- Lech Poznań lada dzień powalczy o ćwierćfinał Ligi Konferencji
- Czy można to już nazwać sukcesem bez względu co stanie się dalej? Między innymi o to spytaliśmy Zbigniewa Bońka, Marka Koźmińskiego, Cezarego Kucharskiego i Tomasza Frankowskiego
- Pytaliśmy także o styl Lecha w pierwszym meczu z Bodo/Glimt oraz – na bazie ubiegłotygodniowej publikacji w “Przeglądzie Sportowym” – czy ze względu na liczbę porażek w Ekstraklasie i bardzo wczesną utratę szans na obronę mistrzostwa Polski, pozycja Johna van den Broma może nie być tak mocna, jak się wydaje
Przeglądając media w ostatnich tygodniach można dojść do wniosku, że Lech Poznań, jego wyniki, styl gry oraz sukcesy w Europie (no właśnie: sukcesy?) podzieliły środowisko piłkarskie w Europie. Kibice Kolejorza są oczywiście w euforii, bo ich drużyna za moment zagra o ćwierćfinał jednego z europejskich pucharów, a w lidze zajmuje solidne trzecie miejsce, natomiast wsłuchując się w głos ekspertów – bywa różnie. Kamil Kosowski Ligę Konferencji nazywa “Pucharem Biedronki”, “Przegląd Sportowy” pisze o zbliżającym się sądzie nad Johnem van den Bromem, w dużej mierze zależnym od wyniku dwumeczu z Djurgarden, przez social media przebijają się też dyskusje nad stylem Lecha i tym, czy mistrzowi Polski przystoi tak grać, jak w pierwszym spotkaniu z Bodo/Glimt. Zadzwoniliśmy do kilku dobrze rozpoznawalnych osób ze środowiska piłkarskiego w Polsce, by spytać o ich zdanie. Zależało nam na tym, by żadna z nich nie była związana z Lechem Poznań, bo oceniając własny klub trudniej o obiektywizm i właściwe zdefiniowanie słowa “sukces”.
Każdemu z naszych ekspertów zadaliśmy trzy pytania:
1. Czy miejsce, do którego dotarł w tym sezonie Lech można nazwać sukcesem
2. Czy jest coś uwłaczającego w tym, że Lech na wyjeździe z Bodo/Glimt przyjął założenie oparte głównie na przeszkadzaniu, a nie na grze w piłkę?
3. Czy liczba punktów straconych w lidze powinna rodzić pytania o przyszłość Johna van den Broma?
Wyniki tej ankiety znajdziecie niżej.
ZBIGNIEW BONIEK
1. Kiedyś była Liga Mistrzów, Puchar Zdobywców Pucharów i Puchar UEFA, więc mając drużynę na tym etapie w którymś z tych pucharów, byśmy tego nie deprecjonowali. A Liga Konferencji to rozgrywki, w których grają zespoły czasem z drugich miejsc w swoim kraju, czasem z siódmych, w zależności od potencjału ligi. Czyli drużyny co najmniej dobre. Natomiast co nazwać sukcesem? Według mnie w sporcie jest nim końcowe zwycięstwo. Wiadomo, że w przypadku polskich drużyn to na razie nie wchodzi w rachubę, ale możemy spojrzeć na to, ile progów udało się przekroczyć. Pierwszym jest kwalifikacja do fazy grupowej i Lech to zrobił. Następnym – awans z grupy i Lech to zrobił. Później pokonanie drużyny w 1/16 finału – tu znów wygrana. Są to powody do zadowolenia, ale czy jest to już sukces? Myślę, że ocenimy to po zakończeniu rozgrywek, bo zaraz się okaże, że Lech przegra dwa razy po 0:6 i różnie będziemy na to patrzyli. Natomiast trzeba przyznać, że Lech sprawuje się bardzo pozytywnie i trzeba to docenić. Przy okazji robi bardzo dobrą robotę dla siebie i dla polskiej piłki.
2. Nie jestem pewien, czy Lech przyjął założenie oparte na przeszkadzaniu. Wręcz uważam, że takiego nie przyjął. Chciał grać mądrze w defensywie i wychodzić z kontratakami. Natomiast czasem to, co sobie założysz na odprawie, sprawdzi się na boisku. Szczególnie takim, jak ma Bodo/Glimt. Nie znam drużyny, która wychodzi na boisko tylko po to, by stać przed własną bramką i nic nie robić.
3. Dyskusja w piłce zawsze jest potrzebna. Piłka jest tak popularna, bo przez siedem dni w tygodniu wszyscy o niej rozmawiają. Ja uważam, że Lech ma najmocniejszą drużynę w Polsce, jeśli chodzi o jakość piłkarzy. I trudno, by strata 16 punktów była rzeczą pozytywną. Natomiast moje zdanie w kwestii przyszłości Van den Broma się nie liczy. Poza tym trener będzie rozliczany po sezonie, a jak szybko może się zmienić optyka, widzieliśmy kilka miesięcy temu. Czesław Michniewicz był oceniany zupełnie inaczej 10 dni przed mundialem i jeszcze w jego trakcie. Dwie różne rzeczywistości.
