- Kibice Lecha Poznań, równolegle do meczu swojej drużyny z Żalgirisem Kowno, powinni spoglądać na wyniki dziesięciu innych spotkań II rundy eliminacji Ligi Konferencji
- Właśnie w nich będą ważyć się losy rozstawienia w playoffach lub nie dla Kolejorza
- Paradoks systemu eliminacji bazującego na losowaniach następnej rundy zanim rozstrzygnie się poprzednia, sprawia, że szanse na rozstawienie w decydującym momencie ma wciąż Pogoń Szczecin (współczynnik 4,150), a nie ma ich Legia Warszawa (11,000)
Lech Poznań – kiedy będzie rozstawiony?
Przez pewien czas w poprzednim sezonie wydawało się, że pożegnalne zwycięstwo Lecha nad Fiorentiną będzie miało kolosalne znaczenie w kwestii rozstawień. Kolejorz dzięki dodatkowym punktom przywiezionym z Włoszech w wirtualnym zestawieniu długo znajdował się na ostatnim miejscu wśród “tych lepszych”, jednak niekorzystne rozstrzygnięcia w niektórych ligach zepchnęły Lecha niżej. Na tyle nisko, że dziś drużyna Johna van den Broma musi liczyć na potknięcie aż trzech wyżej notowanych przeciwników – o ile oczywiście sama wcześniej nie odpadnie z Żalgirisem Kowno bądź zwycięzcą dwumeczu FK Auda – Spartak Trnawa.
Co więcej – nie wystarczy jedynie odpadnięcie wyżej rozstawionych przeciwników, ale ze względu na to, że losowanie play offów odbędzie się jeszcze przed starciem III rundy eliminacji, muszą oni odpaść już w II rundzie. Wynika to z zasady przejmowania wyższego współczynnika przez underdoga, jeśli ten pokona faworyta. Przykładowo – jeśli Pogoń Szczecin wyeliminuje ekipę Gent, bardzo wysokie punkty Belgów “przejdą” na konto Pogoni, która będzie wtedy rozstawiona w ostatniej rundzie, a sytuacji Lecha zupełnie to nie zmieni. Jeśli jednak Gent już wcześniej odpadnie z Żyliną, punkty Belgów w kontekście play offów zostaną “skasowane” wcześniej i Lech przesunie się o pięterko do góry (a lepszy z pary Pogoń – Żylina będzie w ostatnim losowaniu dysponować skromniutkim dorobkiem drużyny z Polski).
Czy to oznacza, że szanse Lecha na rozstawienie są czysto statystyczne? Niekonieczne. Są małe, ale nie totalnie nierealne. Z dziewiętnastu drużyn, które w wirtualnym zestawieniu składu na play off są wyżej od Kolejorza, w II rundzie eliminacji wystąpi dziesięć. Porażka każdej z nich na tym etapie zwiększa szanse Lecha na finalne rozstawienie. Z tych dziesięciu ekip muszą odpaść przynajmniej trzy. O których meczach mówimy? (pogrubieniem zaznaczona drużyna, która musi wygrać, by zwiększyć szanse Lecha)
- Club Brugge (Belgia) – Aarhus GF (Dania)
- FC Basel (Szwajcaria) – Toboł Kustanaj (Kazachstan)
- KAA Gent (Belgia) – MSK Żylina (Słowacja)
- Fenerbahce Stambuł (Turcja) – Zimbru Kiszyniów (Mołdawia)
- CFR Cluj (Rumunia) – Adana Demirspor (Turcja)
- FC Midtjylland (Dania) – Progres Niederkorn (Luksemburg)
- PAOK Saloniki (Grecja) – Beitar Jerozolima (Izrael)
- Maccabi Tel Awiw (Izrael) – Petrocub Hincesti (Mołdawia)
- Viktoria Pilzno (Czechy) – KF Drita (Kosowo)
- FK Bodo/Glimt (Norwegia) – Bohemians Praga (Czechy)
Co realnie daje rozstawienie w fazie play off? Oprócz oczywistej szansy na wylosowanie słabszego przeciwnika w decydującym dwumeczu, także stuprocentowe uniknięcie kilku potęg. Na dziś jedną z nich jest Juventus, ale jego losy wciąż się ważą. Jeśli za stare grzechy związane z kreatywną księgowością zostanie wyrzucony z pucharów, jego miejsce zajmie Fiorentina, ubiegłoroczny finalista i pogromca Lecha w ćwierćfinale rozgrywek.
Rozstawiony Lech na pewno nie zagrałby też m.in. z Eintrachtem Frankfurt, Slavią Praga, Olympiakosem Pireus, Lille czy Aston Villą. I właśnie dlatego losy dziesięciu wymienionych wyżej dwumeczów są dla Kolejorza tak istotne.
Komentarze