Drużyna rywala inna, ale zupa taka sama. Legia chce pisać nową historię w pucharach [Korespondencja z Norwegii]

Legia dotarła do Molde w środę wczesnym popołudniem. Pogoda jest fatalna, ciągle pada, ale polski zespół liczy, że w czwartek zaświeci tu dla niego piłkarskie słońce. Zwłaszcza, że klub z Łazienkowskiej chce wyrównać rachunki sprzed roku.

Trening Legii przed meczem z Molde
Obserwuj nas w
Piotr Koźmiński Na zdjęciu: Trening Legii przed meczem z Molde

Tym razem podróż bez przygód

Legia zaczęła podróż do Molde o 9:45 z lotniska Okęcie. I choć w tym sezonie nie brakowało już przygód w trakcie podróży warszawskiego zespołu, to tym razem obyło się bez przygód (wcześniej zdarzały się na przykład wymiana samolotu przed startem, czy alarm na lotnisku, który mocno opóźnił wylot). Podróż przebiegła bardzo płynnie i juz o 12:30 samolot z warszawską drużyną wylądował na miejscowym lotnisku.

Pogoda w tym 25-tysięcznym mieście jest w tym momencie fatalna. Cały czas leje deszcz, podobnie ma być w czwartek, choć podobno opady mają być mniej intensywne.Generalnie nie jest to miejsce, w którym człowiek chciałby spędzić więcej czasu. Atrakcje? Praktycznie brak.

Legioniści mogliby przyjść na stadion piechotą

Plusem jest za to położenie hotelu, w którym zatrzymali się legioniści. To tuż obok… stadionu. Tak naprawdę piłkarze mogliby przyjść na mecz pieszo, ale takich praktyk zabrania protokół UEFA. Zespół ma obowiązek dotarcia na stadion autokarem, co wiąże się z kilkoma kwestiami. Poza bezpieczeństwem chodzi też o uwiecznienie przez kamery telewizyjne tak zwanego “team arrival”, czyli doskonale znanego wszystkim momentu przybycia drużyny na stadion.

Dziś, to jest w środę, Legia zapoznawała się ze (sztuczną) murawą, odbyła się też tradycyjna konferencja prasowa, w której wzięli udział Goncalo Feio i Bartosz Kapustka. – Co się zmieniło w Molde od ostatniej wizyty Legii? Drużyna rywali jest nieco inna, natomiast Paweł Wszołek żartował, że zupa w hotelu wciąż taka sama – mówił z uśmiechem pomocnik Legii.

Co do murawy, to zawodnik klubu z Ł3 nie ma większych obaw. – Oczywiście, sztuczna nawierzchnia nie jest moją ulubioną, ale jestem teraz w pełni sił, więc nie boję się występu na niej – zapewnił Kapustka.

Kat Legii wciąż jest w Molde

Goncalo Feio, podobnie jak kapitan drużyny, niezbyt chętnie nawiązywał do sytuacji sprzed roku. – My po prostu chcemy awansować, pisać nową historię Legii w pucharach. Nie muszę się odnosić do poprzedniej rywalizacji, aby motywować piłkarzy. Molde ma dużo jakości, w tym zespole wciąż są piłkarze, którzy zrobili krzywdę Legii rok temu. Mają sporo atutów, ale mają też wady. I my te drugie postaramy się wykorzystać – opowiadał Portugalczyk.

Mówiąc o piłkarzach, którzy zranili Legię Portugalczyk na pewno miał na myśli przede wszystkim Fredrika Gulbrandsena, który w pamiętnym dwumeczu strzelił cztery bramki. I jeśli chodzi o zawodników Molde, którzy obecnie są w formie, to znawcy norweskiej piłki znów wskazują na tego 32-letniego snajpera.

Nowy dyrektor sportowy? W samolocie go nie było

A wracając do Legii. Kibiców stołecznego klubu równie co wynik tej rywalizacji ciekawi jak się mają sprawy z nowym dyrektorem sportowym. Jedno w tej sprawie jest pewne: w samolocie lecącym do Norwegii nikogo nowego w tym względzie nie było. A na pytanie goal.pl (zadane we wtorek) jak się mają te sprawy., otrzymaliśmy bardzo enigmatyczną odpowiedź z Łazienkowskiej: – Jesteśmy w trakcie procesu…

Wyjścia są dwa. Albo nowy dyrektor jest dobrze ukrywany, albo, co wydaje nam się bardziej prawdopodobne, Legia nie dokonała jeszcze ostatecznego wyboru.







Komentarze