Siemieniec ocenił porażkę Jagiellonii z Betisem. Wskazał znaczący pozytyw

Jagiellonia Białystok poległa w meczu z Betisem 0-2. Była w zasadzie bezradna, dając się zdominować mocniejszemu rywalowi. Adrian Siemieniec ocenił występ swojej drużyny i znalazł olbrzymi pozytyw.

Adrian Siemieniec
Obserwuj nas w
fot. Pressfocus Na zdjęciu: Adrian Siemieniec

Jagiellonia zaprezentowała się lepiej niż z Ajaxem

Jagiellonia Białystok w ćwierćfinale Ligi Konferencji trafiła na Betis, czyli rywala z bardzo wysokiej półki. Przedstawiciel La Liga zdołał niedawno zatrzymać Barcelonę, więc trudno było oczekiwać, aby mistrzowie Polski mogli jakkolwiek powalczyć o korzystny wynik. Czwartkowy mecz w Sewilli miał spodziewany przebieg – Betis od samego początku kontrolował przebieg gry i dążył do objęcia prowadzenia. Jeszcze przed przerwą strzelił dwie bramki, finalnie ogrywając Jagiellonię 2-0.

Ten wynik daje nadzieję przed rewanżem, choć są one znikome. Na przestrzeni całego spotkania Jagiellonia w zasadzie nie stworzyła większego zagrożenia i nie była blisko trafienia kontaktowego. Kanonadę przeprowadził za to Betis, który oddał grubo ponad 20 strzałów na bramkę Sławomira Abramowicza.

Zobacz również: Irytujące zachowanie piłkarzy i trenerów w Ekstraklasie

Trener Adrian Siemieniec podsumował występ ekipy z Podlasia. Doszukał się znaczącego pozytywu, gdyż porównał ten mecz do letnich potyczek z Bodo/Glimt czy Ajaksem Amsterdam. Przyznał, że teraz jego podopieczni zaprezentowali się dużo lepiej.

– Nie jesteśmy zadowoleni, bo przegraliśmy mecz, ale ja jako trener widzę postęp drużyny. Dla mnie punktem odniesienia są mecze z Bodo i Ajaxem, szczególnie mecz w Amsterdamie ze względu na okoliczności. Mogę porównać te dwa spotkania i nawet wynikowo czy pod względem jakości gry zaprezentowaliśmy się dużo lepiej niż w Amsterdamie. Szczególnie w fazach gry z piłką, czego tam praktycznie nie było. Potrafiliśmy dziś zrobić z nią dużo więcej, momentami nawet kontrolowaliśmy ten mecz w fazach pressingu, ale brakowało nam przełożenia tego na sytuacje bramkowe, których podobnie jak strzałów nie było za dużo.

– W konkretach dużego zagrożenia nie było, ale mieliśmy swoje momenty. Początek meczu, nieuznany gol, czy też sytuacja przed pierwszą straconą bramką, po której były dwa szybkie podania i gol w drugą stronę. Szkoda bramki straconej do szatni, mogliśmy utrzymać to 1:0, ale z drugiej strony w drugiej połowie Betis stworzył wiele sytuacji i trochę nas przycisnął – wyjaśnił szkoleniowiec Jagiellonii, cytowany przez Jakuba Seweryna z redakcji Sport.pl.

Komentarze