Nie było to spotkanie, którego byśmy sobie życzyli, ale tak czasami się zdarza. Ajax dzielnie walczył z faworyzowanymi The Reds, ale ostatecznie uległ im 0:1. Jedyną bramką w tym meczu okazało się samobójcze trafienie Tagliafico.
Na Amsterdamskiej Johan Cruijff Arena rozegrano wiele świetnych spotkań, które przeszły do historii. W środowy wieczór Ajax podejmował tam Liverpool, więc liczyliśmy na emocjonujący mecz. Oba zespoły grały ofensywnie oraz miały w składzie zawodników, którzy lubią i potrafią tworzyć spektakularne widowiska. Dodatkowo wszyscy zastanawiali się, jak The Reds zaprezentują się bez kontuzjowanego Virgila van Dijka?
Pechowe trafienie
Gospodarze już na początku meczu pokazali, że nie boją się renomowanego rywala, ponieważ byli bardzo aktywni w odbiorze piłki na połowie przeciwnika. Plany taktyczne trenera Erika ten Haga musiały trochę ulec zmianie, ponieważ w szóstej minucie boisko opuścił grający tego wieczoru na pozycji napastnika Mohammed Kudus. Jego miejsce zajął skrzydłowy Quincy Promes, co sprawiło, że Dusan Tadic grał bliżej środka na ,,9’’, a Ajax atakował częściej skrzydłami. To mogło dać im gola, ale ich uderzenia były dobrze blokowane przez obrońców, lub bronił je bramkarz.
The Reds nie byli w pierwszej połowie aktywni w ofensywie tak, jak nas przyzwyczaili. Mimo to dobrze wyglądały akcje konstruowane po lewej stronie boiska, gdzie mocno aktywny był Andrew Robertson oraz Sadio Mane. To właśnie po uderzeniu drugiego z wymienionych zawodników, Liverpool w 35. minucie objął prowadzenie. Senegalczyk uderzył na bramkę rywala, ale to Nicolas Tagliafico umieścił piłkę w siatce. Argentyńczyk chciał ją wybić poza boisko, ale nie zrobił tego zbyt dobrze. Do szatni goście schodzili, więc wygrywając 1:0.
Po przerwie bez goli
W przerwie Juergen Klopp dostrzegł, że formacja pomocy nie gra tak, jakby tego oczekiwał, więc boisko opuścił Curtis Jones, a zastąpił go Jordan Henderson, który przejął od Jamesa Milnera opaskę kapitańską.
Gospodarze mogli zacząć tę cześć meczu bardzo dobrze, ponieważ kapitalne okazje mieli między innymi Davy Klaassen, czy Promes. Na ich nieszczęście brakowało precyzji przy strzale, albo świetnie bronił Adrian, który mocno pomógł dziś swojej drużynie.
Trener The Reds wierzył mocno, że jego zespół utrzyma korzystny rezultat, ponieważ po godzinie gry boisko opuściło trio: Salah, Firmino oraz Mane. Gdy ich zabrakło trudno było oczekiwać od zmienników fajerwerków, ale dali radę. Nie strzelili gola, ale byli aktywni w ofensywie.
Nie obyło się również bez kontrowersji, gdy w 66. minucie sędzia Felix Brych nie podyktował rzutu karnego dla Ajaxu. Po konsultacji VAR decyzji jednak nie zmieniono. Kibice liczyli pewnie na więcej, ale Liga Mistrzów to maraton, a nie sprint.
Komentarze