- Dwumecz Legii z Broendby urasta do miana absolutnie kluczowego starcia dla obu ekip – oczekiwania po obu stronach są naprawdę duże
- Duńczycy mają jednak swoje problemy. Kilku ważnych zawodników dla duńskiej ekipy narzeka na urazy i nie wiadomo, czy zdążą się wykurować na dzisiejsze starcie
- W Broendby z kolei obawiają się… przyjazdu kibiców Legii, którzy mają zakaz wejścia na stadion, ale mogą kibicować sprzed bram obiektu
Obie ekipy desperacko chcą awansu
Dziś o godzinie 19:00 w Kopenhadze legioniści staną do pierwszego boju z Brondby IF. Stawka jest spora – Legia musi wywieźć z Danii dobry wynik i rozstrzygnąć losy awansu u siebie. Przynajmniej taki jest plan. W czwartej rundzie czeka już para Drita/Auda i wydaje się, że ktokolwiek z tego duetu przejdzie dalej, to w walce o awans do fazy ligowej będzie na straconej pozycji w starciu z Legią lub Brondby.
Dlatego zarówno po polskiej, jak i duńskiej stronie, czuć ciężar tego dwumeczu, który rozpocznie się dziś. Jak informował Paweł Gołaszewski z “Piłki Nożnej” – władze Legii wpisywały awans do fazy ligowej w budżet na sezon 2024/25. Z kolei duńscy dziennikarze zgodnie mówią nam, że kibice Brondby chcą wreszcie prawdziwej europejskiej przygody. W 2022 roku z Ligi Konferencji wyrzucił ich szwajcarski Basel. Rok wcześniej zagrali w fazie grupowej Ligi Europy (odpadli wcześniej z eliminacji do Ligi Mistrzów), ale nie wygrali żadnego meczu, przegrali aż cztery i zremisowali jedynie u siebie z Rangersami i Spartą Praga. Żeby doszukać się wcześniejsze przygody grupowej, to trzeba cofnąć się aż do sezonu 2005/06.
Nic dziwnego, że ciśnienie na awans jest spore. – Równie dobrze moglibyśmy z nimi zagrać w fazie ligowej. Mówimy o właśnie takim potencjale obu klubów – przyznawał Goncalo Feio przed tym meczem. A potencjał Brondby widać chociażby przed stadionem. Tuż przy obiekcie mamy osiem boisk treningowych. Dwie hale sportowe. Halę padlową. Boiska do padla na zewnątrz. Tuż obok stoi siedziba kilku związków sportowych, jest też centrum duńskiego komitetu olimpijskiego. Warunki są fantastyczne, w czwartek Brondby spodziewa się frekwencji bliskiej kompletu widzów…
A te plany chce pokrzyżować Legia.
Brondby walczy z kontuzjami
Gdy pytamy naszych duńskich kolegów o to, jak wygląda porównanie dzisiejszego Broendby z zeszłorocznym FC Midtjylland (Legia awansowała po rzutach karnych), odpowiadają, że to zależy od stanu kadrowego ekipy ze stolicy. Pewnie gdyby wszyscy byli zdrowi, to Broendby byłoby ekipą lepszą od Midtjylland sprzed roku. Ale kontuzji jest sporo.
Dziś na pewno nie zagra Nicolai Vallys, który ma spory wpływ na środek pola. Jordi Vanlerberghe byłby przewidziany do gry z Legią, ale doznał urazu w niedzielnym starciu z Lyngby i może wykuruje się na rewanż z Legią. Podobny czas rehabilitacji czekać możę Marko Divkovicia. Natomiast najbardziej intrygujący jest powrót Mathiasa Kvistgaardena. To piłkarz typu “żywe srebro”, bardzo energetyczny, dobrze dryblujący, produktywny w ataku.
Mówiło się, że wkrótce może nawet zadebiutować w reprezentacji Danii. 22-latek kapitalnie wszedł w sezon – zaliczył gola i asystę w trzech z czterech meczów (z Llapi w LKE, w lidze z Vejle i Lyngby). W niedzielę w starciu właśnie z Lyngby strzelił gola, dorzucił do tego asystę, ale chwycił się za brzuch i już w 23. minucie musiał opuścić boisko. Narzekał na problem z mięśniem brzucha, odczuwał dyskomfort podczas biegania. W Brondby walczą z czasem, by był w stanie wyrobić się na mecz z Legią, ale jak słyszymy – bliżej jest tego, by jeszcze dać mu odpocząć i doprowadzić go do pełni zdrowia, niż do opcji, by tak szybko wystawiać go na pierwsze starcie z Legią. Ale w kadrze meczowej na ten pierwszy mecz się znalazł.
