polskie drużyny?

Można podać suchą informację, że jeśli Raków, Legia i Lech uporają się z rywalami w III rundzie eliminacji, zagrają odpowiednio z FC Kopenhagą lub Spartą Praga, Midtjylland lub Omonią oraz z gorszym z pojedynku Slavii Praga z Dnipro (zatem pewnie z Dnipro). Można dorzucić Pogoń, że nagrodą za przejście Gentu byłoby starcie z kimś z Gruzji lub Cypru. Ale to zbyt wąskie spojrzenie na to, co z kulkami zrobili w poniedziałek panowie z UEFA.

Polska liga znajduje się na fali wznoszącej. Widać to po rosnącej frekwencji na trybunach i dokonywanych coraz lepszych transferach – zwłaszcza przez kluby z czołówki. Oraz też po wynikach we wstępnych rundach europejskich pucharów, gdzie zamiast klasycznego jeszcze nie dawno euro-wiadomoczego, zanotowaliśmy do tej pory bilans 8-2-0. W Polsce zrobiła się moda na Ekstraklasę, która coraz mniej kojarzy się z przaśnością, a coraz bardziej z rozrywką na poziomie. Miejsce w rankingu europejskim, w pewnym momencie za Kazachstanem, Bułgarią i Białorusią, już wtedy – mimo wszystko – wydawało się zbyt niskie, ale dopiero teraz mamy podstawy, by patrzeć wyłącznie w górę. Gdzie zresztą idziemy, bo w ciągu dwóch lat z okładem dokonaliśmy przeskoku o dziewięć pozycji.

Teraz los mówi jednak najbardziej konkretne “sprawdzam”. Bo o ile to losowanie niczego nie gwarantuje, to pokaże, czy polska liga wpisuje się w mema oczekiwania vs rzeczywistość, czy może jednak w naszym przypadku oczekiwania znaczą tyle, co rzeczywistość. Weryfikacja Ekstraklasy na tle Eintrachtu czy Aston Villi nie byłaby żadną weryfikacją, bo wiemy, gdzie w takim porównaniu jesteśmy, ale teraz dostaniemy solidną odpowiedź, czy to, co nam się wydaje – że ta liga idzie w górę – ma pokrycie w faktach.

Dlaczego to było najważniejsze losowanie?

To jeden z powodów, dla których poniedziałkowe losowanie było najważniejsze od dawna. Drugi – jeszcze bardziej istotny – to zwiększenie szans na zrobienie rankingowego skoku. Polska, obok Czech i Grecji, jest jednym z trzech krajów z pierwszej trzydziestki, który we wszystkich branych pod uwagę przez ranking latach zawsze poprawiał swój wynik z poprzedniego roku. W praktyce oznacza to, że będą odpadać nam te najgorsze wyniki, więc straty po kolejnych sezonach będą niższe niż w przypadku wielu innych lig. Obecnie za pięć rankingowych lat jesteśmy na 21. miejscu, ale jeśli zerkniemy w ranking za cztery – to już jest to miejsce osiemnaste. Za trzy – piętnaste. A za dwa – dziesiąte (!). Zawalenie pucharowego sezonu w takim przypadku byłoby totalnym niewykorzystaniem potencjału, jaki niesie z sobą ta sytuacja. A przy niekorzystnym losowaniu, o zawalenie nie byłoby trudno.

Dwa kluby w fazie grupowej dają ogromną szansę na zakręcenie się w rankingu wokół ubiegłorocznego wyniku (7,750 pkt). Wprowadzenie trzech to już niemal gwarancja podobnego punktowania, z otwartymi szeroko drzwiami do wykręcenia jeszcze lepszego rezultatu. Gdyby to się udało, kolejny sezon byłby już bezpośrednim starciem o miejsce Ekstraklasy w najlepszej piętnastce w Europie. Co daje oczywiste korzyści – na czele z dwoma drużynami walczącymi o Ligę Mistrzów, jedną o Ligę Europy i kolejnymi dwoma o Ligę Konferencji.

Równie szeroko otworzyłoby to szansę na miejsce czternaste, a to już – być może – wkomponowałoby Ekstraklasę na stałe do najlepszych. W praktyce zajęcie takiej pozycji oznacza, że mistrz zaczyna el. Ligi Mistrzów od play offu, czyli już na starcie ma gwarantowane miejsce co najmniej w grupie Ligi Europy. Wicemistrz zaczyna od II rundy el. LM, czyli jest o jeden wygrany dwumecz od fazy grupowej przynajmniej Ligi Konferencji. Dalej: zdobywca pucharu takiego kraju w nowym formacie europucharów będzie zaczynał od Q3 Ligi Europy, zatem też jeden wygrany dwumecz dzieli go od grupy co najmniej LKE. To daje minimum jedną drużynę w grupie już na starcie, a z wielkim prawdopodobieństwem trzy (plus dwie kolejne walczące od Q2 LKE). Fatalne losowanie mogłoby zabić możliwość realizacji takiego planu. Dziś za to wydaje się, że śmiało można pytać: dlaczego tego nie zrobić?

Jeszcze niedawno jedynym ograniczeniem w kompromitowaniu się polskich klubów było właśnie losowanie. Nie byliśmy w stanie przegrać tylko z drużynami, których nie wylosowaliśmy, poza tym odpadanie toczyło się według sloganu sky is the limit. Dziś wystarczy pozytywnie zareagować na to, co dla nas przygotowała UEFA, by za niedługo zbierać owoce, które do tej pory sadzono daleko od nas.

Komentarze

Na temat “To było najważniejsze losowanie pucharów od lat. Takiej szansy dla Ekstraklasy jeszcze nie było

Cholera jasna! Tak się jaram tym losowaniem, to jest aż NIEPRAWDOPODOBNE. Niesamowicie w tym sezonie oddały losowania.
Teraz tego nie spieprzyć, podejść z chłodną głową do meczów, jeszcze raz – nie spieprzyć tego!
I wyciągać naszą Ekstraklase tam, gdzie powinna być – czyli długofalowo w okolicach miejsc 12-18.
Bo ten kraj jest wielki w skali Europy, co prawda odbudowywyuje się po 30 letnim opóźnieniu przez PRL.

Ale cholera – jak nie teraz, to kiedy?