Legia podbija Europę, Feio śrubuje rekord, a Cypryjczycy się kompromitują. Korespondencja z Nikozji

Legia Warszawa zapisuje piękną kartę w Lidze Konferencji UEFA. Widzą to nie tylko jej kibice, ale choćby i trenerzy rywali. Szkoleniowiec Omonii w pięknych słowach opisał polski zespół. Zapraszamy na korespondencję z Cypru.

Ryoya Morishita i Marc Gual
Obserwuj nas w
Associated Press / Alamy Na zdjęciu: Ryoya Morishita i Marc Gual
  • Trener Omonii, Valdas Dambrauskas potrafił docenić klasę Legii na pomeczowej konferencji prasowej, wypowiadając piękne słowa o rywalu
  • Chyba nikt nie spodziewał się aż tak wysokiej wygranej Legii, choć już przed meczem w kuluarach można było usłyszeć o pewnej słabości Omonii – bardzo słabej grze w obronie
  • Goncalo Feio pisze piękną kartę w europejskich pucharach, a statystycy muszą sięgać coraz głębiej do swoich zbiorów odnośnie rekordów

“Jedna z najlepszych drużyn Ligi Konferencji UEFA”

To nie była łatwa konferencja prasowa dla trenera Omonii, Valdasa Dambrauskasa. Bo nie taką Omonię chcieli tu widzieć miejscowi dziennikarze i kibice tego klubu. Mimo ciężkiej porażki Litwin zachował jednak klasę. – Gratuluję Legii. Wygrała czwarty mecz z rzędu, nie tracąc przy tym gola. To oznacza, że robią coś wielkiego – przyznał szkoleniowiec Omonii.

My też mieliśmy w tym meczu okazje, były fragmenty, gdy graliśmy dobrze. Ale nie wykorzystaliśmy żadnej z szans. Mieliśmy plan, ale niestety nie dało się go zrealizować. Niemniej jeszcze raz podkreślę: graliśmy przeciwko jednej z najlepszych drużyn Ligi Konferencji UEFA. Takie są po prostu fakty – zaznaczył Litwin.

Dwie pieczenie na jednym ogniu

W zupełnie innym humorze był oczywiście Goncalo Feio. – Cieszę się, że zrealizowaliśmy plan, można powiedzieć, że nawet podwójnie. Bo mamy zwycięstwo, ale też kolejny mecz bez straty gola. W pierwszej połowie graliśmy dobrze, udało się zatrzymać Omonię. A to wcale nie jest takie łatwe. Bo oni lubią mocno wejść w mecz, naskoczyć na rywala. Umieliśmy się jednak tego przeciwstawić – analizował Portugalczyk.

Druga połowa też była dobra, choć fragmentami rywal trochę nas jednak przycisnął. Niemniej od stanu 2:0 znów w pełni kontrolowaliśmy to co się dzieje na boisku. Zmiany też nam pomogły. “Kunik” dobrze doskakiwał do rywala, Celhaka zwiększył intensywność w środku pola, Szczepaniak nie tylko strzelił gola, ale też pomagał w innych aspektach. No i Jordan, który pod koniec meczu kilka razy potrafił przetrzymać piłkę – tłumaczył portugalski szkoleniowiec.

Wiosna dla dwóch polskich klubów w pucharach [WIDEO]

Odwiedziny Berga

Feio przyznał, że w piątek Legię odwiedzi Henning Berg, były trener klubu z Ł3. Obaj panowie dobrze się znają, stąd zaproszenie wystosowane do Norwega. Berg jest obecnie trenerem AEK Larnaka, a właśnie w tym mieście Legia stacjonuje w trakcie pobytu na Cyprze. Warszawianie zostają tu do soboty. Tego dnia odlecą do Rzeszowa, skąd ruszą do Mielca na niedzielny mecz ze Stalą.

Można powiedzieć, że uczeń godnie podejmie mistrza, bo jeśli chodzi o puchary, to Feio poprowadził Legię do dziesiątego meczu z rzędu bez porażki. Jak podaje ceniony statystyk Wojciech Frączek, to rekord jeśli chodzi o polskie zespoły. Do tego wyśrubowała swój rekord do ośmiu kolejnych wyjazdowych meczów w pucharach z co najmniej jedną strzeloną bramką. A jakby komuś było mało to Frączek dorzuca jeszcze jedno: 43 mecze z rzedu w Legii w pucharach bez remisu 0:0.

Atak Królewskiego

Co do Omonii, to nie popisała się ani na boisku, ani po nim. Transparenty o wyzwoleniu Warszawy przez Armię Czerwoną w 1945 roku, odwołania do komunistycznych symboli to katastrofa, która słusznie wzburzyła wszystkich znających choćby odrobinę historię.

Wśród rozwścieczonych znalazł się… Jarosław Królewski, prezes i właściciel Wisły Kraków, który w trakcie meczu napisał na platformie X do cypryjskiej minister edukacji z apelem o wykonanie telefonu do działaczy Omonii, aby zdjęli kompromitujący klub transparent. I zasugerował, żeby wzięła się za edukację miejscowych, bo, jak podkreślił “o historii nie wiecie nic”.

A skoro o tutejszych fanach mowa, to Legia dość szybko wybiła im oglądanie futbolu z głowy. Już około 70. minuty spora grupa miejscowych opuściła obiekt, a po drugim golu dla Legii zaczęło się robić pustawo. Do ostatniego gwizdka dotrwało naprawdę niewiele osób. Hasło “wierni do końca” tu na pewno nie obowiązuje. Szkoda tylko, że część fanów Omonii wierna jest “ideałom”, które doprowadziły świat do katastrofy.

Tylko u nas


Komentarze