- Aż trzy bramki do przerwy padły w Poznaniu w meczu Lecha z Fiorentiną
- Po zmianie stron wynik na 3:1 podwyższył Giacomo Bonaventura
- Wynik na 4:1 po akcji indywidualnej ustalił Jonathan Ikone
Atrakcyjne 45 minut w Poznaniu
Kibice zgromadzeni na Stadionie Miejskim w Poznaniu długo nie musieli czekać na pierwszego gola w ćwierćfinałowym meczu. Już w 4. minucie prowadzenie objęła Fiorentina. Nienajlepsze zachowanie po uderzeniu Gonzaleza wykorzystał Arthur Cabral, który z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki.
Szybko stracony gol nie podłamał jednak piłkarzy mistrza Polski. W 20.minucie gola wyrównującego strzelił Kristoffer Velde. Norweg oddał mocny i zarazem precyzyjny strzał z granicy pola karnego i pokonał Pietro Terracciano. Podbudowało to wyraźnie zawodników Lecha, którzy podeszli odważniej pod rywala.
Pierwsza połowa zakończyła się niestety dla Kolejorza pechowo. Po serii wrzutek z obu stron piłkę głową do siatki skierował aktywny tego wieczora Nicolas Gonzalez. Argentyńczyk przeskoczył Pedro Rebocho i sprytnym uderzeniem nie dał szans Filipowi Bednarkowi.
Fiorentina grała, a obrońcy stali i patrzyli
Niecały kwadrans po zmianie stron Fiorentina podwyższyła prowadzenie na 3:1. Po zamieszaniu w polu karnym Lecha piłka trafiła pod nogi Bonaventury, a Włoch potężnym uderzeniem zmusił Bednarka do wyciągania piłki z siatki po raz trzeci. Widać było, że mistrz Polski stracił nieco zapału do gry, natomiast Viola się rozkręcała.
Kompletnie niepilnowany był Jonathan Ikone, który w 64. minucie strzelił gola na 4:1. Francuz przebiegł kilkanaście metrów i nieatakowany przez defensorów zdecydował się na mierzony plasowany strzał. Bednarkowi zabrakło centymetrów, żeby skutecznie interweniować i wynik zrobił się dla gospodarzy już mocno niekorzystny.
Wszystko wskazuje na to, że przygoda Lecha z Ligą Konferencji zakończy się na etapie ćwierćfinału. W czwartek Fiorentina była drużyną zdecydowanie lepszą i dojrzalszą piłkarsko.
Komentarze