- Real Madryt pokonał w środowym meczu Ligi Mistrzów Union Berlin 1-0
- Jude Bellingham zdobył zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry
- Było to dla Anglika już szóste trafienie w barwach Królewskich
“Oby to się utrzymało”
Jude Bellingham od pierwszych chwil na Santiago Bernabeu zachwyca kibiców Realu Madryt. Błyskawicznie stał się gwiazdą, która jest w stanie przesądzać o losach rywalizacji. W środę przeciwko Unionowi Berlin strzelił już swojego szóstego gola w tym sezonie. Jego bramka w doliczonym czasie gry pozwoliła Królewskim na zdobycie kompletu punktów w pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Hiszpański gigant bardzo długo męczył się z niżej notowanym rywalem, który skutecznie bronił dostępu do własnej bramki. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, piłka trafiła pod nogi Anglika, który znów zrobił z tego pożytek.
– Byliśmy cierpliwi. Wiedzieliśmy, że w końcówce będziemy mieli sytuacje, dlatego cały czas próbowaliśmy. Zmarnowaliśmy dużo sytuacji, ale na końcu miałem szczęście znaleźć się w odpowiednim miejscu, by trafić. To był trudny mecz, w którym kluczowy był atak pozycyjny i szukanie przestrzeni. Pokazaliśmy dobrą mentalność i dzięki naszej motywacji wygraliśmy.
– To nie była moja najładniejsza bramka. Ja skupiam się na tym, aby cały czas być w grze i tworzyć okazje dla moich kolegów. Nie spodziewałem się takiego początku. Wierzyłem, że poradzę sobie dobrze. Na razie idzie mi świetnie, ale stąpam twardo po ziemi i pozostaję spokojny. Oby to się utrzymało – wyznał Bellingham.
Zobacz również: Real Madryt długo bił głową w mur. Jude Bellingham znów bohaterem [WIDEO]
Nie “rzutem na taśmę”, tylko “w swoim stylu”. Real swój tryb LM doprowadza do perfekcji 😉