– Faktycznie, sytuacja nie jest idealna, ale jestem już przyzwyczajony, że jako trener rzadko masz absolutnie wszystkich zawodników do gry. W kilku przypadkach walczymy z czasem i czekam tutaj na rozwój sytuacji. Ale nie będę załamywał rąk, nie obrażam się na rzeczywistość – mamy dobrą i szeroką kadrę, kontuzjowani gracze mają swoich zastępców, a ci są głodni gry – mówił w rozmowie z nami Jesper Sorensen, trener Brondby.
Wątpliwości przy składzie Legii
W dużo lepszej kadrowo sytuacji jest Legia. Goncalo Feio ma właściwie wszystkich zawodników do dyspozycji – poza oczywiście Elitimem, który przez poważny uraz kolana będzie jeszcze pauzował przez wiele tygodni. Na ostatnim treningu przed meczem z Brondby portugalski szkoleniowiec dość mocno rotował składami, które stawały do gierek i ćwiczeń, zatem z samej obserwacji zajęć trudno wyciągnąć wnioski na temat tego, w jakim zestawieniu legioniści mogą wyjść na boisko w czwartek.
– Ile mam znaków zapytania? Uf, sporo… Chcę być sprawiedliwy. Mieliśmy w niedzielę mecz i ten mecz został oceniony. Czeka nas jeszcze dziś trening, a później czeka mnie sporo rozmów indywidualnych. Biorę pod uwagę też kwestie czysto strategiczne, czyli pozostawienie sobie pewnych opcji przy reakcji na wydarzenia boiskowe – mówił Portugalczyk.
Feio zwracał też uwagę na to, że oczywiście wytrzymanie presji trybun w Kopenhadze będzie ważne, ale nie chce stawiać wyłącznie na graczy doświadczonych. – Gdyby każdy trener myślał tylko o doświadczeniu, to tych młodych byśmy nie widzieli wcale. Doświadczenie jest kwestią indywidualną, ale można je przenieść też na zespół, tego oczekuję od naszych liderów – zaznaczał.
A liczba znaków zapytania nie dziwi. W niedzielę fatalnie wyglądał środek pola Legii, ale pewniakami do gry zdają się być Goncalves i Luquinhas. Kto zagra obok nich? Biorąc pod uwagę, że Legia będzie częściej się broniła, to w grę wchodzi zastąpienie Kapustki przez bardziej defensywnego Celhakę. Ale być może Feio będzie chciał jeszcze mocniej zagęścić środek pola i zrezygnuje z jednego napastnika. Wówczas do linii środkowej będzie mógł dorzucić chociażby właśnie Kapustkę lub testowanego tam też Morishitę. Wątpliwości pojawiają się przy nazwisku Pawła Wszołka, którego forma jest daleka od optymalnej, ale to wciąż zawodnik, który lepiej broni od Kacpra Chodyny. Poza tym posiadanie Chodyny na ławce pozwala na to, o czym mówi Feio – na bardziej ofensywną zmianę w przypadku gonienia wyniku.
Do gry jest już Jean-Pierre Nsame. – Jest już w normalnej formie fizycznej, przeszedł etap powrotu do optymalnej dyspozycji, traktuję go jak gracza, który może grać od początku – zdradził Portugalczyk. Pytanie: jak zestawić ten atak? Gual i Kramer? Gual i Nsame? Tutaj pewnie znaków zapytania jest sporo, podobnie jak w zestawieniu defensywy.
Brondby czeka na fanów Legii
Duńscy dziennikarze pytają nas też o to, czy do Kopenhagi wybierają się kibice Legii. Choć legioniści wciąż mają zakaz wyjazdowy nałożony przez UEFA, to przecież było ich widać i słychać podczas delegacji do Walii. Teraz duńska policja spodziewa sie, że sytuacja może być podobna.
– Wiemy, że kibice Legii mają na koncie zamieszki podczas wyjazdów europejskich, dlatego przygotowujemy się na każdy scenariusz. Kibice w Kopenhadze też nie są spokojni, co widać chociażby podczas meczów derbowych. Jesteśmy gotowi na potencjalny konflikt, natomiast nie mamy pewnych informacji na temat tego, czy kibice z Warszawy przyjadą na ten mecz. To duża niewiadoma – mówił w duńskich mediach Peter Dahl z duńskiej policji.
A jakiej możemy się spodziewać frekwencji? Nasi duńscy koledzy przyznają, że kompletu widzów raczej nie będzie, chociażby z uwagi na zakaz wyjazdowy Legii, natomiast bilety na pozostałe sektory schodzą bardzo sprawnie. Brondby spodziewa się widowni rzędu 24 tysięcy fanów.
KORESPONDENCJA Z KOPENHAGI
Komentarze