FC Barcelona to w sezonie 2022/23 zespół o dwóch twarzach. Ta z La Liga ma szeroki uśmiech i skupiony wzrok. Wersja z europejskich pucharów charakteryzuje się natomiast rozbieganymi oczami i grymasem, który powiększa się wraz z każdym kolejnym spotkaniem. Dlaczego żelazna defensywa Dumy Katalonii w dwumeczu z Manchesterem United tak mocno przeciekała? Czyżby faktycznie poziom ligi hiszpańskiej tak mocno spadł?
- Xavi zdecydował się w pierwszym meczu z Manchesterem United na rotacje, które przyniosły opłakane skutki
- Na rewanżowe spotkanie z kadry wypadli Pedri i Gavi
- Czerwone Diabły na Old Trafford były drużyną zdecydowanie lepszą
Główne grzechy Xaviego
Będąc brutalnie szczerym, już po spotkaniu FC Barcelony z Manchesterem United na Camp Nou przewidywałem, że to Czerwone Diabły wyjdą z tej rywalizacji zwycięsko. Rewanż pozbawiony Pedriego i Gaviego majaczył niczym próba ugotowania obiadu bez przypraw i przyborów. A teraz pokrójcie pierś z kurczaka ręką i doprawcie łzami bezradności.
Xavi zasłaniając się istotą rywalizacji w lidze hiszpańskiej, na Camp Nou zdecydował się na rotacje, kompletnie rozregulowując znakomicie radzącą sobie defensywę. Nie ma chyba obecnie kibica Blaugrany, któremu serce nie bije szybciej, widząc na środku obrony Marcosa Alonso. Niestety nie z podniecenia, a strachu. Hiszpan ma kilka atutów, jednak jest zwyczajnie zbyt wolny i za mało zwrotny, by grać na stoperze. Szczerze dziwię się, że sztab szkoleniowy tego nie dostrzega. Ba, sam Xavi nalegał na przedłużenie umowy z 32-latkiem. Blok defensywny został wykastrowany z rewelacyjnie spisującego się Andreasa Christensena, żeby Duńczyk był świeży i zrelaksowany na wymagające spotkanie ligowe… z ocierającym się o spadek Cadiz.
Do tego strzałem w kolano była decyzja o zamienieniu miejscami Ronalda Araujo i Julesa Kounde. Urugwajczyk miał powstrzymywać Marcusa Rashforda, jednak Anglik zupełnie nie operował w jego sektorze, a Kounde miał problemy ze zgraniem z Christensenem. To kolejny przykład błędów Xaviego w sferze taktycznej.
Marcos Alonso co prawda zanotował trafienie na 1:0, ale niedługo później bramkę obciążającą jego konto strzelił Manchester United. Bilans strat wychodzi na zero? Nie do końca. Hiszpan był w tym spotkaniu regularnie objeżdżany, a defensywa nie potrafiła złapać rytmu. Nie sposób nie określić decyzji Xaviego tragiczną pomyłką. Remis 2:2 w ostatecznym rozrachunku nie był wynikiem złym, ale z kadry na rewanż wypadli Pedri i Gavi, czyli kluczowi dla środka pola żołnierze.
Wysoki presing rywala zabił środek pola Barcy
Jestem przekonany, że sztab szkoleniowy zdawał sobie sprawę, że przy tak istotnych brakach, pozostali zawodnicy będą na Old Trafford musieli stanąć na wyżynach swoich umiejętności, żeby przepchnąć awans do ⅛ Ligi Europy. Niestety, wyzwaniu nie sprostali. W środku pola panował straszliwy chaos, którym zarządzał Erik ten Hag. Szkoleniowiec Manchesteru United postanowił zastosować wysoki pressing, z którym pozbawiona rozgrywających Barca sobie nie radziła. Bardzo słabe zawody zaliczyli Raphinha, czy Sergi Roberto.
