- Lech miał dużą przewagę w meczu ze Spartakiem
- Kolejorz nie wykorzystał jednak swoich okazji
- Tylko jedna bramka zaliczki przed rewanżem
Lech miał szansę na znacznie lepszy rezultat
Lech Poznań przystępował do starcia ze Spartakiem w roli zdecydowanego faworyta i potwierdził to już od pierwszych minut spotkania. Kolejorz zdominował swojego rywala, ale nie potrafił przebić się przez szczelnie zorganizowaną defensywę rywala. Pierwsza połowa ostatecznie pomimo dużej przewagi Lecha zakończyła się bezbramkowym remisem, a należy dodać, że ekipa Van den Broma miała 80 procent posiadania piłki.
To, co nie udało się przed przerwą, Lech zrobił tuż po zmianie stron. Już w 46. minucie Kolejorzowi prowadzenie dał Filip Marchwiński, który dobrze odnalazł się w polu karnym nie dając żadnych szans bramkarzowi rywalowi.
Lech nie zamierzał się zatrzymywać i wciąż naciskał rywala. Taka gra przyniosła zamierzony efekt i kilkanaście minut później gospodarze podwyższyli na 2:0. Tym razem bardzo ładną akcję wykończył Velde.
W końcowych fragmentach spotkania Lech oddał pole gry swojemu rywalowi. Spartak nie miał jednak argumentów w ofensywie i nie potrafił zagrozić bramce strzeżonej przez Bednarka. Gdy wydawało się, że Lechici dowiozą czyste konto, obrona gospodarzy mocno się pogubiła i w 86. minucie zespół ze Słowacji zdobył bramkę kontaktową.
Ostatnie minuty przyniosły sporo nerwowości na boisku, ale Lech zdołał utrzymać prowadzenie i zasłużenie wygrał 2:1.
Zobacz również: Co z numerem “16” po odejściu Błaszczykowskiego? Wisła podjęła decyzję
Komentarze