Catenaccio pozwoliło Realowi wyeliminować Manchester City
To zwycięstwo można uznać za triumf Carlo Ancelottiego, który ma na swoim koncie już cztery tytuły Ligi Mistrzów i teraz rusza po piąty, podczas gdy Pep Guardiola ma na koncie trzy. W poprzednim roku Manchester City rozgromił madrytczyków 4:0 na Etihad Stadium, ale tym razem Włoch przygotował swoją drużynę znacznie lepiej, stosując taktykę, jak piszą włoskie media, “all’italiana” – skupioną na obronie i kontratakach.
Po strzeleniu gola przez Rodrygo, Real przeszedł niemal w tryb catenaccio, co skutecznie zatrzymało natarcia rywali. Statystyki meczu mówią same za siebie: Manchester City oddał 34 strzały na bramkę przeciwko 8 ze strony Realu i przeprowadził 120 ataków wobec 19 madrytczyków, nie wspominając już nawet o liczbie wymienionych podań. Mimo tej przewagi, tylko rzuty karne zdecydowały o wyniku, który okazał się szczególnie pomyślny dla Królewskich.
– To był jedyny sposób, aby tu wygrać. Po meczu Guardiola pogratulował mi, ja odwzajemniłem komplementy, bo mają naprawdę świetny zespół – przyznał Carlo Ancelotii.
Wspaniała historia rywalizacji Ancelottiego z Guardiolą
Historia rywalizacji między Ancelottim a Guardiolą jest długa i pełna emocji. Trenerzy ci zmierzyli się ze sobą dwanaście razy, z czego cztery razy zwyciężał Ancelotti, dwa razy padł remis, a sześć razy wygrał Guardiola. Co ciekawe, Ancelotti jest jedynym trenerem, który wyeliminował drużyny prowadzone przez Guardiolę w trzech różnych edycjach Ligi Mistrzów, a w dwóch z tych przypadków zdobywał ostatecznie tytuł mistrza Europy.
Carlo Ancelotti, już uznany za jednego z najwybitniejszych trenerów w historii futbolu, ma teraz szansę na kolejny rozdział w swojej niezwykłej karierze. Jeśli Real Madryt pokona Bayern Monachium, będzie to nie tylko pokaz siły i determinacji, ale także potwierdzenie, że wciąż można liczyć na doświadczenie i taktyczne umiejętności włoskiego szkoleniowca w najważniejszych momentach największych turniejów.
Zobacz również: Włosi już dziś mogą zapewnić sobie pięć miejsc w Lidze Mistrzów. Dwa warunki
Komentarze