Holender taktycznie przewyższył Xaviego. Początkowo lekko tylko szturchał końcem floretu, żeby w drugiej połowie zadać dwa ciosy powalające. Prowadzenie 1:0 po bramce Roberta Lewandowskiego z rzutu karnego zakłamywało przez niemal pół godziny obraz meczu. Czerwone Diabły były drużyną nie tylko lepszą, ale również szybszą i dynamiczniejszą. Wystarczyło agresywnie podchodzić pod powolnych Busquetsa i Kessiego, żeby z łatwością odzyskiwać wiele piłek w środkowej strefie.
Potężny regres kluczowych zawodników
Problem mam z wytłumaczeniem sobie, skąd wynikała aż tak fatalna postawa Julesa Kounde. Francuz zagrał jeden z gorszych, jeśli nie najgorszy mecz w barwach FC Barcelony. Notował mnóstwo niecelnych podań, a rywale z łatwością objeżdżali go na skrzydle. A przecież nie należy on do najwolniejszych defensorów. Brak pewności siebie? Może zwyczajne zmęczenie? W końcu Kounde w 2023 roku, poza meczem z Ceutą zagrał od deski do deski w każdym z 13 spotkań. Trudy sezonu i gra na teoretycznie nienaturalnej dla siebie pozycji mogły dać mu się we znaki.
Co się po mundialu dzieje z Robertem Lewandowskim? Takie pytanie krąży mi po głowie od dłuższego czasu. Jasne, 34-latek strzela wciąż bramki i w 2023 roku ma na koncie już siedem trafień. Mimo wszystko od zawodnika jego klasy oczekujemy zdecydowanie więcej niż wykorzystania rzutu karnego, czy dołożenia stopy do wstrzelonej przez skrzydłowego piłki. Kapitan reprezentacji Polski zalicza wyraźny dołek formy, co odzwierciedlają nie jego liczby, a postawa na boisku. Jest bardzo niedokładny, ma problemy z opanowaniem piłki, a nawet celnością podań.
Polakowi zdecydowanie nie służy ustawienie z czterema pomocnikami. Lewandowski coraz częściej cofa się do rozegrania, co nie przynosi drużynie korzyści. Jego zagrania są niedokładne, a przy próbie skonstruowania szybkiego ataku brakuje go później w polu karnym. Zwracał na to również uwagę w swoich materiałach ekspert i autorytet w dziedzinie La Liga – Tomasz Ćwiąkała. Na Old Trafford David de Gea bliski był wybronienia jedenastki wykonywanej przez Polaka, a gol z karnego to jedyne, za co można go po spotkaniu pochwalić. Robert zbyt długo holował piłkę i próbował wymuszać faule, na co nie nabierał się arbiter. Suchej nitki nie zostawiły na nim hiszpańskie dzienniki.
“Przez całą noc Lewandowski tylko raz dobrze dotknął piłkę i strzelił z rzutu karnego” – Mundo Deportivo.
“Nie radził sobie zbyt dobrze w grze bez piłki i właściwie nie miał dogodnych okazji. Nie ma wątpliwości, że bardzo brakowało mu Pedriego, jednego z jego najlepszych partnerów na boisku” – AS.
Porażka w Lidze Europy to sukces?
To tylko kilka z opinii, których w mediach pojawiło się wiele. Może Robert zwyczajnie też potrzebuje odpoczynku, naładowania baterii i przetrawienia uwag od sztabu szkoleniowego, których na pewno po meczu z Manchesterem United nie brakuje. Jeden mecz na ławce rezerwowych mógłby w kontekście dalszej rywalizacji o mistrzostwo Hiszpanii dobrze mu zrobić.
Czy porażka w dwumeczu z Manchesterem United skreśla Xaviego? Absolutnie nie. Zdaniem niektórych dziennikarzy powiązanych z Dumą Katalonii, dla losów walki o mistrzostwo Hiszpanii i puchar Króla odpadnięcie z Ligi Europy jest porażką, którą można niedługo obrócić w sukces. Ja trenerowi wybaczam. W końcu nie myli się ten, co nic nie robi. A sięgnięcie po triumf w La Liga jest istotniejsze, aniżeli walka w drugim sorcie europejskich pucharów.
Sprawdź też: Fernandes pod wrażeniem atmosfery na Old Trafford. “Mamy coś wyjątkowego”
Komentarze