- Lech po raz pierwszy w historii zagra w ćwierćfinale europejskich pucharów
- Kolejorz w rewanżowym spotkaniu 1/8 finału z Djurgardens dopełnił formalności
- Podopieczni Johna van den Broma wygrali 3:0 ze Szwedami i grają dalej w Lidze Konferencji
Lech Poznań ponownie nie dał szans Djurgardens, historia pisze się na naszych oczach
Djurgardens w rewanżu z Lechem Poznań stało przed arcytrudnym zadaniem, bowiem Szwedzi musieli odrobić dwubramkową stratę z pierwszego meczu. Kolejorz był z kolei w dużo bardziej uprzywilejowanej sytuacji, ponieważ musiał tylko utrzymać zaliczkę z Bułgarskiej. Gospodarze w pierwszych minutach spotkania na Tele2 Arena stworzyli sobie kilka sytuacji, ale nie były one klarowne, a zawodnicy Djurgardens wbrew przewidywaniom nie rzucili się do zażartych ataków.
Atmosfera na trybunach była gorąca, a kibice odpalili race, przez co widoczność była ograniczona. Pierwszą groźną akcję w tym starciu wykreował sobie… Lech Poznań. W 10. minucie Filip Szymczak zagrał do Mikaela Ishaka, a kapitan gości trafił w słupek. Od tego momentu to Kolejorz przejął inicjatywę i kontrolował wydarzenia na boisku, gdzie nie działo się zbyt wiele. Wyróżniał się Afonso Sousa, który w 41. minucie został sfaulowany tuż przed polem karnym, za co czerwoną kartę “zarobił” Marcus Danielsson.
To była fantastyczna informacja dla podopiecznych Johna van den Broma przed drugą częścią gry – Lech Poznań miał dwa gole zapasu z pierwszego meczu na Bułgarskiej, do przerwy na Tele2 Arena jest bezbramkowy remis, a gospodarze grają w dziesiątkę. Już po zmianie stron, w 49. minucie, piłkarze Kolejorza dwukrotnie obili słupek – najpierw w obramowanie bramki uderzył Filip Szymczak, a później Radosław Murawski, którego strzał wcześniej otarł jeszcze o defensora szwedzkiego klubu.
W 66. minucie kapitalną szansę miał Mikael Ishak, który otrzymał bardzo dobre dośrodkowanie, jednak z bliska chybił głową. Lech Poznań dziesięć minut później wreszcie udokumentował swoją wyższość nad rywalem, a na listę strzelców wpisał się na Filip Marchwiński. Asystował mu Pedro Rebocho. Gospodarze w 87. minucie zdołali doprowadzić do wyrównania, lecz sędzia po analizie VAR wskazał na pozycję spaloną.
W doliczonym czasie gry wprowadzony z ławki rezerwowych Nika Kwekweskiri podwyższył prowadzenie na 2:0, a chwilę później wynik na 3:0 ustalił Michał Skóras. Kolejorz tym samym w dwumeczu wygrał aż 5:0 z Djurgardens i po raz pierwszy w historii zameldował się w ćwierćfinale europejskich pucharów.
Kolejorz jest pierwszym polskim zespołem od dwudziestu siedmiu lat, który zagra na tym etapie europejskich rozgrywek.
Komentarze