Sukces Lecha i awans do fazy grupowej LKE oznacza dla mistrza Polski spore zyski, ale też kłopoty związane z wąską kadrą. W tym samym czasie Raków mierzyć się może z odwrotnym problemem: zbudowana z myślą o pucharach szeroka kadra, może sprawić kłopoty w zarządzaniu piłkarzami. Wiadomo, każdy piłkarz chce grać jak najwięcej, a trener najbardziej musi dbać o tych z pogranicza ławki rezerwowych i pierwszego składu oraz tych, którzy mając niezłe umiejętności, czasem nie wejdą nawet do meczowej kadry.
- Lech Poznań zagra w fazie grupowej Ligi Konferencji i inne polskie kluby powinny mu życzyć jak najlepiej
- Lech i Raków będą miały swoje problemy po eliminacjach do europejskich pucharów
- Ile ugrały polskie kluby w zakończonych eliminacjach?
Ten felieton miał się ukazać na Goal.pl wczoraj, jak co czwartek od dwóch już niemal miesięcy, i mieć inny temat. Wiele rzeczy poszło jednak nie tak, łącznie z wynikami meczów polskich drużyn w pucharach, dlatego warto chyba odpowiedzieć szybko na kilka pytań.
Twitter to wielka kopalnia tematów, portal (darmowy!), dzięki któremu jedni mają możliwość bardzo szybko zdobywać informacje o tym, co się dzieje na świecie, a inni je skomentować. Lub skomentować czyjś komentarz. Widziałem kiedyś porównanie mediów społecznościowych do 7 grzechów głównych: LinkedIn był w nim pychą, Instagram zazdrością a Twitter, jakie to trafne, złością. Bo przecież nie ma miejsca, gdzie można tak szybko i tak bezkarnie wykrzyczeć komuś w twarz swoje pretensje.
Ja miałem wczoraj ochotę wykrzyczeć pretensje do Lecha, choć przecież ten awansował do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. W tym samym czasie upust swej złości, tyle że z powodu niedoceniania awansu mistrza Polski, dał jego rzecznik Maciek Henszel:
I ja się nawet Maćkowi nie dziwię, tym bardziej, że stres musiał być wielki. Wyniki w lidze koszmarne, forma słaba, a jednocześnie niepokojące 0:1 do przerwy w meczu rewanżowym. Gol Joela zapewnił wykonanie planu minimum i co najmniej 3,3 miliona dolarów wpływu do klubowej kasy, w Poznaniu mogą więc choć trochę odetchnąć. Timing wpisu Maćka Henszela był jednak słaby, bo przecież w Europie wyniki osiągnięte po drodze też się liczą, tu naprawdę można osądzić zwycięzców. Żeby osąd był krótki i sprawiedliwy, bez pola do nadinterpretacji i dopowiedzeń (kto korzysta z Twittera, ten wie o czym piszę), szukajmy najprostszych i najkrótszych odpowiedzi.
– Czy Lech zasłużył na awans?
– Oczywiście. Wywalczył pole position w wyścigu o mistrzostwo Polski i z niego skorzystał.
– Czy droga była łatwa?
– Tak, wszyscy rywale po odpadnięciu z Ligi Mistrzów byli dużo niżej notowani.
– Czy kibice mają prawo być rozczarowani tym awansem?
– Awansem – nie, z niego należy się cieszyć. Ale ten awans powinien też niepokoić. Lech nie ma kadry pozwalającej mu na skuteczną grę w lidze i w Europie, a każdy kto pamięta rezerwowy skład poznaniaków wystawiony na mecz z Benficą Lizbona za czasów Dariusza Żurawia doskonale wie, czego się obawiam. Czasu do zamknięcia okienka transferowego coraz mniej, budżet na wzmocnienia jest, a przecież każda wygrana w Europie to teraz dodatkowe 500 tysięcy dolarów do klubowej kasy. Jest o co grać.
Pieniądze to jednak nie wszystko. Każde zwycięstwo Lecha to będą także punkty do rankingu: tego klubowego (decydującego o pozycji zespołu z Poznania w Europie i potencjalnych rozstawieniach) i federacyjnego. W eliminacjach punkty do klasyfikacji klubowej zdobywa się za awans, Lech remisem z Dudelange i wcześniejszymi tracił więc punkty do rankingu federacji. A ten decyduje o tym, od której rundy polskie kluby zaczynają grać w pucharach i ile mają miejsc w poszczególnych rozgrywkach. Upraszczając: dopóki polskie kluby będą tracić te punkty tak, jak w tym sezonie, będą musiały sezon zaczynać na początku lipca, gdy poważni piłkarze zaczynają wracać z urlopów.
