Tottenham podszedł do czwartkowego spotkania niezwykle apatycznie i w efekcie przegrał z Vitesse 0:1. Tym samym Spurs spadli na trzecie miejsce w grupie G Ligi Konferencji i utrudnili sobie kwestię awansu.
Liga Konferencji: niezaangażowany Tottenham z kolejną wpadką
Trudno winić Nuno Espirito Santo za podejście do Ligi Konferencji, ale nawet jak na warunki tego trenera, dzisiejszy skład Tottenhamu był mocno eksperymentalny. W efekcie tego Spurs byli bardzo kiepsko zorganizowani, a przy tym niechlujni. Vitesse, z kolei, starało się kilkukrotnie szarpać i zagrozić bramce strzeżonej przez Pierluigiego Golliniego. Najlepszą okazję w pierwszej połowie mieli gospodarze. Po akcji Riechedly’ego Bazoera i Luisa Opendy w pole karne wpadł Nikolai Frederiksen, ale uderzył wprost w bramkarza Spurs.
Po zmianie stron przez krótki czas wydawało się, że goście wyszli z szatni odmienieni. Szybko przestraszyli miejscowych kibiców, gdy Bryan Gil z linii pola karnego huknął w poprzeczkę. Była to jednak wyłącznie jaskółka, która nie zwiastowała wiosny. W kolejnych minutach Koguty wróciły do mozolnego klepania piłki, co szybko się zemściło. Już w 64 minucie Elazar Dasa zdecydował się na bombę z dystansu, która jednak delikatnie minęła słupek. Kilka chwil później, jednak, Izraelczyk miał już wydatny udział przy akcji bramkowej. Odnalazł na linii “szesnastki” drugiego wahadłowego, a Maximilian Wittek uderzył bez przyjęcia, nie dając szans Golliniemu. Przy tej akcji nie popisał się Ben Davies, który pozostawił strzelca z połaciami wolnej przestrzeni.
Ta porażka, wraz ze zwycięstwem Stade Rennais, oznacza, że Tottenham na półmetku fazy grupowej zajmuje zaledwie trzecie miejsce. I choć te rozgrywki nie są dla Spurs priorytetem, taki rezultat należy uznać za kompromitujący.
Komentarze