Chelsea dojechała na drugą połowę, dominacja po przerwie
Legia Warszawa w pierwszym ćwierćfinale podejmowała zespół Chelsea przed własną publicznością. Przed tym starciem nikt nie dawał zespołowi Wojskowych najmniejszych szans, ale trzeba przyznać, że bardzo dobrze wszedł on w to spotkanie. Już w pierwszych minutach było groźnie pod bramką gości, ale skończyło się tylko na dwóch rzutach rożnych.
Później, im dalej w pierwszą połowę, tym bardziej kontrolę nad spotkaniem przejmował zespół Chelsea. Londyńczycy operowali piłką na połowie Legii i właściwie zabrali piłkarzom Goncalo Feio wszystkie możliwości kreowania gry. Mieli oni jednak znaczący problem ze stworzeniem dogodnej sytuacji strzeleckiej, bowiem Legia broniła się momentami całym zespołem w okolicach 16-20 metra od własnej bramki. Finalnie więc udało się zejść na przerwę z wynikiem 0:0, co trzeba było odczytywać jako dobry rezultat.
WIDEO: Historyczny dzień dla Polaków. “Polska gurom!”
Po przerwie jednak szybko zareagował Enzo Maresca, który wprowadził na murawę nowych graczy, którzy znacząco odmienili grę Chelsea, choć właściwszym słowem byłoby stwierdzenie, że jeszcze mocniej ją podkręcili. Już w 49. minucie meczu gola dającego prowadzenie zdobył Tyrique George. Młody piłkarz The Blues wykorzystał odbitą przez Kacpra Tobiasza piłkę i skierował ją do siatki.
Później było już tylko gorzej dla Legii. W 57. minucie gry wynik podwyższył Noni Madueke, który skierował piłkę do siatki z pola karnego gospodarzy mając sporo wolnego miejsca. W 73. minucie meczu nadzieję w serca kibiców Legii wlał Kacper Tobiasz, który obronił rzut karny, ale skapitulował już minutę później po strzale Madueke. Ekipa Goncalo Feio zakończyła to spotkanie przegrywając 0:3 oraz z tylko jednym celnym oderzeniem.
Zobacz także: Legia zaskoczyła kibiców. Nowy kontrakt tuż przed meczem
Komentarze