MAREK KOŹMIŃSKI
1. Na pewno można powiedzieć, że Lech już osiągnął sukces. Wystarczy spojrzeć stan polskiej piłki klubowej. Natomiast definicja sukcesu powinna się zmieniać i wkrótce powinniśmy oczekiwać czegoś więcej. Polską piłkę klubową w kolejnych latach stać na pokazywanie się z jeszcze lepszej strony. Żeby miejsce, w którym dziś jest Lech Poznań stało się takim planem minimum, a standardem było punktowanie w Lidze Europy.
2. Nie za bardzo rozumiem, czemu mielibyśmy mówić, że tamten mecz był dla Lecha czymś uwłaczającym, skoro przyczynił się do awansu. Może poziom widowiska nie był wysoki, ale przecież to była gra na wynik. Bardzo często drużyny dużo mocniejsze od Lecha wykopują piłki w trybuny, gdy jest taka potrzeba.
3. Za wcześnie na jakiekolwiek deklaracje. Podliczenie pracy trenera nastąpi na koniec sezonu, gdy już będziemy wiedzieć, gdzie Lech zakończył swoją drogę w Lidze Konferencji i które miejsce ostatecznie zajął w tabeli. Trzecie miejsce, które jest jak najbardziej w zasięgu, wydaje się być spełnieniem planu minimum. Ale już teraz można śmiało powiedzieć, że nie będzie to sezon, który ocenimy jako bardzo słaby. Taki, po którym koniecznie muszą zapaść decyzje personalne. Do tego momentu określiłbym ten sezon jako udany, a osobiście uważam, że do końca rozgrywek dla Lecha może się wydarzyć jeszcze dużo dobrego. Nie zakładam, by mogło się stać coś złego. Byłbym totalnie zaskoczony, gdyby Lech nie skończył ligi na podium. Trudno będzie mieć też pretensje, że nie obronił mistrzostwa Polski, biorąc pod uwagę, jaką średnią punktową wykręca Raków.
CEZARY KUCHARSKI
1. W mojej ocenie to sukces Lecha. Jesteśmy przecież ligą, która jest bardzo nisko notowana. Rozumiem oczekiwania Kosowskiego, ale jego wypowiedź oparta jest albo na marzeniach, albo na przeszłości. Można żyć wielkimi meczami w europejskich pucharach sprzed lat i przywoływać złote czasy polskiej piłki, ale to nie zmieni rzeczywistości. Jesteśmy na peryferiach poważnej piłki, więc to, co robi Lech, spokojnie można nazwać sukcesem.
2. Lech przyjął bardzo dobre założenie na ten mecz. Celem było niestracenie bramki i widzieliśmy, że to się opłaciło. Myślę, że duży wpływ na taktykę w Norwegii miało to, że Lech miał zagrać rewanż na własnym boisku. Artystycznie oczywiście Bodo było lepsze, ale Lech był skuteczniejszy, i trudno go za to winić. To był sposób gry dobrany do własnych możliwości i do siły przeciwnika. Można zerkać na to, jak grają największe kluby i zazdrościć im tego, ale dziwi mnie, że niektórym się wydaje, że dziś to jest możliwe w Polsce. Jesteśmy na etapie mozolnego odbudowywania pozycji Ekstraklasy, by w przyszłości regularnie grać w Lidze Europy.
3. Żadnej dyskusji o odejściu Van den Broma w ogóle nie powinno być. Wystarczy porównać wyniki Lecha z wynikami Legii w poprzednim sezonie, gdy jej trenerem był przyszły selekcjoner, zatem według środowiska naszej piłki dobry lub nawet bardzo dobry trener. Legia zanotowała rekordową liczbę porażek i walczyła o utrzymanie, a Lech jednak sprawnie sobie radzi na dwóch frontach. Prawdopodobnie skończy na podium. Moim zdaniem wszystkie narzekania na Van den Broma wynikają z oczekiwań oddalonych od naszej rzeczywistości.
TOMASZ FRANKOWSKI
1. Nie będę tak ostry jak Kamil, bo dojście do późnych faz każdych rozgrywek wymagają bardzo dobrego przygotowania zespołu. Natomiast to, że Liga Konferencji, jest pucharem numer trzy w Europie, jest faktem i dlatego nie odrzucałbym zupełnie tego nazewnictwa. Ale skoro już znalazł się tam i awansował do gry o ćwierćfinał oraz ma tam zespół w swoim zasięgu, to zaskoczeniem in minus będzie, jeśli w dwumeczu okaże się gorszy.
2. Nie widzę w tym żadnego problemu, tym bardziej, że zespół awansował. To sukces trenera. Natomiast każdy by chciał, by jego zespół grał pięknie, przyjemnie i skutecznie, a nie zawsze jest na to pora. Na pewno nie przyłączę się do krytyki za sposób gry w Norwegii, prędzej do tego, jak punktuje w polskiej Ekstraklasie.
3. Wyniki osiągane w Polsce na pewno są poniżej oczekiwań, ale jeszcze mamy dwa miesiące do końca ligi, więc wciąż Lech może być jeszcze wyżej niż obecnie. Co do Van den Broma i tego, czy może spać spokojnie, to trudno mi się wypowiedzieć, bo przede wszystkim nie znam jego relacji z zawodnikami i z działaczami, ale patrząc całościowo na sezon Lecha, wyniki go bronią.
Komentarze