Te straty są pokaźne. Raków zdobył dla Ekstraklasy 1,250 na 1,500 możliwych (wygrana w eliminacjach to jeden punkt dzielony przez liczbę zespołów grających w pucharach), Lech tyle samo, ale na 2 możliwe punkty (grał dwa mecze więcej). Lechia dorzuciła 0,625 za dwie wygrane i remis a Pogoń zaledwie 0,375. Trzy i pół punktu w tym sezonie to wynik co najmniej przyzwoity, ale naprawdę można i trzeba było osiągnąć więcej. Gdy pomnożymy te straty przez 5 lat, które liczone są w rankingach – a piszę tylko o stratach z zespołami, które należy pokonywać, jak te z Islandii lub Luksemberga – zobaczymy, dlaczego grać w pucharach musimy tak szybko i dlaczego mistrz Polski, który najważniejsze mecze rozgrywa zaraz po wakacjach i musi być już wtedy w wysokiej formie, ma potem takie kłopoty w lidze.
Lech może i musi poprawić swój ranking i polski ranking federacyjny w fazie grupowej. Tam każda wygrana to już 2 punkty (i 0,500 do rankingu federacyjnego). Liczyć punkty w rankingu klubowym zaczynamy wprawdzie dopiero od trzeciego zdobytego punktu, ale tak walczyć trzeba o każdy pojedynczy sukces (bo 2,500 to minimum przyznawane każdemu uczestnikowi fazy grupowej LKE, ale to już detale, nie będę więc męczył tych, którzy za matematyką nie przepadają. Ci, którzy ją lubią, znajdą wiele wyliczeń i ciekawostek choćby na świetnej stronie Jana Sikorskiego (www.rankinguefa.pl).
Wracając jednak do naszych pytań:
– Czy Raków spełnił oczekiwania?
– Moim zdaniem: tak. Eliminował wyżej notowanych rywali, bardzo pomógł budować ranking federacyjny, tworzy fundamenty pod przyszłe sezony. Przy odrobinie szczęścia w losowaniu mogło być lepiej, droga do rozstawień w pierwszych rundach znacznie krótsza, ale początki gry w Europie to dla każdego droga przez mękę. Chyba, że jest się mistrzem swojego kraju: po ostatniej reformie ich droga do faz grupowych LE lub LKE to naprawdę autostrada, na której wcale nie trzeba cisnąć do dechy, by dotrzeć do celu. Wystarczy jechać swoim tempem, co pokazał choćby Lech w tym sezonie i Legia w poprzednim.
Slavia ma trzeci najwyższy ranking UEFA z drużyn, którego pozostały w LKE, niższy tylko od Villarealu i Bazylei. Wypracowała to sobie dobrymi latami i regularnością. Tą regularnością, na którą daje nadzieje Raków, a której jednak brakuje Lechowi, gdzie często duży sukces jest zapowiedzią kolejnego dołka.
– Jak wiele stracił Raków przegrywając ze Slavią?
– Dużo, bardzo dużo. Finansowo i punktowo, ale także psychologicznie. Bardzo ciekaw jestem, jak teraz trener Papszun będzie zarządzał tak szeroką kadrą ambitnych piłkarzy, z których każdy chce grać i spędzać jak najwięcej czasu na boisku.
Kilka tygodni temu napisałem tu felieton z tytułowym pytaniem „Komu kibicują polscy dziennikarze sportowi”. Dziś odpowiadam, komu powinien kibicować każdy kibic polskiego futbolu (i dziennikarze oczywiście także) przez najbliższe miesiące: Lechowi w Europie. Każda jego wygrana to zysk do rankingu federacyjnego i wzrost prestiżu polskiej piłki, na każdej porażce stracimy wszyscy. Każda wygrana Lecha Drogi Kibicu Polskiej Piłki, przybliża Twój klub do łatwiejszego startu w pucharach – gdy tylko Twój klub się do nich zakwalifikuje.
Lech ma jeszcze szansę sporo wyciągnąć z tej pucharowej przygody i sprawić, że dobre wyniki w grupie przykryją styl, w którym do niej awansował. Za to będę trzymał kciuki tej jesieni.
Żelisław Żyżyński, Canal+Sport
Komentarze