Prezes Legii: to absolutny skandal. Zostałem brutalnie odepchnięty, nigdy czegoś takiego nie widziałem

To, co wydarzyło się po meczu AZ - Legia, jeszcze na długo pozostanie w pamięci polskiego świata sportu. Zatrzymanie dwóch piłkarzy, atak na prezesa i właściciela klubu - to nie mogło przejść bez echa. Dariusz Mioduski zorganizował konferencję prasową i opowiedział o tym, co działo się pod AFAS Stadium.

Dariusz Mioduski (Legia Warszawa)
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Dariusz Mioduski (Legia Warszawa)
  • Wydarzenia po spotkaniu AZ – Legia wzbudzają ogromne kontrowersje
  • Co tak naprawdę działo się pod AFAS Stadium? Dariusz Mioduski opowiedział o tej sytuacji
  • Prezes i właściciel Legii Warszawa został brutalnie potraktowany przez holenderskie służby porządkowe

Legia. Mioduski: chciałem jechać z piłkarzami, zostałem odepchnięty

Radovan Pankov, Josue i Dariusz Mioduski – to te trzy nazwiska najczęściej padają w kontekście wydarzeń po spotkaniu AZ – Legia. Jednak o ile obaj piłkarze są podejrzewani o udział w bezpośredniej konfrontacji z ochroną AFAS Stadium, wobec czego zostali zatrzymani przez policję, o tyle wydaje się, że prezes i właściciel stołecznego klubu w żaden sposób nie był w stanie zasłużyć na brutalne traktowanie przez służby porządkowe.

– To skandal, jak potraktowano Dariusza Mioduskiego. Jako osoba zaproszona przez AZ Alkmaar, nie miał prawa zostać sam, dopóki nie opuści stadionumówi w rozmowie z Goal.pl Zbigniew Boniek.

O 14:00 Dariusz Mioduski rozpoczął konferencję prasową, podczas której starał się wyjaśnić to, co działo się po meczu 2. kolejki fazy grupowej Ligi Konferencji Europy w Alkmaar:

– Trudno coś powiedzieć na ten temat. Widzieliście Państwo filmy – na szczęście udało nam się nagrać kilka z tych rzeczy, ponieważ dzisiaj przekaz mógłby być inny.

– Dla nas ten mecz był świętem. Podczas spotkania nie było żadnej agresji. Natomiast to, co wydarzyło się później, wydaje się nieprawdopodobne. Jednak to chyba nie był żaden incydent, a coś, co narastało. Do Alkmaar przyjechałem popołudniu, ale usłyszałem, że cały czas coś się dzieje, że dziennikarze są szykanowani. Nastawienie lokalnego rządu było fatalne. Pani Burmistrz powiedziała, że nie życzy sobie Polaków w mieście. Byli oni wyprowadzani z restauracji. Dla mnie to absolutny skandal.

Jeżdżę na mecze, od Kazachstanu do Portugalii. Nigdy nie widziałem, by nasza drużyna i członkowie sztabu byli atakowani przez służby porządkowe. Nie odpuścimy tego. Będziemy protestować. Chcemy zmienić narrację w mediach holenderskich. Gdy chciałem jechać z piłkarzami, zostałem brutalnie odepchnięty i kazano mi zamówić taksówkę.

– Jeżeli ktoś powie, że to piłkarze zaatakowali ochronę… Nie wiem, gdzie cokolwiek takiego miało miejsce. Agresja ze strony ochrony była tak duża, że zastanawialiśmy się, czy… nie są oni na jakichś środkach. Policja groziła, że jeżeli nie wypuścimy Josue i Pankova, to powinniśmy spodziewać się szturmu na autobus. Nikt z nas nie widział, żeby ktokolwiek z naszej strony uderzył ochroniarza. Przepychanki były, ale nie ze stewardami, a z potężnymi mężczyznami. Sam to widziałem i sam tego doświadczyłem.

– Delegaci UEFA najprawdopodobniej nie byli świadomi tego, co się działo. To już było godzinę po meczu, wokół stadionu nie było już nikogo. Dzisiaj UEFA już działa, nieformalnie, żeby zwolnić naszych piłkarzy.

– W loży na stadionie czuliśmy się dobrze, natomiast już poza nią – można było zauważyć negatywne nastawienie. Jednak nie mam pretensji do władz AZ Alkmaar.

– Musimy przedstawić naszą rację. Może nie mamy najlepszej reputacji, ale od dłuższego czasu nad tym pracujemy. Robimy znakomitą robotę, wiele się zmieniło. To dla nas cios, że ktoś podważa te działania. Nie znam innego przypadku, w którym drużyna została zaatakowana przez ochronę i policję. Ich zadaniem jest nasze bezpieczeństwo – skandalem jest to, że ktoś twierdzi, iż to my byliśmy agresywni.

– Legia nie myśli o tym, by przełożyć spotkanie z Rakowem. To ważny mecz, musimy sobie z tym poradzić, a po powrocie Josue i Pankova skoncentrujemy się tylko na tym pojedynku.

– Nie będziemy wnioskować o zakaz wyjazdowy dla Alkmaar. Wręcz przeciwnie – chcemy pokazać naszym rywalom, że tutaj jest bezpiecznie. Tylko mam nadzieję, że tym razem wynik będzie korzystny dla nas.

– Był z nami Rinke Rooyens, Holender, który powiedział, że chyba nigdy się tak nie wstydził.

– Mówiłem, że jestem prezesem klubu. Ale to nie działało. W końcu powiedziałem, że nie odpuszczę tego i muszę to nagrać. Wtedy wyrzucili mi telefon i zostałem kilkukrotnie uderzony. Później chciałem jechać z Josue i Pankovem, ale zostałem brutalnie odepchnięty.

– Wiem, że prawnicy pracują nad zebraniem materiałów. Każda możliwość, by bronić klub, zostanie wykorzystana. Zrobiła się z tego międzynarodowa afera. Wsparcie polityków jest pomocne. To pokazuje, że nie można nas tak traktować i dyskryminować. Doceniamy to zaangażowanie.

– Drużyna była wstrząśnięta. Nikt wcześniej czegoś takiego nie przeżył. Ale sądzę, że na końcu to wszystko jeszcze bardziej skonsoliduje cały klub.

– Długo nie mieliśmy żadnego kontaktu z Josue i Pankovem. Rozmawiał z nimi tylko prawnik, który jest w trakcie przesłuchań.

Komentarze