- Nie możemy udawać, że wprowadzenie dwóch drużyn do fazy ligowej jest jakimkolwiek sukcesem polskiej piłki. Sukcesem by było, gdybyśmy od dwóch dopiero zaczynali liczenie i patrzyli, jak wchodzi ktoś jeszcze
- Pięć lat temu w fazie grupowej pucharów grało łącznie 80 drużyn, przez ostatnich kilka lat 96, a od obecnego sezonu 108
- W najnowszej “Przemowie” gorzkich kilka słów o realnej sile polskiej piłki oraz jej finansach
Czemu my nie mamy pieniędzy?
To, że tak generalnie nie mamy w polskich klubach sensownych planów wieloletnich, że praca u podstaw leży, że wciąż za mało jest inwestycji w przyszłość, jak na przykład w Bodo/Glimt, gdzie cztery lata temu kupowano niemal wyłącznie zawodników U-23, by raz – ich zbudować, i dwa – dać sobie szansę na ich mocne spieniężenie w niedalekiej przyszłości. Albo jak w Mydtjylland, które bardzo mocno penetruje rynek afrykański i na sprzedaży czarnoskórych zawodników, skrupulatnie wyselekcjonowanych, zarobiono w ostatnich latach bodajże już ponad 60 mln euro. To, że u nas nie ma takich jednolitych planów, które się ciągnie latami pomimo burz, pomimo fal, to jedno, i ma to ogromny wpływ na to, że my tu, a ligi, do których chcemy się porównywać tam, ale jest też druga rzecz. My naprawdę nie mamy kasy. Znaczy tą, co mamy, w dużej mierze źle zarządzamy, ale pukamy sobie do top 15, a tam kluby, które reprezentują dane ligi w pucharach są w opór bogatsze od naszych.
To było właściwie takim trochę punktem wyjścia dla mnie, gdy zaczynałem się brać za ten tekst – konkretnie wartość praw transmisyjnych w Polsce, która zahacza o dolne rejony top 10 w Europie. Oczywiście wewnątrz samej dziesiątki jest olbrzymia przepaść, bo u tych najlepszych kwoty idą w setki milionów Euro, natomiast my – patrząc na ranking krajowy – chcemy się porównywać z tymi, którzy tak pływają sobie w nim w okolicy 15. miejsca. Od wielu z tych krajów mamy droższe prawa telewizyjne, a przecież wiemy, jak ważną rolę w tworzeniu budżetów odgrywa właśnie ten czynnik.
Całość w “Przemowie”
Komentarze