Brat Joela Matipa, Marvin, który miał ogromne problemy, aby dostać się sobotniego wieczoru na Stade de France, krytykuje organizację finału Champions League. W związku z zamieszkami przed stadionem mecz rozpoczął się z 36-minutowym opóźnieniem.
- Zamieszki pod stadionem opóźniły finał Ligi Mistrzów
- Policja użyła gazu łzawiącego
- Przykrą sytuację skomentował brat gracza Liverpoolu
Przykre wydarzenia wokół Stade de France
Przypomnijmy, mecz ze względu na zamieszki przed stadionem rozpoczął się z 36-minutowym opóźnieniem. Początkowo informowano o piętnastominutowym opóźnieniu, jednak rozpoczęcie meczu przeciągnęło się o kolejne dwadzieścia minut.
Miało to związek z problem z dotarciem na stadion wielu kibiców. Nieoficjalnie mówi się, że część kibiców próbowała dostać się na obiekt z fałszywymi wejściówkami. Część ludzi próbowała sforsować bramy, inni postanowili je przeskoczyć. Doszło także do starć z miejscową policją, która użyła gazu łzawiącego, aby uspokoić tłum.
Całą sytuację skrytykował brat Joela Matipa, Marvin, który na jego nieszczęście miał okazję przekonać się o tych przykrych wydarzeniach na własnej skórze, o czym informowały media. – Organizacja wokół stadionu i na stadionie nie jest warta finału Ligi Mistrzów. Używanie gazu łzawiącego w miejscach, gdzie przebywają dzieci oraz niezaangażowani fani jest niebezpieczna – przyznał brat gracza Liverpoolu.
Zobacz także: Nietypowa sytuacja w Lidze Mistrzów. Start finału opóźniony
Komentarze