Broendby jako drużyna doświadczona w europejskich pucharach przystępowało do dwumeczu z Pogonią jako wyraźny faworyt. Goście w pierwszej połowie zdominowali Portowców i do szatni zeszli prowadząc 1:0. W drugiej połowie zobaczyliśmy jednak zupełnie inną Pogoń, która stwarzała wiele groźnych sytuacji, a pod koniec meczu doprowadziła do wyrównania.
- W pierwszej połowie goście mieli miażdżącą przewagę
- W przerwie Pogoń Sczecin przeszła niesamowitą przemianą i w drugiej połowie zaprezentowała się dużo lepiej
- Za sprawą bramki Zahovicia udało się doprowadzić do remisu 1:1
Miażdżąca przewaga gości do przerwy
Już pierwsze minuty spotkania z Broendby pokazały, że będzie to trudny sprawdzian dla Pogoni Szczecin. Rywale dużo więcej utrzymywali się przy piłce i zmuszali Portowców do biegania za nią. Piłkarze ze Szczecina mieli problem z wymienieniem kilku celnych podań, a rywal stosował wysokie pressing, który znacząco utrudniał rozgrywanie akcji. W 28 minucie po zamieszaniu w polu karnym gospodarzy spowodowanym agresywnym dograniem Hedlunda piłkę mocno nastrzelił Riveros, dając tym samym prowadzenie gościom.
Stracona bramka nie pobudziła zbytnio piłkarzy gospodarzy, którzy mogli się jedynie przyglądać, jak Duńczycy rozgrywają swoje akcje i klepią piłkę w środku pola. Spotkanie w pierwszych 45 minutach było mocno jednostronne, a podopiecznych trenera Gustafssona przed utratą drugiej bramki w 42 minucie uratował Stipica. Bramkarz Pogoni zatrzymał mocny strzał Riverosa. Chwilę później golkiper popisał się kolejną paradą, tym razem po uderzeniu z rzutu wolnego, wykonywanego przez Divkovica.
Na boisko wyszła odmieniona drużyna
Od początku drugiej połowy widać było, że trener wstrząsnął nieco piłkarzami w szatni. Ci na drugą odsłonę rywalizacji wyszli dużo odważniejsi i przede wszystkim aktywniejsi w ofensywie. Portowcy grali z polotem i zapałem i w niczym nie przypominali drużyny z pierwszych 45 minut.
Pogoń próbowała, oddawała mnóstwo strzałów, ale brakowało jej przy tym celności i zimnej krwi. Długimi fragmentami drugiej połowy drużyna Broendby była zamknięta we własnym polu karnym. Wreszcie gospodarze dopięli swego. Podanie w pole karne od Grosickiego otrzymał Zahovic, minął jednego z obrońców i mocnym strzałem po długim rogu nie dał szans Madsowi Hermansenowi. Gospodarze ruszyli mocno do przodu, ale nie udało im się już zdobyć kolejnej bramki, która zapewniłaby cenną zaliczkę przed meczem rewanżowym.
Komentarze